Kochani!
To wszystko co napisałyście to prawda.
Prawda o mnie.
Oczywiście, że jedzenie jest dla mnie nagrodą, przyjemnością, odpoczynkiem,
odstresantem itd.
Balon miał sprawić, że nie miało być już tak przyjemnie.
U mnie nie działa.
Mnie założono balon i na tym koniec...
Po pół roku mam stawić się w szpitalu u tego samego lekarza na wyjęcie.
Nie otrzymałam, żadnej diety ani wytycznych i nie mam żadnych konsultacji.
Wszystko co wiem na temat balonu to wiedza z internetu.
Osoby, które robią to prywatnie a nie tak jak ja na NFZ z tego co słyszałam mają zajęcia z dietetykiem, lekarzem, konsultacje raz w tygodniu, czasami także (oczywiście wszystko zależy od ceny) gimnastykę, masarze, basen, sauna itd. Taką kompleksową opiekę.
Ja cieszę, że mogłam mieć to refundowane bo w przeciwnym wypadku w ogóle nie było by o czym mówić.
Czy właśnie marnuję daną mi szansę?
W jakimś sensie tak.
Sądziłam, że dam radę sama i tylko potrzebny jest mi balon jako strażnik ale on mnie już nie pilnuje i nie wiem dlaczego tak się stało u mnie.
Mam oczywiście jakąś teorię ale...czy tak jest faktycznie?
Myślę, że rosołem rozepchałam sobie żołądek i dlatego nie czuję balona i jego przykrych skutków po zjedzeniu zbyt dużej porcji.
Mój Boże co stało się z moją determinacją przed założeniem balona?
Moja otyłość siedzi w głowie a nie w żołądku.
Muszę odszukać moją wolę walki i zmiany na nowo.
Nie zadowolę się 11 kg.
I wiem, że jeśli systematycznie piszę na Vitalii, "rozmawiam" z Wami to dostaje tak dużo wsparcia, że daję radę, jest mi łatwiej trzymać dietę.
agape81
9 lipca 2010, 16:50Dietetyk to dobre wyjście, ale może umów się też na wizytę do tego lekarza u który robił Ci zabieg i ne czekaj te pół roku. Mnie b. dziwi w tym wszystkim to, że nie dostałaś diety i wytytcznych co dalej. Pozdrawiam i nie poddawaj się. Tyle już przeszłaś.
Desperatka75
9 lipca 2010, 15:23potrafisz sie zmobilizować? Nie trać nadziei nie rezygnuj tylko!!!!!!!!! <img src="https://840805.siukjm.asia/obrazki/189/63/3-Ale-upa-6104.jpg">
marika234
9 lipca 2010, 13:21Najlepsza jest dieta od dietetyka, ja sama nie mogłam dac rady wuięć się tam udałam. Na wizytę z NFZ czekałam 4 m-ce, ale się opłaciło wreszcie zaczęłam chudnąć.Trzymam za Ciebie kciuki. Nie po to się tak męczyłaś aby teraz odpuścić. Pozdrawiam
poemi74
9 lipca 2010, 12:57z dnia założenia balonu. Tam są wytyczne jak jeść. Czytałam to, tylko Ty tego nie stosujesz:( za szybko pozwoliłaś sobie na gęstsze jedzenie. Nie miej żalu do balonu. Zacznij myśleć o tym jak zmienić myślenie o jedzeniu. Z nadmiaru jedzenia jeszcze nic dobrego nie wyszło:(
pandamonium1980
9 lipca 2010, 11:44dlatego nie zalożyłam balona... jem bo lubie a nie dlatego ze jestem glodna. a jesli do tego dochodzi głód to wyglada to tak ze pcham i pcham i pcham... Nie sadze zeby akurat zawinil tu rosol... Pewnie poczulas ze ta "nowosc" ktora dla siebie zrobilas jest juz rutyna i zaczela opuszczac Cie euforia... Ja tak mam. balam sie tez ze jedzac jak zawsze ponad miare rozciagne zoladek z balonem w srodku a jak mi go wyjma to bedzie jeszcze wiekszy niz jak zalozyli...Czyli powrot kilogramow... Wole robic to co robie...Nawet jesli potrwa to lata...
calineczkazbajki
9 lipca 2010, 10:31Mam ta ksiazke na chomiku , duzo dziekii niej zrozumialam i schudlam:) warto ja pobrac . Podam Ci linka jesli chcesz ..... "Nadwaga jest sprawa rodziny "..... Zaburzenia jedzenia spełniają bardzo konkretną funkcję: zagłuszają istotne problemy emocjonalne, z którymi nie potrafimy sobie poradzić. Autorka opisuje huśtawkę uczuciową człowieka, który, aby uciszyć „ból istnienia”, sięga do lodówki lub się głodzi. Zaburzenia jedzenia traktowane są przez nią jako nałóg, który, podobnie jak alkoholizm, nie może być uważany jedynie za problem osoby w ten nałóg popadającej; są one sprawą całej rodziny. Wynikają z nieprawidłowości we wzajemnych relacjach i silnie wpływają na funkcjonowanie całej struktury rodzinnej. Książka pokazuje, jak poprzez analizę własnej osobowości i sposobu postępowania oraz przebudowę więzi z ludźmi, można się wyleczyć z zaburzeń jedzenia.
bloondia
9 lipca 2010, 10:28a lekarz nie może cię skierować do poradni dietetycznej? Nie możesz sama gdzies poszukać jakiegoś wsparcia? :-) Zgadzam się, że Twoja otyłośc jest w Twojej głowie iw złych nawykach, więc walcz by nie zaprzepaścic tego co osiągnęłaś :-) Trzymam kciuki za Ciebie :-)
JulkaAlf
9 lipca 2010, 10:12Twoja determinacja jest w Tobie, tylko musisz ją na nowo pobudzić...potrzebujesz dużo silnej woli, ale czytam Twój pamiętnik, jesteś dzielna WIEM TO!!!!!!!!!!!!!!!!!!! my wszystkie jesteśmy tu po to, żeby Cię wspierać...no i będziemy:) a Ty trzymaj się cieplutko i miłego dnia:)
Ruda.De
9 lipca 2010, 10:06Popros lekarza o skierowanie do poradni dietetycznej.
Martyna30
9 lipca 2010, 10:05Damy radę! Dasz radę! Nie chcesz tyle ważyć. Sama jestem wielka, więc się nie wymądrzam tylko trzymam kciuki. Tylko to mogę. Zaweźmij się w sobie i skup na tym żeby nie przytyć, a jak przy okazji schudniesz to będzie dodatkowy bonus:)