Oj to będzie dluga wypowiedź... Trochę mi leży na sercu, chociaż dokładniej to na wadze .
Więc tak przed ciążami (15 lat i ok. 25kg temu) moja waga to max 50kg. po pierwszej ciązy zostało mi olaboga 30kg nadmiaru. Część udało mi się zostawić po trochu w piaskownicy i innych placach zabaw ale ale żeby nie było tak jak w bajce po drugiej znów wyglądałam jak młode (na szczęście) słoniątko. I tak jak magicznym sposobem te kg przyleciały tak i w to samo miejsce poleciały sobie z powrotem. Niestety tylko na wczasy
I tak o to różnymi magicznymi sposobami w marcu 2017 moja waga (83kg) powiedziała że więcej nie zniesie po czym połamała sobie nogę małpa jedna. Ale dało mi to do myślenia skoro nawet waga się załamała nad (pod) moją wagą. Przeszukując internety wynalazłam Vitalię no i zawziętość ducha po drodze i z tego wspaniałego połączenia wyszło 69kg (-12kg ). Niestety zachwycona sobą, komentarzami (oczywiście pozytywnymi) i ogólnie całym światem puściłam bokiem Vitalię i ona mnie też tylko boczkami...
Tak więc nastał grudzień 2018 i ja ze swoimi przeuroczymi 75kg. Waga mi się jeszcze nie załamała bo młodsza od tamtej i mało wie o moich odchudzeniowych przeprawach ale na postanowienie przedświąteczne znów kupiłam Vitalię.
Tylko motywacji i hartu ducha mi brak, aż do dziś. A dziś ohohoho nawet by mi do głowy nie przyszło posądzać się o tyle chęci i wiary w siebie i w swój sukces i w ogóle , a to wszystko dzięki mężowi - no niestety nie jest tak kochany żeby mnie motywować właściwie stoimy na cienkiej granicy bycie razem-separacja i niestety druga opcja bierze górę i właśnie stąd moja siła- pokaże małpie jednej włochatej co traci i przy okazji jeszcze innym mniej włochatym ale też małpom obojga płci!!!
Tak więc misję lato 2019 uważam za rozpoczętą !!!.