Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Sheng2

mężczyzna, 48 lat, Katowice

174 cm, 95.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 lutego 2013 , Komentarze (4)

No i po remoncie. Poprzedni tydzień jeszcze był pod znakiem malarskiego treningu funkcjonalnego ;) a zakończył się mocnym akcentem biegowym.

Remont się udał mimo drobnych problemów - w mieszkaniu wygląda tak jak chcieliśmy. Mogę w końcu wrócić do standardowych treningów.

Co do akcentu biegowego to wystartowałem w dość kameralnym biegu przełajowym. Było to ledwie 8 km, ale po terenie mocno pofałdowanym - sporo podbiegów i zbiegów. 

Miałem nadzieję, że biegacze biegnący przede mną na tyle rozkopią śnieg na trasie, że będzie się dobrze biegło i nie będę się ślizgał. Niestety stało się na odwrót - biegacze udeptali śnieg i ja, biegnąc w końcówce stawki, biegłem po bardzo wyślizganej trasie. Na dzień dobry bieg zaczyna się od dość ostrego i długiego podbiegu. Umarłem. Nie mogłem złapać oddechu, nogi jeździły we wszystkie strony. Później były już nieco spokojniej. Powoli sobie truchtałem łapiąc oddech i walcząc z własnym ciałem. Wyszło ze mnie nietrenowanie biegania od kilku miesięcy i remoncik. Wczoraj biegłem, a przedwczoraj ok godziny 23 skończyłem malowanie. 
Jadąc na ten bieg ambitnie myślałem o poprawieniu rekordu życiowego tymczasem czas był gorszy od rekordu o ponad 10 minut - masakra. 

W każdym razie impreza bardzo udana, spotkania ze znajomymi udane, a dziś delikatnie czuję mięśnie nóg, ale nie tak mocno jak się spodziewałem. 

Czas zacząć kolejny tydzień - tym razem już ze standardowymi treningami.

21 lutego 2013 , Komentarze (2)

To były tygodnie, które teoretycznie zawaliłem. W 5 tygodniu w czasie, kiedy normalnie ćwiczę, jeździłem po sklepach zbierając wiedzę i materiały do remontu. 

6 tydzień to już remont od rana do wieczora i też nie ćwiczyłem - przynajmniej teoretycznie. 

Praktycznie wyglądało to tak: wejść na drabinę, zejść, podnieść ręce coś odkręcić/przykręcić, coś przenieść, podnieść, pomachać wałkiem nad głową poniżej głowy, kucnąć, wyprostować się, wspiąć się na palce i takie tam inne przyjemności. Ogólnie uznałem to za maraton treningu funkcjonalnego i z poprzedniego tygodnia jestem zadowolony treningowo. 

Ten tydzień spędzam dalej na remontowym treningu funkcjonalnym - mam nadzieję, że od przyszłego tygodnia wrócę do normalnych treningów. 

W niedzielę mam pierwszy start biegowy w tym roku. Dystans krótki bo 8 km, ale za to wymagający, bo bardzo pofałdowany, a biorąc pod uwagę, że pewnie będzie dużo śniegu i/lub błota, moje nogi dostaną nieźle w kość. Szczególnie, że od miesięcy nie biegałem w terenie. Bardzo jestem ciekaw tego startu.

4 lutego 2013 , Komentarze (2)

Znów nie wszystko udało się zrobić ze względów zdrowotnych, ale myślę, że wyszedłem na prostą i ten tydzień będzie do przodu. 

W zeszłym tygodniu przetestowałem nowy zestaw CrossFit który sobie wymyśliłem - masakra :). Od tego tygodnia planuję go realizować, zobaczymy co z tego wyjdzie. 

Skorygowałem błąd który miałem przy układaniu poprzedniego zestawu. Otóż zakładałem że cały CrossFit ma zmuszać do pracy jak największą ilość mięśni, okazało się że to każde ćwiczenie w zestawie ma angażować jak największą ilość mięśni. Zmieniło to sytuację diametralnie. Teraz to jest prawdziwa rzeźnia :). 

Zobaczymy co powiedzą moi podopieczni na treningach :). Wprawdzie funduję im zestaw nieco krótszy bo ja ćwiczę ten zestaw przez 20 min a im aplikuję tylko 10 min ale zobaczymy. 

Ten tydzień muszę przepracować ładnie bo potem będzie tydzień przerwy. Wprawdzie malowanie składanie mebli i takie tam przyjemności to też wysiłek fizyczny ale nie taki jak przy regularnych ćwiczeniach. 

W poprzednim wpisie wspominałem o pomiarach - nie zrobiłem. Może mnie jeszcze natchnie i zrobię ale to nic pewnego - cieszę się pracą którą robię i jej efektami w mojej głowie i samopoczuciu - wymiary są jakby nieco mniej istotne.

Edit:
Spis tego co zrobiłem w ubiegłym tygodniu:
Prowadzenie treningu Ju Jitsu - 2x3 h
Prowadzenie treningu Kobudo - 1x1 h
Trening personalny sztuk walki z koleżanką w którym też ćwiczyłem  2x1 h
CrossFit 2x(2x20 min)

29 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Wpis troszkę spóźniony odnośnie tematu ale ważne że w ogóle jest :). Tydzień połowicznie udany bo nie mogłem w pełni ćwiczyć ale efekty są. Dziś rano okazało się że pasek zapinając na tą dziurkę co zwykle jest luźniejszy. Wprawdzie jeszcze troszkę brakuję do następnej dziurki ale kierunek jest dobry. CrossFit męczę dalej za tydzień się pomierzę i zobaczymy czy są jakieś efekty. Wydaje mi się że będą bo czuję i widzę że jest lepiej. 
Ze spraw innych nic ciekawego się nie dzieje.

21 stycznia 2013 , Komentarze (2)

Ten tydzień nie wyszedł najlepiej. Początek był ok a potem wszystko się posypało. Przede wszystkim ząb się posypał a potem to już ból wyrywanie i zakaz wysiłku. no i tak do końca tygodnia. Przynajmniej jeść nie mogłem za dużo to i jakoś bilans się wyrównał :). W tym tygodniu rozpoczynamy walkę od początku a co tam. 

Wczoraj oglądałem fajny film - Droga. O pielgrzymce do Santiago de Compostela - polecam. Chyba na 40 urodziny zafunduję sobie taką pielgrzymkę. Chodzi za mną już od kilku lat ale ciągle nie mogę się zebrać.

Ze świata sztuk walki - wymyśliłem że czas już żeby dzieciaki na moich treningach nauczyły się przysięgi. W karate przed i po każdym treningu była recytowana przysięga. Kiedy przeszedłem na Ju Jitsu przysięgi nie było - ta stosowana w Ju Jitsu jest dla mnie zbyt ogólna i krótka. Na podstawie więc tego co różni ludzie piszą o Bushido - opracowałem swoją przysięgę opartą o ten kodeks i uwypuklającą to na czym mi zależy a mianowicie odwagę pracę oraz szacunek do siebie i innych. Jeszcze ją troszkę podszlifuję - nauczę się na pamięć i dam dzieciom do nauczenia :)

11 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Pierwszy tydzień już prawie za mną. Czuję to w mięśniach - popracowały skubane trochę. 
Cieszę się też, że kolega potwierdził prawidłowość mojego myślenia na temat zasad treningów typu CrossFit, bo miałem pewne wątpliwości. Bardzo jestem ciekaw czy ten typ treningu jest taki rewelacyjny jak mówią. Planuję do końca miesiąca to trenować i zobaczymy jakie będą efekty. Za to metabolizm ładnie się rozpędza po tych ćwiczeniach, bo o ile przed tymi treningami nie znałem uczucia ssania w żołądku to teraz zdarza mi się to coraz częściej.

Sporo tu się mówi o diecie :) hmmm ja nie zmieniłem zupełnie swojej diety. Wprawdzie ograniczyłem nieco napoje bąbelkowe, ale poza tym żadnych zmian. Może to i minus bo ponoć trening bez diety nic nie daje, ale przy tak ciężkiej pracy nie mogę głodować, bo padnę. Plusem jest to, że mimo odczuwania głodu nie jem więcej więc jest to jakaś tam dieta, bo zapotrzebowanie energetyczne zapewne nieco wzrosło, a ja cały czas dostarczam tyle samo energii :) Sprytna wymówka żeby się nie katować żadną dietą

10 stycznia 2013 , Komentarze (2)

Coś ostatnio mam doła. Wiele spraw nie idzie po mojej myśli. Sporo jest do załatwienia, a ja z tym się zwyczajnie męczę. Jest ciężko - ale jak to mówi mój znajomy biegowy "nikt nie powiedział że będzie lekko". 
No cóż plany biegowe walą się na łeb. Miał być "Rzeźnik" - limit miejsc wyczerpał się w godzinę - nie załapałem się. Miał być "Kierat" też raczej nie będzie, bo w tym czasie córka wraca z Zielonej Szkoły. Miał być Silesia Marathon - chrześniak ma Komunię - więc nici. 
Swoją drogą interesująca będzie ta Komunia, bo trasa biegu jest tuż przed kościołem - więc drogi będą pozamykane dla ruchu kołowego. Ciekawe jak goście dotrą na tą Komunię :) szczególnie, że pół Katowic na okoliczność Maratonu będzie zamknięte. Oj będą goście zestresowanie - będą. 
W końcu klub, tu też sporo problemów z Nowym Rokiem - ciężko bo wszystko na moich barkach i trochę mnie to przytłacza.
No to sobie pomarudziłem.
Z pozytywniejszych rzeczy - od stycznia postanowiłem się wziąć za siebie. Jak na razie idzie bardzo dobrze. W tym tygodniu wpadłem w zaplanowany rytm czyli:
poniedziałek - 3 h prowadzenia treningów Ju Jitsu, 0,5 h trening własny Bo Jitsu
wtorek - siłownia: 1 h prowadzenie i uczestnictwo w treningu Karate, 1 h trening własny 2 x CrossFit, angielski
środa - 3 h prowadzenie treningów Ju Jitsu, 1 h Sai Jitsu i Tonfa Jitsu
czwartek - siłownia 1 h prowadzenie i uczestnictwo w treningu Karate, 1 h trening własny 2 x CrossFit opcjonalnie bieganie na bieżni, japoński
piątek (o tu już luzik) - 1 h prowadzenie treningu Kobudo, 1 h trening własny Ju Jitsu
Hmmmm plan troszkę ambitny ale jak na razie idzie dobrze chociaż dziś już czuję zmęczenie materiału. Zobaczymy jak długo wytrzymam, bo zwykle te ambitne plany dość szybko mi padają.

4 stycznia 2013 , Komentarze (3)

No w końcu ruszyłem z ćwiczeniami. Było prawie tak jak miało być - rzeźnia przez 1,5 h na siłowni bynajmniej nie na ciężarach bo jakoś nie gustuje w pakowaniu. Próbuję ćwiczenia Crossfit - co to jest i czy faktycznie skuteczne. Wycisk daje a co do efektów to zobaczymy za parę tygodni :)
Z praw różnych sprawy które mi się pokomplikowały - skomplikowały się jeszcze bardziej - oj wesoło zaczyna się ten rok - przynajmniej nie mogę narzekać na nudę i coś się dzieje :)
Organizuje obóz sztuk walki i to mocno mnie pochłania myślę że wyjdzie fajna impreza - taką mam nadzieję. Organizacja obozu w tak skomplikowanej sytuacji jaka się wytworzyła nie jest łatwym zadaniem ale lubię takie wyzwania :)

3 stycznia 2013 , Komentarze (1)

No i nie wyszło.
Miało być wczoraj Kobudo i ograniczenie jedzenia. Niestety wsiąkłem w rachunkach prywatny i klubowych, a jak skończyłem było już za późno na jakiekolwiek ćwiczenia. Dobrze, że udało mi się troszeczkę poćwiczyć na prowadzonych przeze mnie treningach. 
Zasadniczo mam z tym problem, bo uważam, że na treningu jestem nie po to żeby sobie poćwiczyć, tylko żeby inni sobie dobrze poćwiczyli - ja mam korygować i mobilizować, a nie sobie ćwiczyć. Niestety nie potrafię jednego z drugim pogodzić, a może stety, bo może dzięki temu moje treningi są lepsze - nie wiem - nie mnie to oceniać.
Do tego spadło na mnie kilka informacji które powodują, że jest coraz więcej spraw do przemyślenia. Sprawy się komplikują, a ja znów czuję się jak wół próbujący ciągnąć za ciężki wóz. Nic to - walczymy dalej.

2 stycznia 2013 , Komentarze (8)

Strasznie długo mnie tu nie było. Przez ten czas się zapuściłem. Trenując innych, czy to na treningach, czy na siłowni, zapomniałem nieco o sobie. Dziś wieczorem pomierzę się i biorę się za robotę. Nie będę się ważył, bo waga zmarła i pokazuje jakieś dziwne wartości. 

Nie jest to postanowienie Noworoczne, ale potrzeba chwili. Za pół roku dwa egzaminy ze sztuk walki - oba na czarny pas. Poza tym powoli kiełkuje we mnie myśl żeby na poważnie - zawodowo zająć się trenowaniem ludzi, a marketnigowo lepiej wygląda trener, który poza wiedza i umiejętnościami ma też wygląd, więc trzeba się troszkę podrzeźbić :).

Ostatnio jestem zafascynowany Crossfitem. Nie wiem czy dobrze go rozumiem, ale tak jak to rozumiem to jest to 20 min prostych ćwiczeń wykonywanych szybko i cały czas. Nadal jestem w fazie testów, ułożyłem sobie prosty plan. 20 min wykonywania po pięć przysiadów, pompek i brzuszków i tak w koło, aż do skutku. Niby nic, ale pod koniec jest ciężko. Przy okazji dowiedziałem się, że nogi mam mocniejsze niż brzuch i ręce - mam nadzieję, że dzięki tym ćwiczeniom się to wyrówna. Mam już pomysł na nowe ćwiczenia Crossfitowe - żeby nie było nudno - takie pod bieg Rzeźnika w którym w tym roku też chcę wziąć udział. 

No i klub, tu sprawa jest pokręcona, bo wymyślam jakąś imprezkę, a potem się z nią męczę straszliwie, oraganizacja - dogranie wszystkiego mnie wykańcza. Fakt, zwykle wszystko wychodzi fajnie, ale w międzyczasie koszmar. Poza tym muszę uporządkować parę spraw odnośnie wymagań egzaminacyjnych prowadzenia treningów itp. Sprawy trudne w których nie czuję się najmocniej, a tu z nikąd pomocy. Cóż, pomalutku będzie trzeba to wymęczyć chociaż nie mam czasu by się nad tym spokojnie zastanowić - a trzeba to dobrze przemyśleć żeby co chwilę nie wprowadzać zmian.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.