Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pyknij se rekordzik, jak i ja se pykłam. 3000 km
roweru za mną!


Zeszłą jesienią, na koniec sezonu rowerowego, miałam na liczniku 2137 km.

Bardzo chciałam w tym roku pojechać więcej. Założyłam sobie cel 2500 km. Jeszcze kilka lat temu cel kosmiczny, niebotyczny, nieosiągalny.

Udało się. 30 czerwca przejechałam swój dwuipółtysięczny kilometr.

I cóż mi zostało ? Tylko jechać dalej !

 

Dzisiaj, w powrotnej drodze z drapania samolotowych brzuszków, na liczniku zobaczyłam piękny widok. Na moście Siekierkowskim, z pięknym widokiem na południowo-wschodni wiślany brzeg licznikowe 2999,9 zmieniło się na śliczne 3000,0.

Z radości pojechałam jeszcze dalej, jeszcze 23 km. Nie prosto do domu, 4 km, tylko naokoło. Na nowym asfalcie, droga długości 14 km, pociskałam mocno i krzyczałam kukuryku do mijanych ludzi. Z radości, co mnie rozpierała. Na szczęście niewielu ich było. Więc wielkiego liczebnie zgorszenia nie siałam.

 

Na liczniku 3023,4 km.

 

a to mój pomarańczowy przyjaciel

  • uliczka7

    uliczka7

    12 lipca 2010, 23:33

    Po pierwsze gratuluję !!!! Po drugie nie masz jednak koszyczka- tak jak przypuszczałam ;)

  • agusia88aga

    agusia88aga

    12 lipca 2010, 23:32

    Pani to jednak potrafi zadziwiać i zaskakiwać!!! pozdrawiam, kukuryku

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.