Dzisiaj kolejny, już chyba tysięczny raz muszę od nowa zacząć się odchudzać. Wakacje to dla mnie, nauczycielki, najgorszy czas jeżeli chodzi o zdrowe odżywianie. Wyjazdy i brak siłowni sprawiają, że zawsze w wakacje tyję. Tak stało się również w tym roku. Zamiast wymarzonych 64 kg, które widziałam na wadze w kwietniu teraz ważę dokładnie 72,2 kg!!!! A myślałam, że tym razem powitam moich uczniów w ulubionej sukience. Jednak mogę tylko pomarzyć, że się w nią zmieszczę.
Już jutro muszę iść do pracy i szczerze mówiąc już mi się chce. W końcu, od 1 września, zaczyna mi się znowu karnet na siłownię. Zacznę regularnie jeść i nie będę siedzieć w domu i rozpaczać, że nikogo nie mam.
Do tego od 3 tygodni biorę Izotek i od kilku dni moja skóra jest w strasznym stanie. Bardzo sucha, łuszczy się, a każde wyciśnięcie pryszcza kończy się rankami. Chyba muszę kupić sobie jakiś krem nawilżający. Za to włosy mam w idealnym stanie. To jest duży plus, bo ostatnio bałam się, że będę totalnie łysa.
Przepraszam, że tak sobie ponarzekałam, ale w domu nie mam jak ;) Tak jak wspominałam nie mam faceta, a przyjaciółki się porozjeżdżały z rodzinami na wakacje. Zresztą tutaj jakoś jest prościej :)