Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Z zawodu kucharka, która lubi dużo i dobrze zjeść. Mężatka z trójką dzieci. Chciałabym być jeszcze atrakcyjna jak kiedyś.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8735
Komentarzy: 356
Założony: 27 lipca 2018
Ostatni wpis: 5 października 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Healthyone

kobieta, 40 lat, Gryfice

174 cm, 84.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 października 2018 , Komentarze (38)

Dzisiaj mam dzień wolnego i chciałam ogłosić, że zmieniłam moje dotychczasowe życie. Często brałam się do napisania tego postu, ale ciężko mi było i go usuwałam.


Po pierwsze, mąż mnie zostawił, jestem teraz sama z trójką dzieci. On ma kogoś w pracy :(  Dokłada się jednak do mojego życia, dzieci. Nie powiem, ale lekko nie mam. Nie jesteśmy po rozwodzie. Jakoś nikt tego nie zaproponował. Chyba się boję wyjść z tą inicjatywą. Nawet bardzo ciężko bywa, najgorsze były początki tego jak być samotną matką. Jednak czuję się bardziej samodzielna i jakoś odetchnęłam. Początkowo przepłakałam wiele nocy, już mi lżej.


Znalazłam pracę w Dino. Pracuję przy kasie. Moje plany bycia kucharką legły. Gdy do domu wracam gotuję te mrożone pierdoły. Składam jednak CV do różnych restauracji może kiedyś spełnię swoje marzenie. 


Mąż odbiera i przywozi mi dzieci. Podzieliliśmy się obowiązkami. Jednak nie rozmawiamy ze sobą. Dzieci wchodzą on wychodzi.


Całkowicie przestałam ćwiczyć, chce się znowu zabrać za siebie, licząc na wasze wsparcie. 


Wasza szara Myszka

28 sierpnia 2018 , Komentarze (27)

Żyje, żyje :D


"Żyjesz, czy mąż Cię przywiązał do kaloryfera w kuchni, a komputer wyrzucił za okno? A może walczysz o siebie i gubienie kilogramów i nie masz kiedy pisać? :I " Dostałam taki wpis, dlatego piszę. Daję o sobie znać.


Komputer jeszcze w całości. Do kaloryfera ciężko by mnie było przywiązać. Jednym słowem powiem, że walczę, staram się.


Mąż wraca, ja staram się wyjść. Przywyknął do tej wersji. Po jednej aferze, gdy nie wrócił do domu. Spakowałam się i pojechałam do matki z dziećmi. Od teraz mogę wychodzić kiedy mam ochotę. Mąż nie protestuje. Mam dla siebie około 2h. Chodzę do parku i ćwiczę. Na mieście spotkałam dobrą przyjaciółkę ze szkolnych lat. Wybrałyśmy się na kawę. Poczułam się młoda. 


Jednak nie chudnę. Waga znowu urosła, cm zresztą też. Mąż mnie chyba podbiera, dziwne, chce mi udowodnić, że nie schudnę czy co? Przemilczałam ten temat. Pod moją nieobecność upiekł placek. Ten zapach kusił od samego przekroczenia progu. Zjadłam. Wie, że jestem na diecie. Chciał mi dołożyć jeszcze. Był miły. Jak ja gruba szara, myszka kiedykolwiek będę w stanie odmówić najlepszych smakołyków? Plusem tego był bardzo mile spędzony wieczór z rodziną. Mąż zmienił trochę nastawienie od mojej ucieczki od niego. Może się wystraszył? A może ma jakiś plan? Od dawna nie było dobrze, nastała cisza, oby nie przed burzą. 

Wasza, szara myszka



23 sierpnia 2018 , Komentarze (45)

Jak zacząć, moje życie małżeńskie wciąż się nie układa. Jednak udało się i powiedziałam dość. Jestem z siebie dumna. A było to mniej więcej tak:

 

mąż wszedł z pracy do domu, a ja już naszykowana wyszłam bez słowa. Pewnie jego zdziwienie było wielkie, ja taka szara myszka, jak któraś z was napisała kura domowa. Jak ona mogła mieć odwagę i czelność nie spytać się i wyjść?!!!!!!! Kochane zrobiłam to. Bardzo dziękuje za wiele motywujących wpisów, chyba bez was bym nie miała tyle odwagi. Dużo przeczytałam waszych komentarzy i faktycznie moje życie nie jest dobre, można ująć słowo TRAGEDIA. Przede mną jeszcze daleka droga, jednak jeden krok dalej zrobiony.


A wiecie co wyszłam i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Ja sama, bez rodziny. Zawsze z nimi. Zaczynała mnie dopadać nostalgia. Początkowo nudziłam się. Szłam przed siebie. Idąc tak, myślami byłam w domu :< Szłam, szłam, nawet chciałam wrócić. Ale dość. Miałam ćwiczyć. Przebiegłam trochę. Złapała mnie kolka. Po paru biegach? Widzę jaka jestem kiepska w sporcie. Stwierdzicie że powinnam tak nie mówić. Że ja kiepska? Ale taka prawda. I usiadłam na ławce, patrzyłam na ludzi, ich życie. Szło sobie stare, widać zakochane małżeństwo za rękę. Tak ładnie wyglądali


Dopadła mnie refleksja. Jak będzie wyglądać moje życie za 10, 20 lub 30 lat? Jak nic nie zrobię to będę sama, dzieci wdają się w rodziców. Nie będę jak to stare małżeństwo. Pisząc to płakać mi się chce, ale taka prawda. 


Zrobiłam tylko jeden krok, jeden spacer. I co mnie z tego czekało?? Jedna wielka awantura. Znowu byłam tą szarą, zagubioną, biedną myszką. On był górą. 


Wasza szara myszka

20 sierpnia 2018 , Komentarze (77)

Ze stwierdzeniem "z rodziną wygląda się najlepiej na zdjęciach" uważam za jak najbardziej trafne. Jaki mąż taki syn, a córka matka? Zaczęłam ćwiczyć z Chodakowską. Jednak mój zapał szybko mija, bardzo się męczę. Wiedziałam, że jestem łamaga, ale że aż taka? Dodatkowo kochany synuś tatusia uczy się od niego tekstów. Po co to robię jak i tak będę gruba. Fakt jestem gruba, szybko się męczę. Piszę tu jakoś się motywując. Nie jestem z tym sama. Tylko w was wsparcie. Wrócił mąż z pracy to razem się ze mnie nabijali (szloch). Synek pokazywał tacie jak mamusia koślawo ćwiczy. To było bardzo dla mojej osoby żenujące. Źle się z tym czułam. Mąż zamiast być za mną jest przeciwko. Martwię się że synek wyrośnie na takiego jak jego ojciec. Boje się że córka będzie jak ja. Będzie miała źle w życiu. To chyba przechodzi z pokolenia na pokolenie. 


Najstarsza córka pojechała do koleżanki na wakacje. Jej mi brakuje. Bywa również bardzo wkurzająca. Mi nigdy nie powiedziała złego słowa na temat figury. Jakoś to rozumie. Bardziej sytuacje bicia się z bratem, zostawienia bałaganu oceniam u niej na minus.


Proponujecie mi psychologa. Nie jestem otwarta w towarzystwie obcych osób. Tego typu propozycje odpadają. Może byłby to dobry pomysł na wyżalenie, ale nie nie teraz. Będę tu pisać rzeczy które leżą mi głęboko na sercu. 


Waga poszła w górę o 0,5kg. Pozwoliłam sobie na połowę pizzy. I taka moja dieta. Mąż sam zamówił, zjedliśmy, a potem rzekł z uśmieszkiem i po co te ćwiczenia jak i tak nie schudnę. Ma racje. Jestem głupia, brzydka i zawsze taka będę ;(


Wasza szara myszka

17 sierpnia 2018 , Komentarze (56)

Nie zaglądam bo nie ma po co. Życie daje mi w d**ę. Z mężem mamy kryzys. On ma gdzieś to że chce ćwiczyć, zmienić swój wygląd. A tak potrafi mnie bardzo skrytykować. Gdy chce wyjść on idzie! Uważa że powinnam znaleźć czas gdy on jest w pracy. Z dziećmi nie idzie. Ciągle któreś coś chce. Nigdy go nie ma. Zero wsparcia. Nasze małżeństwo jest tylko na papierze. Jedynie trzyma nas nasza mała trójca. 

Wagowo schudłam coś tam. Dzisiaj pokazało się 83,2kg. Chyba dlatego tu weszłam. Chciałam się tylko pochwalić. Że coś jednak idzie w dobrym kierunku. Staram się mniej jeść. W głębi liczę na wasze pochwały. Wiem to głupie. Może kiedyś osiągnę wymarzoną figurę. Wejdę w piękne ciuchy. A nie będę tylko oglądać je na wystawach. 

Chciałabym ćwiczyć, ujędrnić ciało. Czas mi nie pozwala, mąż mnie demotywuje. Jestem wiecznie ulegającą osobą. Nie mam swojego zdania. On idzie, ja siedzę. Tak było całe życie. Teraz dopiero zaczynam to widzieć. 

Za to dzisiaj zamówiłam płytki Chodakowskiej. Gdy dzieci będą spać, będę ćwiczyć wieczorami. Tylko trzymajcie za to kciuki, boje się szybkiego poddania. To najłatwiej mi wychodzi. 

Pewnie nikt tego nie przeczyta. Takie marudzenie tylko może dobić w taką upalną pogodę. To kolejny minus. Nie lubię ciepła. Chce ubrać krótkie spodenki to lustro mnie wystraszy. 

Gdy wstawię to na różowo będzie kolorowo... 

Wasza szara myszka. 

8 sierpnia 2018 , Komentarze (46)

Dopiero dzisiaj się odzywam. Zawaliłam temat jak zawsze, zawaliłam pamiętnik, moje całe obietnice ćwiczeń, diety. Waga zamiast spadać to rośnie (szloch) A ja obżerałam się jak zwykle. Muszę się zacząć bardziej motywować, więcej tu wchodzić i was czytać. Wy dajecie mi takiej motywacji do walki. Lubię czytać wasze pamiętniki i postępy.

Dzieci w tym upale dają mi popalić. Nie wytrzymuję grrr.  Ze mnie się pot leje. Bardzo szybko się pocę. Jedna wielka beznadzieja. Mąż chce jechać nad jezioro. Ale ja tak nie wyjdę, źle wyglądam.

Zjadłam:

1. Nadziewane pomidorki

2. Ryż z kurczakiem i warzywami

3. Duży deser lodowy z dodatkiem bitej śmietany i pomidorków

Byłam na zakupach około 2h, ale nie wiem ile kroków mogłam zrobić. 

Dzisiaj ruszam dupsko i wieczorem wychodzę! I koniec

3 sierpnia 2018 , Komentarze (17)

Kurde... Tylko tyle jestem w stanie napisać. Nie mam czasu iść zrobić kroków. Mąż poszedł  biegać a ja zostałam z dziećmi. 

Zrobiłam sobie warzywka i jadłam na balkonie. Dzieci mnie zaczynają wkurzac. Chyba jestem zła matka. Zaczynam czuć że za wcześnie było na dzieci. Czuję się stara. Znam osoby w moim wieku co jeszcze nie mają i mają dużo czasu dla siebie. Świetnie wyglądają. A ja nawet nie mam czasu zrobić kroków. 

Tylko kuchnia i dzieci 

A mąż już mnie chyba nie kocha :( zawsze ma jakies ale, jedynie jedzenie mu chyba smakuje. 

Przez cały dzień żyłam tylko na warzywkach. Muszę schudnąć. Musze coś kupić do domu do ćwiczeń. Może Rower? 

30 lipca 2018 , Komentarze (13)

Trochę ponarzekam. Mąż pojechał do pracy. A ja zostałam z dziećmi w domu. Mam dosyć gotowania. Mąż mi nie karze probowac jedzenia. Twierdzi że będę jeszcze grubsza. Chyba przestanę być kucharka. Wiem że dobrze gotuję. Ale tak nie schudne. Jestem załamana. Zjem loda a krzywo na mnie patrzy, krytykuje. Nie jestem atrakcyjna. 

A on w pracy ma atrakcyjne panie. Jestem smutna. Nie mam co ubrać ma takie upały, źle we wszystkim wyglądam. Chyba popadam w jakas depresję. Zrobiłam 6345 kroków a czuje sie zmęczona. Mąż mówi że kroki to pierdoly. 

Wybieram się do dietetyka. I jeszcze muszę umówić się do trenera. Ale pewnie mnie skrytykuje że jestem kiepska. 

27 lipca 2018 , Komentarze (37)

Z zawodu jestem kucharką. Od wielu lat gotuję na zamówienie. Każde jedzenie zawsze próbowałam, robiłam więcej dla siebie także. Tym sposobem jestem tu. Mąż powiedział weź się za siebie. Jestem gruba. Ważę 84kg. Mam tylko 33 lata, a czuję się stara i nieatrakcyjna. 

Śniadanie: Muesli 

lunch: jagody

obiad: warzywa z kurczakiem

podwieczorek: orzechy włoskie

kolacja: sałatka tako

Staram się nie jeść białego pieczywa. 

Jestem straszną łamagą. Szybko się męczę i nie umiem ćwiczyć. Skoki na skakance szybko mnie męczą.  Mój mąż wyzywa, mam się wziąć za siebie, źle wyglądam. Muszę się zapisać do dietetyka i znaleźć sobie trenera. Tylko wstyd mi że nic nie potrafię. Zawsze byłam kiepska 

Pierwszy krok zrobiony. Jestem tu. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.