Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

młoda mama czekająca na swojego pierwszego dzidziulka:)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12369
Komentarzy: 72
Założony: 15 listopada 2009
Ostatni wpis: 18 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Aguskaaaa

kobieta, 38 lat, Kraków

167 cm, 55.70 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

18 maja 2014 , Komentarze (10)

Hej dziewczyny:) co tam u was? u mnie trwa leniwa niedziela. Od ok 2óch tygodni jestem w swoim domu z rodzicami z 2óch powodów- mój mąż wyjechał na 5 tyg. do pracy a w naszym mieszkaniu pękła rura i do czasu jej ew. zreperowania trzeba było zamknąć zawór- brak wody skutecznie mnie wykurzył z naszego gniazdka;) 

ledwo zostałam zoną a już jestem słomianą wdową i to zaledwie 4 dni od ślubu- takie zycie... tak wykalkulowaliśmy, ze lepiej będzie jak teraz się pozamienia z chłopakami z pracy i wyjedzie na dłużej żeby póżniej już był bliżej termin porodu. W efekcie z przygotowaniami dzidziulkowymi zostałam sama- tak jak niestety było z przygotowaniami do ślubu kiedy to 90% wszelkich załatwień było na mojej głowie:( Mam momenty gdzie jest mi przykro z tego powodu bo bądź co bądź czuje się osamotniona- do szkoły rodzenia też pójde sama i tak sobie myslę, że właściwie to od jakiegoś czasu wszystko sama robię. Z drugiej strony taki urok pracy męża który kocha to co robi no i przecież pieniądze same się nie zarobią(mysli) 

Pobyt w moim rodzinnym domu sprawił, że się strasznie rozleniwiłam a ostatnio to już w ogóle nic mi się nie chce. Nie gotuję bo w kuchni rządzi mama. No chyba, że robi coś czego jeść nie mogę (ze względu głównie na zgagę i wrażliwość na poszczególne produkty) to wtedy ja coś tam zaimprowizuje. Mam jednak zamiar wziąść sie w garść i przejąć inicjatywę od nowego tyg.

A na koniec wklejam wam zdjęcia z moich śniadań, II śniadan i obiadów które wreszcie zrzuciłam na komp.

śniadania (w wiekszości owsianki)

II śniadania:

obiady:

a na koniec moja duma- ciasto z owocami (maliny, jagody, truskawki, wiśnie i porzeczki) i i kruszonką, które zdążyłam upiec już 2 razy- z okazji odwiedzin teściowej i do pracy:

a tu już lekko podjedzone... trzeba było sprawdzić czy nie wyszedł zakalec:D

10 maja 2014 , Komentarze (3)

Witam was kobietki:)

Na wstępie chciałabym Wam podziękować za wasze przemiłe komentarze pod moim poprzednim wpisem- po prostu miód na moje serce:) od wesela mija własnie 2 tyg. a ja jak zakończyłam wielkie przygotowania do jednego wielkiego wydarzenia w życiu tak zaczęłam do następnego. A więc szykuję się na przyjście naszego kochanego dzidziusia. Pisze w liczbie pojedyńczej ponieważ mój zacny mąż już 3 dni po ślubie uczynił mnie słomianą wdową- wyjechał na Litwę do pracy na całe 5 tygodni:? Prawdę mówiąc to jakieś tydzień temu przed zaśnięciem wpadłam w wielką panikę bo uświadomiłam sobie że zostało mi jeszcze góra 8 tyg. do porodu a ja nic nie mam za wyjątkiem fury ubranek w różnych rozmiarach które nabyłam w porywie zakupowego szału. A jakby tak dzidziulkowi zachciało się wyjść wcześniej? Wczoraj rozpoczeliśmy 33 tydz. ciąży a ja jestem na etapie kompletowania wyprawki (wczoraj przyszła pierwsza tura zamówionych rzeczy) i organizowania miejsca w pokoju. Zapisałam się nawet do szkoły rodzenia na kurs weekendowy co by głównie nabrać większej pewności siebie jeśli chodzi o zajmowanie się takim maluszkiem. Długo się nad tym zastanawiałam czy warto na cos takiego iść ale porozmawiałam z moja mamą, teściową, poczytałam cały program zajęć i w końcu się zdecydowałam- myślę że taki kurs jednak bardzo mi się przyda mimo, ze to chcąc nie chcąc dodatkowy wydatek (i to chyba jedyny minus).

Jeśli chodzi o samą dietę i aktywność to staram się jeść regularnie a moje posiłki były pełnowartościowe. Od pewnego czasu mam duży problem ze zgagą co sprawia, że unikam przede wszystkim smażonych rzeczy, pikantnych ale też i soków 100%. I tak ważę obecnie 56,7 kg (waga na czczo) w tym mały waży już ok 1,9 kg. Podsumowując od początku ciąży mam ok. 5 kg na plusie. Jest to niewiele zważywszy dodatkowo na fakt, że mam ponoć dość dużo wód płodowych. Z aktywności staram się dużo spacerować i czasami popedałuje sobie na rowerku stacjonarnym. Na basenie jestem teraz już rzadkim gościem a to dlatego, że więcej jestem u rodziców w miejscowości obok a tu takich atrakcji nie ma. Staram się więcej wypoczywać choć jest mi naprawdę ciężko tak położyć się i nic nie robić- mam wtedy wrażenie, że tyle czasu marnuje, tyle mogłabym jeszcze zrobić albo tyle rzeczy mnie omija bo nie jestem tu czy tam:PP ot taki niespokojny charakter....

I to by było na tyle dzisiaj- lecę na dół piec ciasto truskawkowe z kruszonką jako mój debiut z okazji odwiedzin teściowej:) 

1 maja 2014 , Komentarze (7)

Witam was dziewczyny po długiej nieobecności już jako mężatkaJ

Przed weselem masa przygotowań, rzeczy na ostatnią chwilę, nerwów a nawet i łez. 2 tyg. Przed weselem byłam u lekarza który nieźle mnie nastraszył- powiedział mi, że maluszek lezy b. nisko tak jakby już przygotował się do porodu z główka w kanale- padło wtedy zdanie, że jeżeli moja szyjka macicy jest krótka wówczas będę musiała do końca już ciąży leżeć pod obserwacją. Na szczęście szyjka jest długa (41 mm) i nic maluszkowi nie zagraża ale profilaktycznie spędziłam 3 dni w szpitalu gdzie będę ostatecznie rodzić. Dostawałam przez te dni kroplówki z magnezem i zastrzyki sterydowe (jak mnie po nich bolała duuuuuupa….o_0 ) po których dzidziulek podniósł się trochę do góry.

Dni zaraz przed weselem wspominam jako koszmar:P Mieliśmy tyle przygód i niektóre rzeczy tak się nie kleiły, że w dniu wesela w sobotę gdy jeszcze zobaczyłam, że jest szaro i non stop pada to już mi całkiem ręce opadły. Dla przykładu- w piątek okazało się, że winietki na stół które zamawiałam przez internet i dostałam potwierdzenie nadania we wtorek jednak nie doszły (później jednak po nerwowym dochodzeniu wyszło, ze doszły ale moi rodzice z tego wszystkiego położyli paczkę w bezpiecznym miejscu i o niej zapomnieli…), zepsuł mi się samochód a większość załatwieni m.in. sukienkę, makijaż, fryzurę  miałam w Krakowie tj. 50 km od miejsca gdzie jestem obecnie, pokłóciłam się z bratem mojego męża na dzień przed ślubem skutkiem czego wydarłam się na niego tak, że chyba pół miasta słyszało. W dodatku nasz pierwszy taniec który od tak dawna przygotowywaliśmy w ogóle przestał nam wychodzić. Itd., itd… Natomiast w sam dzień ślubu kiedy już byłam tym wszystkim tak zniechęcona i zrezygnowana chyba jakaś niewidzialna dłoń sprawiła, że wszystko wyszło tak jak trzeba- no może z małymi wyjątkami :P Po pierwsze zarówno moja fryzura jak i paznokcie i makijaż przeszły moje wszelkie oczekiwania- powiem wam jeszcze że mimo takiej pogody nic się z moimi włosami nie stało a miałam robione loki. Po drugie cały dzień padało a tylko w momencie kiedy wychodziliśmy z domu do kościoła, mszy i wyjścia z kościoła nie :D No mówię wam, że to istny znak z nieba;) Po trzecie spóźniliśmy się do kościoła  ale ksiądz okazał się tak wspaniałomyślny, że nie zamknął przed nam drzwi;) Taniec też wyszedł nam nie najgorzej choć jak się okazało niektóre kroki to był dla mnie nie lada wyczyn w długiej do maximum możliwości sukience i butach na obcasie- mówię nie najgorzej bo ja to jestem perfekcjonistka i trudno mi dogodzić ale wszyscy go później komplementowali, mam nadzieje, że szczerze a nie chcąc nas pocieszyć;) Mieliśmy wspaniałych starszych drużbów, którzy tyle nam w tym dniu i przed pomogli, że nigdy w życiu im się chyba z tego długu wdzięczności nie wypłacimy. Na weselu pojawiły się osoby z różnych zakątków świata, którzy specjalnie tylko dla nas przyjechali i odległość wcale nie była dla nich problemem.  Gdy teraz wspominam dobroć i bezinteresowną pomoc niektórych osób to łezka mi się w oku kręci.

A na koniec wrzucam wam zdjęcie jak wyglądałam w tym jedynym dniu (z komórki):

7 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Hej dziewczyny!

Słabo się ostatnio udzielam bo brakuje mi czasu-jestem zazwyczaj poza mieszkaniem na kursie tańca, na zakupach, u lekarza, na badaniach, u dentysty, na basenie itd. W dodatku parę dni temu dopadł mnie przedślubny stress który przejawiał się tym, że budziłam się o 3 w nocy z natłokiem myśli- że jeszcze nie mam tego czy tamtego, czy zdążę ze wszystkim, czy wszystko pójdzie po mojej myśli, jak się będę wtedy czuła- czy fizycznie dam radę itd. Udawało mi się zasnąć dop. gdzieś nad ranem. Teraz, żeby jakoś zdrowo zmęczyć organizm wieczorem chodzę na basen na 20-21 zamiast rano i to mnie tak relaksuje, że przestałam zadręczać się w nocy bezsensownymi wątpliwościami. Z pewnością na moje uspokojenie wpłynął też fakt, że kupiliśmy wreszcie P garnitur ślubny i wszelkie inne dodatki- brakuje mu jedynie butów, ale to już pryszcz. W tym celu 2 dni temu odbyliśmy długą wycieczkę aż do Pcimia i do Krakowa i dzięki Bogu z powodzeniem.

Jeśli chodzi o jedzenie to staram się jeść zdrowo i z głową choć każdego dnia wpada „coś”- zazwyczaj coś słodkiego ale nie tylko. To efekt głównie przebywania z turkuciem podjadkiem Piotrkiem, który kupuje jakieś słodkości specjalnie dla mnie (więc jak bym mogła ich nie zjeść skoro przespacerował się do sklepu żeby zrobić mi przyjemnośćJ) albo ma ochotę na jakiegoś Fast fooda bo dzień wcześniej przesadził z ilością % :P To ostatnie (fastfoody) wybitnie mi nie służy i już się z tego wyleczyłam bo po ostatniej wieczornej pizzy i paru podkradzionych frytek z Mca mój organizm odwdzięczył mi się bólami żołądka i wzdętym do granic możliwości brzuchem. Także never ever. Pożyczyłam sobie niedawno sokowirówkę od mojej przyszłej teściowej i zaczęłam przygodę ze zdrowymi sokami owocowo-warzywnymiJ Póki co moim faworytem jest sokz pomarańczy, marchewki, jabłek i cytryny.

Z frontu ciążowego natomiast to z pewnością urósł mi brzuszek i od paru dni mam nowe, dziwne bóle- w okolicach spojenia łonowego (tak się to miejsce chyba fachowo nazywa) odczuwalne podczas chodzenia. Niefachowo z kolei bóle te można porównać do tych jakie kobieta mogłaby odczuwać gdyby spadła od góry okrakiem na np. drewnianą belkę- czujecie już ten ból?;). Nie da się tego rozruszać ani w żaden sposób załagodzić- boleć ponoć musi, takie prawo natury i trzeba to znieść z godnością;) Poza tym stałam się o wiele bardziej czulsza na jedzenie- jeśli zjem coś kupnego (najczęściej wysoko przetworzonego) lub z zestawu określonych produktów (cebula, kapusta, czosnek, kiełbasa kupna, smażony kotlet itp.) to męczy mnie potworna zgaga, brzuch robi się 2 razy większy i twardy jak kamień. Czuje się wtedy ociężała i nie do życia.

Na dziś to tyle- postaram się zaglądać tu częściej aczkolwiek zobaczymy jak wyjdzie to w praktyce;o) w końcu do ślubu pozostało mi... uwaga... 19 dni...

Zaległe fotomenu:

Menu z 30.03.2014 (niedziela):

07:30- śniadanie- owsianka- płatki owsiane, otręby żytnie, słonecznik, orzechy, jagody goji, żurawina suszona, pół pomarańczy, truskawki, pół banana, mleko; kawa z mlekiem

10:00- parę frytek z McDonaldsa

12:00- barszcz czerwony z jajkiem

15:00- średni lód włoski śmietankowy

17:00- 3 kanapki: 2 z chleba razowego z pastą z awokado, wędzonym filetem z indyka, pomidorem, ogórkiem i bazylią, 1 deseczka z awokado, serkiem fromaggio, papryką, ogórkiem i bazylią; sok pomarańczowy

20:00- 2 wafle ryżowe 7 ziaren z dzikim ryżem z powidłami śliwkowymi, pół pomarańczy

Menu z 31.03.2014 (poniedziałek):

08:00- śniadanie- owsianka- płatki owsiane, otręby żytnie, słonecznik, orzechy, jagody goji, żurawina suszona, pół pomarańczy, truskawki, wiórki kokosowe, mleko; kawa z mlekiem

12:00- zupa pomidorowa z łyżką makaronu

15:00- kasza jaglana z gulaszem z żołądków, pomidor ze szczypiorkiem

17:00- ciastko Hit

19:00- 2 kanapki z chleba razowego z dżemem truskawkowym, pół pomarańczy

Menu z 01.04.2014 (wtorek):

07:30- śniadanie- 2 kanapki z chleba razowego z pastą z awokado, sałatą lodową, śledziem; a druga z pastą z awokado, sałatą lodową, twarożkiem z ogórkiem President i papryką; pół grapefruita; kawa z mlekiem

11:00- kubek (400 g) kefiru

14:00- pół porcji barszczu czerwonego z fasolą Jaś; kasza gryczana, jajko sadzone, buraczki, marchewka i fasolka szparagowa na ciepło

17:00- 2 kawałki kupnego ciasta: jedno z galaretką i malinami a drugie z czekoladą i marcepanem

20:00- kiwi, pół pomarańczy, truskawka, małe jabłuszko

Aktywność fiz.: basen 1 godz.

 Menu z 02.04.2014 (środa):

07:30- śniadanie- owsianka kakaowa- płatki owsiane, otręby żytnie, słonecznik, pestki dyni, orzechy, jagody goji, pół pomarańczy, truskawki, wiórki kokosowe, mleko, mleczko migdałowe; kawa z mlekiem

11:00- 2 kanapki z chleba razowego z serkiem łaciatym, serem wędzonym ogórkiem konserwowym; camembertem wędzonym, bazylią; pół grapefruita; inka z mlekiem

15:00- 2 szaszłyki drobiowe z piekarnika: pierś z kurczaka, papryka czerwona i żółta, cukinia, cebula, pieczarka; kasza gryczana; ogórek konserwowy

18:30- pół miseczki barszczu czerwonego z jajkiem

20:30- sok z marchwi, jabłka i pomarańczy

Menu z 03.04.2014 (czwartek):

08:00- bułka pełnoziarnista z serkiem łaciatym, plastrem sera wędzonego, polędwicą łososiową, pomidorem, ogórkiem konserwowym, papryką, pieczarką i bazylią; kawa z mlekiem

11:00- duża szklanka świeżego soku marchwiowo-jabłkowo-pomarańczowego + cytryna

13:00- pół porcji sushi (5 szt.); inka z mlekiem

17:00- barszcz biały; nóżka z królika duszonego w cebulce; 1 kromka ciemnego chleba z duszoną cebulką

20:00- 2 deseczki (pieczywo chrupkie) z powidłami; inka z mlekiem

Aktywność fiz.: stepper 30 min; taniec: 1,5 godz.

Menu z 04.04.2014 (piątek):

07:30- owsianka owocowa: z kiwi i mandarynką; migdały, mleko, mleczko migdałowe; kawa z mlekiem

11:00- 2 kanapki z pieczywa chrupkiego z awokado, śledziem w zalewie octowej (od mamy), ogórkiem i szczypiorkiem; zielona herbata

13:00- kawałek ciasta drożdżowego śliwkowego; kawa z mlekiem

15:00- 1 szaszłyk drobiowo-warzywny, kasza gryczana, 3 łyżki sosu słodko-kwaśnego własnej roboty, sałatka (pomidor, ogórek świeży i konserwowy, papryka, jogurt naturalny, szczypiorek, bazylia)

18:00- 2 kromki pieczywa chrupkiego z dżemem truskawkowym; świeżo wyciskany sok z burakiem (burak, pomarańcza, marchew)

Aktywność fiz.: stepper 20 min.; basen 1 godz.

Menu z 05.04.2014 (sobota):

07:00- owsianka budyniowa z migdałami (płatki owsiane, otręby, budyń czekoladowy, mleko, migdały); kawa z mlekiem

11:00- pół porcji sushi (5 kawałków), pół szklanki soku z buraka, duża szklanka soku marchwiowo-jabłkowo-pomarańczowego

13:00- pół pomarańczy, inka z mlekiem

15:00- barszcz biały z suszonymi borowikami i ziemniakami

18:30- 1 kromka razowego chleba z masłem, 2 średnie pomidory, ser biały typu włoskiego capreggio

21:00- kawałek sera białego

Aktywność fiz.: rowerek stacjonarny 1 godz.; basen 1 godz.

30 marca 2014 , Komentarze (1)

Jejku dziewczyny jak ja się przedwczoraj do dupy czułam- ta no-spa pomogła mi tylko trochę ale generalnie tak mnie bolał prawy jajnik, że miałam wrażenie, że mi spuchł do wielkości kokosa a mój mały dzidziuś wierci się w jego okolicach i go co chwila podrażnia. Czasami ból był taki silny, że nie mogłam się normalnie wyprostować a przy tym brzuch miałam twardy jak kamień i bardzo wzdęty. Zadzwoniłam z tego wszystkiego do mojego lekarza, żeby zapytać czy to normalne ale mnie uspokoił, że tak i zaniepokoił jednocześnie, że takie bóle mogą się pojawiać częściej:/ Generalnie cały dzień praktycznie przeleżałam jak worek ziemniaków i w efekcie nadgoniłam seriale… Na Wspólnej i Kuchenne Rewolucje :P z łóżka wstawałam tylko po to żeby zrobić sobie coś do jedzenia i na koniec dnia wskrobać się resztkami sił do wanny i poleżeć w letniej wodzie. Ten zmyślny zabieg przyniósł mi znaczną ulgę- małemu też się chyba podobało bo kręcił się i wiercił non stop na wszystkie stronyJ

Na drugi dzień od rana jak ręką odjął-nic mi nie było. Pojechałam nawet na umówioną fryzurę próbną z której jestem zadowolona- co prawda nie jest to jeszcze fryzura w jakiej mam wystąpić na wesele bo dodatkowo dziewczyna ma mi podopinać dodatkowe pasma, żeby włosy były jeszcze dłuższe no i mam mieć ozdobę z żywych kwiatów ale efekt i bez tego był b. fajny. Bardzo lubię siebie w lokach. A wieczorkiem, żeby nie zmarnować mojego super looku siedząc w domu wyszliśmy ze znajomymi na Kazimierz do restauracji gdzie zjadłam pół chyba najpyszniejszej pizzy jaką do tej pory jadłam. No i m.in też powodu moje sobotnie menu nie należy do przykładnych;) W ogóle to śmiechu warta sytuacja na koniec nam się przydarzyła-przy płaceniu rachunku. P chciał zapłacić kartą po czym stwierdził, że zapomniał swojego PINu :P ja tam się zaczęłam z niego podśmiewywać, że trzeba być naprawdę zakręconym żebym zapomnieć czegoś takiego- hahahaha hihihihi, a kelner, że to jest dobry patent, żeby przerzucić płatność na partnerkę;) po czym ja daję swoją kartę i się okazuje, że nie pamiętam 2óch ostatnich cyfr swojego kodu :P  W efekcie cały rachunek zapłacili nasi znajomi- ale wstyyyyyd :P Prawda to jednak, że nieszczęścia chodzą parami (ja nieszczęście i P nieszczęście;) a nasza podejrzana amnestia ustąpiła tak nagle jak i się pojawiła  po ok. godzinie od wyjścia z lokalu…

Menu z 28.03.2014

08:00- śniadanie- 2 jajka sadzone z koperkiem; bułka grahamka z serkiem łaciatym, sałatą, serkiem fromaggio, papryką, ogórkiem i bazylią; świeżo wyciskany sok z pomarańczy i ćwiartki cytryny (+woda)


11:00- kawałeczek eklerka (na pocieszenie od P), kilka chipsów Lays strong; inka z mlekiem

13:00- obiad- dorsz (smażony na patelni grillowej bez tłuszczu, opruszony mąką pełnoziarnistą); 3 łyżki kaszy gryczanej, sos słodko-kwaśny (własnej produkcji); buraczki


16:00- serek homo waniliowy miechowski z truskawkami, jabłko, pół grapefruita, pół kiwi; zielona herbata z pigwą


19:30- 2 wafle 7 ziaren z masłem, domowym dżemem truskawkowym i bananem; pół kiwi, pół szklanki maślanki


Menu z 29.03.2014:

08:00- śniadanie- owsianka- płatki owsiane, otręby żytnie, pestki słonecznika, mix orzechów, jagody goji, suszona żurawina, truskawki, pól banana, kiwi; kawa z mlekiem


12:00- pierogi ruskie z cebulką (8 szt.); inka czekoladowa z mlekiem u cioci

16:00- bułka trójkątna z ziarnami, serkiem śmietankowym, filetem wędzonym z indyka, serem żółtym i pomidorem; zielona herbata


19:30- pół pizzy firmowej (takiej o średnicy 32 cm z szynką, boczkiem, serem mozarella, cebulą, kukurydzą i świeżą bazylią)- PY-CHO-TA!; sok pomarańczowy

28 marca 2014 , Komentarze (1)

Fotomenu z 27.03.2014:

08:00- śniadanie- owsianka- płatki owsiane, otręby żytnie, pestki dyni i słonecznika, jagody goji, truskawki, mango, banan, orzechy ; kawa z mlekiem

11:00- II śniadanie- 3 kanapki: 2 z chleba fitness z żurawiną, serkiem łaciatym, sałatą, szynką wędzoną, ogórkiem, pomidorem i bazylią; 1 deseczka z sałatą, camembertem i oliwkami; połowa grapefruita; zielona herbata


13:30- pomarańcza, pół gruszki; plusz  z żelazem

16:00- zupa ogórkowa z ziemniakami


19:30- 4 wafle ryżowe 7 ziaren: 2 puste, 2 z masłem i domowymi powidłami śliwkowym; świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy i ¼ cytryny

+ drożdże z miodem i wodą

Aktywność fiz.:stepper 35 min.,  1,5 godz. walca i czaczy

 

Wczoraj, po lekcji tańca podjechaliśmy z Piotrkiem do lokalnego baru, w którym podają pieczonego pstrąga z własnej hodowli- nie byłam za bardzo głodna ale miałam ochotę go spróbować. Suma sumaru obeszłam się tylko smakiem- w lokalu ani żywej duszy a pstrągi posiadali na stanie najmniejsze po 700 g i mrożone. Musimy tam wrócić ale w sezonie

Później podskoczyliśmy jeszcze do paru sklepów z % i w efekcie mamy już prawie cały barek na wesele gotowy- wczoraj rozpaczałam, że kupiliśmy m.in. moje ulubione trunki, których niestety nie będzie mi dane nawet spróbować- Malibu, Baileys, Moscato czy Sobieski orzech laskowy ;( Trudno się mówi!:p Jak wychodziliśmy ze sklepu to spotkaliśmy syna naszej nauczycielki tańca- spojrzał do naszego wózka i zaczął się śmiać- powiedzieliśmy mu, że taki nam dziś wycisk dała, że musimy to przecież jakoś odreagować:Dhehe.

A dziś, niestety od rana, pomimo tego, że wczoraj nieodreagowywałam;) nie czuje się najlepiej- mam strasznie bolesne skurcze na dole brzucha i jakieś huśtawki nastrojów mi się włączyły. Wzięłam już no-spę i czekam na efekty- lekarz podczas ostatniej wizyty przestrzegał, że takie dolegliwości się prędzej czy później się pojawią. I miał kurde rację jak na moje nieszczęście… wykrakał mi normalnie o_O:x A miałam taką ochotę na poranny basen…

27 marca 2014 , Komentarze (1)

Czy ja wam wczoraj pisałam, że nie pije już drugiej, popołudniowej kawy?? No więc wczoraj był wyjątek- tyle energii straciłam przy próbach, że chyba bym tam padła gdybym nie pokrzepiła się troszkę kofeiną. Druga sprawa to jęczałam wczoraj, że mi buty do tańca przyszły za duże ale jak tak dalej pójdzie to do wesela będę mieć stopy przynajmniej dwa rozmiary większe;) juhuuuu!! I tym oto sposobem jeden problem z głowy-nie trzeba będzie butów odsyłać do poprawki(smiech) Na samym początku tak mnie Piotrek zdeptał, że już straciłam nadzieje, że cokolwiek z tego będzie- jak sami próbujemy to nam wychodzi, jak razem- nijak zgrać się nie możemy. Ale później było już tylko lepiej- złapaliśmy rytm, nawet już po okręgu tańczyć umiemy. Jest więc nikłe światełko nadziei, że to będą tylko te 2 rozmiary do przodu:D A dziś powtórka z rozrywki- tym razem pod okiem znawcy w specjalnie wynajętej na ten cel Sali z parkietem-trzymajcie kciuki za nas;)

Tak poza tym, to jutro kończę 27 tydz.- wstawie tu jakieś w weekend zdjęcia porównawcze jak nie zapomnę sobie jutro zrobić(smiech) Generalnie brzuszek powoli rośnie w tej dolnej części i teraz wygląda jak piłeczka. Mały zrobił się strasznie ruchliwy-wczoraj czułam go prawie non stop- i wobec tego pytanie do wszystkich przyszłych mam: czy wasi mali lokatorzy mają równie niespożyte pokłady energii?? Może ma to po mamusi?:D. Dziś jest już trochę spokojniejszy- nie obudził mnie o dziwo jak zawsze o 5 tylko dop. k. 8, po śniadaniu czułam jak zaczyna się wiercić. Mam cichą, cichuteńką nadzieję, że po urodzeniu nie będzie aż tak aktywny w nocy ;)

Uciekam zrobić coś pożytecznego-buziaki!!!

Fotomenu z 26.03.2014:

08:00- śniadanie- bananowo-kokosowe placuszki kakaowe (4 szt.) (banan, jajko, wiórki kokosowe, kakao naturalne, łyżeczka miodu, łyżka mąki pełnoziarnistej, truskawki- smażone na oleju kokosowym); kawa z mlekiem


12:00- II śniadanie- pół grapefruita, kiwi, kokos, garść orzechów, marchewka; kawa inka


15:00- kapuśniak na wędzące z kiełbaską i suszonymi prawdziwkami; kromka chleba fitness z ziarnami


17:00- kawa z mlekiem, gruszka

19:00- śledzie w zalewie octowej (produkcji mojej mamy-pyszne!); brokuły gotowane, pomidor ze szczypiorkiem

+ drożdże z miodem i wodą

Aktywność fiz.: 2 godz. walca;)

26 marca 2014 , Komentarze (2)

07:30- śniadanie- owsianka truskawkowo-bananowo-pomarańczowa- płatki owsiane, otręby żytnie, pestki dyni i słonecznika, truskawki, pół banana, pół pomarańczy, płatki kokosowe; kawa z mlekiem


11:00- II śniadanie- 2 kanapki z chleba fitness pełne ziarno, masła, sałaty, szynki wędzonej, ogórka, oliwek i ketchupu; pół pomarańczy; zielona herbata

Na zdjęciu są 3 ale 1 została mi skradziona przez mojego nadwornego degustatora-powiedział, że była pyszna;o)


13:00- przekąska- marchew, jabłko, inka z mlekiem

15:30- obiad- łosoś w marynacie z oliwy z oliwek, soku z limonki, czosnku, pieprzu, pietruszki i koperku; makaron ryżowy z warzywami chińskimi, brokułami i krewetkami smażone na łyżeczce oliwy z oliwek; czerwona herbata


19:00- budyń czekoladowy, migdały

Ten budyń to jest jeden ze smaków mojego dzieciństwa-pycha, pycha, pycha!!!

Aktywność fiz.: basen 1 godz., stepper 30 min.

Staram się ostatnio nie pić 2óch kaw w ciągu dnia tylko 1 rano. Myślałam, że będzie ciężej, że będzie mnie głowa boleć ale o dziwo nie. No i efekt jest taki, że pozbyłam się skurczów łydek. Aż się zdziwiłam bo ta moja kawa taka niepozorna się wydawała- łyżeczka płaska rozpuszczalnej i do połowy mleko a tu takie buty…

Z innych inf. to jakoś trudno wykrzesać mi ostatnio z siebie choć odrobinę entuzjazmu do przygotowań przedślubnych. Mam chęć ale na zupełnie co innego- tu bym poszła, to bym upiekła, to bym zrobiła, z tymi bym się spotkała, a jak przyjdzie coś wybrać, zadecydować, załatwić w kwestii wesela to łooooo Boże jak mi się nie chce. Bo tak ze wszystkim pod górkę- obrączki po ciężkich bojach wybraliśmy (mamy wygląda na to 2 różne gusta-mi się podobały modele delikatne a P wybrał sobie normlnie pierścień Saurona…), zrobili i okazuje się, że zarówno moja jak i Piotrka za duża, buty do tańczenia robione na zamówienie przysłali- też za duże (stopa mi zmalała?!), trzeba odsyłać itd. A jak sobie pomyśle o tym pierwszym tańcu to mi się już w ogóle wszystkiego odniechciewa :P A tu trzeba zebrać się w sobie i pomału wszystko finalizować. Ehhh ciężko będzie, ciężko ale może jakoś dożyje do tego 26 kwietnia;)

25 marca 2014 , Komentarze (9)

Wklejam dziś jedynie fotomenu i lecę dalej- rano był basen i sprzątanie a teraz wiszę na tel. Bo wczoraj był ost. dzień potwierdzeń obecności na ślubie a niewiele osób oddzwoniło:? już mnie ucho boli a nawet nie jestem w połowie (smiech)Dziś mamy też skoczyć do hurtowni po jakieś kolorowe alkohole na osobny stół i poćwiczyć tego nieszczęsnego walca. Trzymajcie się dziewczyny(zakochany)

Fotomenu z 24.03.2014

07:30- śniadanie- 2 jajka na miękko, 2 kanapki z chleba pełnoziarnistego fitness z almette, sałatą, szynką, pomidorem, ogórkiem i oliwkami; rzeżucha; kawa z mlekiem


11:30- II śniadanie- jogurt grecki z płatkami owsianymi i otrębami, suszonymi morelami, mango, kiwi, dżemem truskawkowym, truskawkami i kokosem; baton: migdały w syropie; inka


15:30- obiad- stek wołowy w sosie musztardowym; sałatka z sałaty lodowej, pomidora, ogórka i oliwek (+ łyżeczka oliwy z oliwek); brukselka, 2 łyżki kaszy gryczanej; herbata czerwona


19:30- kolacja- 2 duże marchewki, garść pistacji, jabłko; inka z magnezem

+ drożdże z miodem i wodą

Aktywność fizyczna: stepper: 30 min.

24 marca 2014 , Skomentuj

Wczoraj dziwnym trafem znowu trafiłam do rodzicków, także ominęło mnie gotowanie obiadu- Piotrek to zaradny partner bo sobie jakoś z tym poradził- pojechał na grilla do kolegi jak mnie nie było;) Ja za kolegą nie przepadam bardzo łagodnie mówiąc no ale on mi znajomych nie wybiera to i ja jemu też. 

Dzień rozpoczęłam basenem- UWIELBIAM chodzić na basen w niedziele rano bo mam cały tor i jacuzzi praktycznie tylko dla siebie:DPóźniej kuzynka jechała w moje rodzinne strony więc się załapałam i tak wylądowałam u rodziców. Tam z moim 13-letnim chrześniakiem postanowiliśmy po obiedzie wyskoczyć na rower- dziś standardowo bolą mnie od tego 4 litery ale nie żałuje:P na koniec odbyliśmy spinning bo zaczęło padać a tu ani kaptura, ani chusteczki…. 

Wieczór z kolei już spokojny-przy filmie. Tak spokojny, że już przed 21 przewracałam się na drugi bok;)

Menu z 23.03.2014- zdjęcie tylko 1 bo większość jadłam poza domem

07:30- śniadanie- owsianka- płatki owsiane, otręby żytnie, pestki dyni i słonecznika, mango, truskawki, pół banana, mix orzechów, mleko i mleczko migdałowe; kawa z mlekiem


11:00- rosół z makaronem i marchewką; gotowana pierś z indyka, kawałek schabu w sosie grzybowym, 3 łyżki kaszy jaglanej, buraczki, kapusta; kompot ze śliwek

13:00- kawa z mlekiem, 1 hit czekoladowy

15:30- 1 cały śledź w zalewie octowej, 2 łyżki sałatki krabowej (paluszki krabowe, świeża cebula i ogórek, ryż, majonez i jogurt), 2 łyżki sałatki greckiej (sałata, pomidor, ogórek, oliwki, ser feta, oliwa z oliwek); kromeczka chleba ciemnego

18:30- pomarańcza, jabłko; kawa inka

20:00- kilka kawałków kokosa; zielona herbata

+drożdże rozpuszczone w gorącej wodzie

Aktywność fiz.: 1 godz. basenu, 1 godz. jazdy rowerem (ok. 17 km)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.