Pamiętnik odchudzania użytkownika:
asias1983

Co za dzień dziś był, w pracy totalny sajgon... uff dobrze że już weekend. Wróciłam z pracy i zrobiłam obiadek makaron z pomidorami, szpinakiem i serem feta. Porcja była ulala dużaaaa, nażarłam się tak że teraz boję się jutrzejszych pomiarów. A jeśli nic się nie zmieniło albo co gorsza poszło na plus Przede mną jeszcze trening, się pojadło to się spali (oby). Tak na pocieszenie i ku motywacji wrzucam fotkę z lipca, wtedy jeszcze nie wyglądałam tak źle, ale fakt faktem byłam po 8 dniowej głodówce nie ma lepszego resetu

dzień pierwszy, jadłospis ciekawy, hmmm ten ogórek z miodem, ajajaj, no zjadłam bo głodna byłam i w sumie to cieszyłam się że zielony a nie kiszony  obiad - kuskus z burakiem, hmmm szału nie było, zjadłam w sumie lepsze to niż tez ogórek z miodem  wieczorkiem poćwiczone,trening vitalii, ale cóż no cóż za dużo przerw i się trochę ponudziłam machając tymi hantelkami ale za to jutro interwały  i będzie się działo

No i dostałam dietę. Hmmm jutro na lunch zielony ogórek z miodem i migdałami. Tego to jeszcze nie grali. Koniec z monotonia teraz w żywieniu będzie ciekawie.  Dziś znów dreptam na bieżni a od jutra trening, dostałam już rozpiskę od trenera . Póki co to nie mogę uwierzyć że tak się upaslam. Ciuchy to aż mnie parzą. Czuję się jak wieprzek.  Ale tak to jest zarlas słodkie no to masz.