No heeeej!
Po weselu trochę zaszalałam z jedzeniem. Niestety nie jest tak łatwo całkowicie pokonać swoje demony. Wcześniej je uśpiłam, teraz się przebudziły i szaleją. Jednak... trzymam je na luźnej smyczy. Jem, ale nie aż tyle co kiedyś. Czekolada na 4 dni? Kiedyś to był 1 dzień! Wiem, to żadne pocieszenie... bo to ciągle jest jedzenie. Ale wiem, że ten stan nie będzie trwał kolejne pół roku - rok. Takie jedzenie kończę na dniu dzisiejszym i postaram się panować nad sobą.
Jak w tytule... koniec określonego czasu, wyzwań x-dniowych, celów - X kg. Koooniec!
Coś takiego działa na mnie totalnie demotywująco. Jak nie myślę o tym, ile np zostało mi dni do sylwestra, czuje sie o wiele pewniej!
Od teraz po prostu będę robić swoje, nie patrząc na czas.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.