Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem pewnym siebie mężczyzną i wiem czego chcę od życia. Obecnie poszukuję miłości i walczę o wymarzoną sylwetkę. Jestem tu, by osiągnąć swój cel. Wyróżnia mnie konsekwencja i zdecydowanie. Nie lubię żadnych "lelum polelum" ani użalających się nad sobą ludzi. Do boju kobiety i mężczyźni!

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3939
Komentarzy: 54
Założony: 8 kwietnia 2015
Ostatni wpis: 6 maja 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojownik83

mężczyzna, 41 lat, warszawa

184 cm, 102.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

6 maja 2015 , Komentarze (22)

 Minął miesiąc, a początkowe szaleństwo dietetyczne zakończyło się fiaskiem. Pierwsze dni były wręcz wzorowe. Dzień zaczynałem od solidnej porcji owsianki, w moim menu królowało też leczo i chude mięso. Czułem się lekko jak baletnica, ale grzeszne myśli krążyły w mojej głowie... Wyobrażałem sobie smak soczystego karczku czy ulubionych ciastek magdalenek. Po kilku dniach postanowiłem się zważyć i doznałem szoku. Waga pokazała 104 kg. Zadałem sobie w duchu pytanie: "Jak to możliwe?". Zasmucony wygrzebałem z szafki zachomikowane pudełko ciastek. Były twarde jak kamień, ale to nie miało znaczenia. Połykałem je, nawet ich nie gryząc. Zaliczyłem pierwszą dietetyczną porażkę. 

  Zbliżała się majówka, a tak się złożyło, że byłem w okolicy i musiałem odwiedzić babcię. Moja babcia jest specyficzną osobą. Dla niej mężczyzna powinien wyglądać solidnie, a nie jak wychudzone chuchro. Z kolei moją siostrę traktuje inaczej. Co rusz rzuca w jej stronę kąśliwym komentarzem typu: "Jesteś szeroka jak cebrzyk", "Chłopa sobie nie znajdziesz z takim dupskiem". Na szczęście te słowa nie robią na niej wrażenia. Od progu uderzył mnie zapach domowego rosołu i soczystego mięsiwa. Nie wiedziałem jak mam powiedzieć babci o diecie, więc wolałem zastosować wymówkę. Zatrucie pokarmowe było doskonałym usprawiedliwieniem. 

 Podczas majówki nie wytrzymałem i tradycyjnie jak co roku wlewałem w siebie hektolitry piwa, które zagryzałem karkówką z grilla. Tym razem nie mogłem odmówić miejscowym kolegom, bowiem komentarze rozniosłyby się na całą wieś. 

 Na wagę póki co nie wchodzę, nie mam zamiaru się dołować! Diecie jeszcze nie powiedziałem basta, muszę dopiąć się w swoje ulubione białe spodnie. 

9 kwietnia 2015 , Komentarze (32)

Rozpocząłem dzień z owsianką-może nie wyszła idealnie, bo pierwszy raz w życiu ją przyrządzałem. Mam jednak nadzieję, że z czasem polubię jej smak, bo dziś to ledwie przez gardło mi przeszła. Byłem sprytny i przygotowałem sobie kanapki wczoraj wieczorem, by uniknąć sobie pokus ze stołówki w pracy. Serwują tam tłuste kotlety, zupy, makarony z zawiesistymi sosami... Grzecznie zjadłem swoje kanapki, choć nie powiem-troszkę mnie ciągnęło, żeby iść z kolegami na kotleta.

Problem pojawił się po pracy, gdy dwóch moich kumpli postanowiło pójść na obiad do pobliskiego baru i koniecznie chcieli, żebym poszedł z nimi. Nie bardzo chciałem się przyznawać, że jestem na diecie. Próbowałem wymigać się wymówką zatrucia pokarmowego, ale wiem, że to nie zadziała na dłuższą metę. A że jestem szczery i walę prosto z mostu, to powiedziałem: "Muszę trochę brzucha zrzucić i od dziś koniec z tłustym żarciem". Na początku wyśmiali mnie (myśleli, że żartowałem), a potem zasypali mnie masą głupich żarcików i kpiących uśmieszków. Śmiali się: "Wojtek idzie do TopModel" lub "Niedługo wbije się w rureczki". Jeden powiedział: "Ej stary, poczekamy aż zgłodniejesz i przypomnisz sobie schabowego". Grzecznie ich przeprosiłem i poszedłem do sklepu, żeby kupić składniki na obiad. Nie było to łatwe, ale w końcu wyszło z tego jakieś leczo z kaszą. Zjadłem i nie powiem żebym czuł się usatysfakcjonowany, ale nie zamierzam się poddać. 

Tak więc moje Drogie Panie chciałbym Wam uświadomić, że odchudzanie dla mężczyzn może być znacznie trudniejsze niż dla kobiet. Już wiem, że będę musiał znosić głupie docinki, a kiedy moja mama się dowie to już w ogóle... Podchodzę z rodziny, w której gruby znaczy zdrowy, a jak czegoś odmówisz przy stole, to znaczy że masz raka i niedługo umrzesz z niedożywienia. Wiem, że sobie poradzę, ale może macie jakieś sposoby, żeby przejść przez to wszystko łatwiej? 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.