Coś ostatnio mam doła. Wiele spraw nie idzie po mojej myśli. Sporo jest do załatwienia, a ja z tym się zwyczajnie męczę. Jest ciężko - ale jak to mówi mój znajomy biegowy "nikt nie powiedział że będzie lekko".
No cóż plany biegowe walą się na łeb. Miał być "Rzeźnik" - limit miejsc wyczerpał się w godzinę - nie załapałem się. Miał być "Kierat" też raczej nie będzie, bo w tym czasie córka wraca z Zielonej Szkoły. Miał być Silesia Marathon - chrześniak ma Komunię - więc nici.
Swoją drogą interesująca będzie ta Komunia, bo trasa biegu jest tuż przed kościołem - więc drogi będą pozamykane dla ruchu kołowego. Ciekawe jak goście dotrą na tą Komunię :) szczególnie, że pół Katowic na okoliczność Maratonu będzie zamknięte. Oj będą goście zestresowanie - będą.
W końcu klub, tu też sporo problemów z Nowym Rokiem - ciężko bo wszystko na moich barkach i trochę mnie to przytłacza.
No to sobie pomarudziłem.
Z pozytywniejszych rzeczy - od stycznia postanowiłem się wziąć za siebie. Jak na razie idzie bardzo dobrze. W tym tygodniu wpadłem w zaplanowany rytm czyli:
poniedziałek - 3 h prowadzenia treningów Ju Jitsu, 0,5 h trening własny Bo Jitsu
wtorek - siłownia: 1 h prowadzenie i uczestnictwo w treningu Karate, 1 h trening własny 2 x CrossFit, angielski
środa - 3 h prowadzenie treningów Ju Jitsu, 1 h Sai Jitsu i Tonfa Jitsu
czwartek - siłownia 1 h prowadzenie i uczestnictwo w treningu Karate, 1 h trening własny 2 x CrossFit opcjonalnie bieganie na bieżni, japoński
piątek (o tu już luzik) - 1 h prowadzenie treningu Kobudo, 1 h trening własny Ju Jitsu
Hmmmm plan troszkę ambitny ale jak na razie idzie dobrze chociaż dziś już czuję zmęczenie materiału. Zobaczymy jak długo wytrzymam, bo zwykle te ambitne plany dość szybko mi padają.