od upału
kocham upał !!! napędza mnie energią, mogę góry...no nie, bez przesady - mogę pagórki przenosić
nikt nigdy nie ośmielił się twierdzić, że jestem całkiem normalna, ale czasami zadziwiam samą siebie
wyszłam z domu jedną minutę po południu, wściekły upał, powyżej 30 stopni i żarówa na niebie, na patyki poszłam, 9,9 km przeszłam, z przerwami we wnętrzach urzędowych mniej lub bardziej klimatyzowanych; średnia prędkość 5,5 km/h... nie dało rady iść szybciej, jednak za gorąco??.
a spojrzenia, jakie rzucali mi ludzie skryci w iluzorycznym cieniu przestanków autobusowych - BEZCENNE !!!
popołudniem znowu na komputerowy ratunek, nie będę przecież godziny autobusem w jedna stronę jechała i jeszcze buliła za jazdę w śmierdzącym tłoku;
wolę rower
trochę się pogubiłam w drodze powrotnej, pojechałam bardziej naokoło niż chciałam
45,64 km
za kije - 560 kcali
za rower - 1079 kcali
razem spalone - 1639.... łał!
zassane pokarmowo - 1658 kcal (tak dużo, bo mnie córka namówiła do spróbowania piwa pod obiadowego łososia, takie fajne to piwo, niepasteryzowana Łomża, w butelkach-byczkach, jak z głębokiego PRLu.... dobre było, kilka razy próbowałyśmy)
BILANS piątkowy kaloryczny - na plusie19 kcali
hehe
a żyć trzeba
więc zdychajcie, moje komórki fatowe, wy żyć nie macie z czego !!!
cos mi sie porobiło z formatowaniem, nie tak to miało wyglądac, ale jest późno i nie chce mi sie poprawiać
uliczka7
13 czerwca 2010, 23:13Jeździ mi sie świetnie, więc myślę , że rowerek mam dobrze dobrany. I nic mnie nie boli po takim dystansie. Ale jestem zadowolona!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
uliczka7
13 czerwca 2010, 22:42Mam wszystkie lampki, i z przodu i z tyłu- były w wyposażeniu. Dokupiłam tylko licznik . Jazda była extra :)*
zarowka77
13 czerwca 2010, 21:47moge gory przenosic;)) wlasnie wrocilam z godzinnego biegania;)) ale fajnie;))
tereza
13 czerwca 2010, 21:00ale nie taki upał,jestem wtedy zdechła i do niczego,mijający tydzień dal mi w kość!dzis już odżyłam!Ja również rowerkuję(nawet w upał),rezultaty ciut gorsze jak w zeszłym tygodniu,ale i tak jestem z siebie dumna!gratuluję gubienia kalorii,pozdrawiam...
renianh
13 czerwca 2010, 20:23Ja w piątek też w upale ale tylko 7 km za to bez przerwy a w sobote az 19 za to pod wieczór ,gorąco było nadal ,Dziś za to nic a piwo było też takie niepasteryzowane miodowe wyrabiane w małym browarze w Strzyżycu wg receptury 00.Cystersów.Miód w ustach w taki upal ,choc dziś po burzy mniejszy.
mikrobik
13 czerwca 2010, 19:59Nienawidzę upału!! W ciągu roku nie przepadam za piwem, ale właśnie w upał takie zimne prosto z lodówki jest the best.
Betabella
13 czerwca 2010, 11:08Jestem pod dużym wrażeniem Twojej kondycji, ponad 45 km - fiu, fiu ! I jeszcze pod większym preferencji kulinarnych :) Pozdrawiam
tulip24
12 czerwca 2010, 20:45A Żywe piłaś??? Lepsze jak Łomża...
puszysta60
12 czerwca 2010, 20:07Tylko pozazdrościć..... To pracowity okres przed Tobą-całe 2 lub 3 miesiące upałów. A poza tym godna podziwu wtrwałość w ruchomości, ja ledwo zbiorę się co jakiś czas na basen-pewnie znajomy Ci Wodnik-pozdrowionka- znowu na spadku wagi( ale to chyba z upałów, bo jeśc sie nie chce)-Puszysta60
megimoher
12 czerwca 2010, 18:20myślę, że zastanawiali się, czy potrafią resuscytowac;-) a piwo Łomża the best, zielone płuca Polski!
bebeluszek
12 czerwca 2010, 12:14zazdraszam jolu! zarowy zazdraszczam! bardzo. melduje ze marzne. na niebie permanantna chmura. dumam nad przeprowadzka do wloch. cmoki!
galaksy
12 czerwca 2010, 10:38Ja w upał jestem bardzo czerwona na twarzy i dodatkowy wysiłek, to burak. Nie byłby to zbyt estetyczny widok i wątpię, żeby mnie ktoś podziwiał.
Emwuwu
12 czerwca 2010, 09:35jak jest ciepło!:) A niepasteryzowane zakupię dzisiaj, bo jadę do kumpla na działkę więc lepiej będzie smakowało w pięknych okolicznościach przyrody:)) Komórki fatowe niech zdychają!:)
baja1953
12 czerwca 2010, 08:13Kalorie spalane w warunkach ekstremalnych( np 35 stopni) uciekają w tempie dwukrotnie szybszym! Na moje oko spaliłaś 1639 razy dwa czyli ok. 3278 kcal! . Dzień wczorajszy skończyłaś na głębokim deficycie kalorycznym:) Cmok;)
Dareroz
12 czerwca 2010, 08:09no rzeczywiście, dałaś do wiwatu swojemu fatowi :) brawo :)