wytknęła mi o poranku:
leniwą, bezwysiłkową niedzielę
wylegiwanie się na polówce w pełnym słońcu
3 kartofelki i talerz fasolki szparagowej, to i to tylko z solą
pół melona i wieprzowinkę w sosie, mięska było niecałe 100 gram
gorące borówki, prosto z krzaków
piwo, piwo, i piwo
i ciasto
a w domu czereśnie i bób, doskonały mi wyszedł, pożarliśmy ze skórkami
i nocą 3 cieniutkie kromeczki z sosem czosnkowym, co się został po pizzy kiedyś
i 2 drinki z plasterkami wędzonej goudy
tylko kilka razy do roku, albo i rzadziej, dopada mnie wołoduch przed_okresowy, zdaje się, że to własnie jest to
obudziłam sie z pelnym i rozdętym brzuchem, waga mnie skrzyczała.... a tu mija jakiś czas, a ja węszę za następnym posiłkiem i tylko siłą woli zaciskam zęby ... nie dam się... nie dam się....
monimoni27
12 lipca 2010, 22:25wędzony...... cienkie plasterki..... Oszaleję!!!!!! I sosik do pizzy tylko czośnikowy. Ale nie chcesz wiedzieć, czym ja poprawiłam przed chwilka w kuchni... Dwie kwadratowe kromeczki, na nich plasteki żółtego, na to korniszonek w paseczki, do kompletu jeszcze szyneczka "z wędzarni stryjka", taka co pachnie.... i w opiekacz sandwitch, Ha! A potem już tylko moczysz na zmianę w majonezie albo pudliszkowym czerwonym.....Czujesz, nie? Dzięki kochana, Twojam i niech tak pozostanie, bo mi dobrze z Tobą.
ChceBycZnowSzczupla
12 lipca 2010, 22:24majonez jak majonez ;) ale cieply jagodnik po wycieczce rowerowej albo jakies zimne piwko w trakcie... to to jest dopiero zmora .... ;)
Emwuwu
12 lipca 2010, 22:17Rany!:) Po takim misz-maszu każdego by zmogło:))) Waga i tak się zlituje po patykowaniu czy pedałowaniu:)) Dasz radę!
tereza
12 lipca 2010, 20:18kiedy przeczytalam Twój wpis,myślalam,że jesteś doskonała,a ja taka szara myszka,bez wiary w siebie!Choć akurat choruję,od razu poczulam się lepiej!!!pozdrawiam.....
kitkatka
12 lipca 2010, 17:52jestem przed okresowa a też miałam wczoraj napad żarcia. To musiało być "cóś" innego. Pozdrówka
Slonko1980
12 lipca 2010, 17:14za Cię chyba zamorduję - za ten bób, za piwo, za drinki, za fasolkę i za ziemniaki - po przeczytaniu natychmiast zachciało mi się tego wszystkiego na raz.... cholera.... chyba sobie strzelę na pocieszenie jakąś kanapkę chociaż.... i zimnego mleka się napiję - zamiast browara....
ChceBycZnowSzczupla
12 lipca 2010, 16:10czytam Cie tak Jolu od czasu do czasu ... i powiem Ci ze motywujesz!:) a już te zdjecia w bieliźnie... szał!!!
toperzyca
12 lipca 2010, 14:38nie daj się!...jeśli jolajola się podda...to kto inny da radę? Pozdrawiam moywację i zagrzewacza do walki :) Ps. i tak nie wierzę, że to "przytycie" ot soli więcej w organizmie to sobie szklana menda szaleje :D
Desperatka75
12 lipca 2010, 14:22i Co tu ma wiek do rzeczy? To tak a propos wcześniejszego wpisu.... a co do teraźniejszości...u mnie chata wolna to za jakies 10 lat? ;-) <img src="http://tmp3.glitery.pl/gify/192/61/3-Zaszy-si-gdzie-409.gif"> Buźka!
dora77
12 lipca 2010, 13:02jak ci zazdroszcze tej pustej chaty, he he u mnie dzieciaki i gromada kuzynów spędzających wakacje na wsi którzy u nas praktycznie non stop przesiadują............ ale wczoraj wykradlismy z mężem doslownie 10 min jak towarzystwo pojechało na pole po skrzynki, he he a ja zostałam umyć auto, ps trzeba się jakos organizowac nie? pa
haanyz
12 lipca 2010, 12:54hehe! A juz myslalam, ze Ty perfekcyjna jestes do bolu. A okazuje sie, ze jak i ja.... Ulzylo mi!!! Cmoki! Pokrzywe wypij to wysikasz...;-))))))
naszybkospisane
12 lipca 2010, 11:49zeby tak zasada wzrostu do ilosci pozywienia mozliwych do zjedzenia bez przytycia byla skala logarytmiczną :D a tu lipa... wynioslam dzis 11 puszek po piwie i odstawilam 3 butelki na wymiane... na 2 osoby na 2 dni...
bebeluszek
12 lipca 2010, 11:41mnie tez dopada! i moja waga jak twoja! wczorajsze piwo wieczorne też sobie zapamiętała! świnia nie waga! to ja ci może ściereczki do czyszczenia ekranu wyśle pocztą, w ramach rekompensaty. a panią z apteki poproszę o zakup maślanki w ramach rekompensaty za moją d... w ogniu. bosze jak to paliło! a wiesz, dziś podczas porannego pływania myślałam o tobie i o tym wypacaniu hektolitrów wody.....jak pomyśleć, że można by wypocić całą wodę, a jest jej 80% w naszej wagi, to dopiero małe cyferki pojawiłby się na wyświetlaczu! panta rei jolanto! hołk!
Diamandka
12 lipca 2010, 11:31Znając Ciebie i Twoje rowerowe osiągi - szybko spalisz. Ja wczoraj cały dzień przesiedziałam w domu z piwem, jestem na siebie dzisiaj zła, ale wczoraj nie byłam :D Trzeba mieć coś z życia :]