Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 144
Komentarzy: 0
Założony: 26 stycznia 2015
Ostatni wpis: 26 stycznia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Candelas

kobieta, 35 lat,

170 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

26 stycznia 2015 , Skomentuj

Piątek. Kończę pracę z moim B. Nie mamy za bardzo co robić więc jedziemy na zakupy. Dzień wcześniej zdecydowaliśmy, że wybieramy się na narty w tym roku. Nigdy jeszcze nie byliśmy więc czas spróbować. Jak na początek Polska, tylko 4 dni żeby nie wybierać urlopu. Robimy rundkę po sklepach sportowych, oglądamy, przymierzam jedne spodnie M - za małe. Myślę sobie pewnie jakaś dziwna rozmiarówka, przymierzam kurtkę M - trochę za ciasna, ale przecież pod spód trzeba założyć jeszcze jakiś sweter czy polar, więc to oczywiste, że musi być trochę większa. Rezygnuję z tego sklepu idę do następnego. Znalazłam super spodnie w atrakcyjnej cenie! Idę do przymierzalni, biorę M i na wszelki wypadek L. Tak M'ka jakaś taka całkiem dobra, w udach pasuje, tyłek też się zmieścił, tylko brzuch odstaje jakby w 5 mc ciąży. Dopinam zatrzaskowy guzik -trach! Próbuję jeszcze raz - to samo. Myślę sobie na nartach długo w nich nie pojeżdźę, przecież tam się trzeba zginać skręcać a nie stać na sztywno. Hmm.. chyba to już ten czas... Rok temu kiedy zaczynałam pierwszą pracę zawodową poległam z dietą. 8 h w pracy, po pracy zmęczona, w pracy automat ze słodyczami i tak przez rok trochę przybrałam. Niby nie dużo, ciuchy cały czas te same, ale jakieś takie opięte.. No nic, rundka po sklepach jeszcze się nie skończyła, jeszcze tylko kupię kurtkę i cola.. gdzie jest moja cola. Pali mnie po kebabie, który wpakowałam w siebie przed zakupami. Następny sklep, tym razem spożywczy. Jeszcze tylko kupię wodę, bo dalej mnie pali i czas chyba na coś co nie ma kcal. Jest już późno, zaliczymy jeszcze tylko decathlon i Jula. Nie ma nic ciekawego, zaraz wracamy do domu. Przed samymi kasami rzucili wagi po 30zl. Poprzednia się zepsuła a ta tymczasowa, którą dostałam od brata nie waży dobrze, to przydałaby nam się nowa. 

Już w domu. Mam na sobie tylko sukienkę i rajstopy więc za wiele wagi mi nie dodadzą. No to wchodzę! Waga myśli, myśli, zmienia cyfry i nagle mój świat się zawalił. Waga przeszła przez 70 a ostatecznie zatrzymała się na 69,4. 70! Czegoś takiego jeszcze nigdy na żadnej wadze nie widziałam! 

Chyba takiego kopa potrzebowałam żeby się za siebie zabrać tym razem na poważnie.

No to do dzieła!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.