dwa dni nieróbstwa
podmuchy wentylatora, pilot tivi, drzemki i ja
jedzenie również, ale niedużo i niechętnie
pokonała mnie duchota i lekki acz permanentny ból głowy
menu przez dwa dni : 2 kawałki węgorza, jedno śniadanie mleczno-musli, fasolka i bób, młoda kapusta z koperkiem - duuużo, wędlina luzem i wędlina z majonezem, dojrzewający i śmierdzący pod niebiosa żółty ser, jogurt słodki duży, piwo, drinki, mnóstwo wody i herbat owocowych, czereśnie, pomidorki cherry, małe lody, 3 spore pierogi ruskie
a na wadze dzisiaj i wczoraj i przedwczoraj śliczny constans paskowy
któryś już raz dochodzę do wniosku, że proces odchudzania (szczuplenia, pilnowania wagi, jak kto woli) jest absolutnie nielogiczny, nieskalowalny, mało_mierzalny, przypadkowy i ....
eh, i tak się cieszę
bo się bałam, że dwa dni nieróbstwa zaowocują wagowo kosmicznym podskokiem
Wiedzmowata
20 lipca 2010, 11:17proszę bardzo, używaj sobie do woli (;P) :-)))))
funnynickname
20 lipca 2010, 10:54paprotke i kota...Jedno i drugie unicestwilabym w tydzien, bo obu organicznie niecierpie :)) Mam jakies habzie zielone, ale to nie to. Nie moge czasowo patrzec na pustynie. Ale to minie. Jak tylko wreszcie skonczy sie lato i zacznie jesien, albo zima. Wizja zimy spedzanej w ok 25-27 stopniach jest mila...
bebeluszek
20 lipca 2010, 10:42a rzut to był piękny! i profesjonalny. też się lekko zdziwiłam...bo skoro już ropucha bryką przywiózł nad to oko wodne....to wypadałoby to skończyć z klasa...ale rzeczywistość bywa zaskakująca....taki żabi bohater z lekko cholerycznym nastawieniem?
funnynickname
20 lipca 2010, 10:34nie, nie z cyca. Z emirackiego dola. Cyc jest nadal idealny, ale maleje, ale to nie to..Ten piach, upal, wiezowce. Mam zmeczenie materialu.
bonasaga
19 lipca 2010, 20:58Też uważam, że światem rządzi spisek złośliwych wag łazienkowych, które robią co chcą i kiedy chcą.
bebeluszek
19 lipca 2010, 18:37wszystko jest guuupie jak brak endorfin z tego co ulubione. i chocby mi proponowano rolki, plywanie i inne cuda na kiju......to i tak to nie jest to co bebeluszki lubia najbardziej. przynajmniej tymczasowo. a jak to nie jest to, to wszystko sie z tym sypie.....ach pieknie sie sypie! lawinowo wrecz! ty to jo, jola! wiesz co piszesz! kocham cie nad zycie!
bebeluszek
19 lipca 2010, 16:19byly glownie sorbetowe! mango i owoce lesne. nadzwyczaj dobre. poza tym lody znosze, ale w przyzwoitych wielkosciach. sery zolte i mleko mleko tez.....ale ze nie umiem sie powstrzymac, wiec jak juz leci to konczy sie jednym wielkim rozwolnieniem.....bo jak juz pisalam, my sie z laktoza nie lubimy...ale tolerujemy w najwielkich ilosciach....:D ale ostatnio uprawiam maniakalna uprawe lodow sorbetowych z arbuza...z wielkiem sukcesem zreszta :D
calcjum
19 lipca 2010, 15:05dzięki za pocieszenie , pewnie będzie jak mówisz ..ale musze do tego dojrzeć..troche potrwa ..a twoje "lenistwo ' to tylko chwila wytchnienia ..Buziaki
Ciupek
19 lipca 2010, 14:28Łe tam, całkiem mało żarcia jak na dni nieróbstwa!
splendor
19 lipca 2010, 14:12waga rośnie/spada dopiero po kilku dniach od zajścia zmian żywieniowych. i 2 dni to jeszcze nie powód by zmiany zachodziły..... 2 tygodnie to i owszem :)
ChceBycZnowSzczupla
19 lipca 2010, 13:39mnie najbardziej zadziwia, jak najem sie okropnie i to jeszcze "niedietowych" rzeczy a na wadze spadek o 0,6 kg.... czary jakies ;)
ancra
19 lipca 2010, 13:19tak, masz racje, waga kieruje sie tylko sobie znanymi prawidlami, niekoniecznie dla zwyklego smiertelnika zrozumialymi:)
Haydi
19 lipca 2010, 13:09Dobrze jest ;p