Dzisiaj piątek, a moja waga znowu 85,00 kg co oznacza, że od poniedziałku żadnych postępów. Miałam ciężki tydzień. Brak efektów mnie zniechęca, mój facet patrzy na mnie z politowaniem, że niby się odchudzam a waga taka sama. Dla niego to niewyobrażalne, bo jemu wystarczy pożegnać chleb, ziemniaki i piwsko a waga leci w dół w oszałamiającym tempie. Pewnie stąd ostatnio ten jego lekceważący stosunek do mojej osoby.
Wakacje zostały już zaklepane i od tego momentu zaczęło się kolejne piekiełko w domu, bo usłyszałam, że wcale nie chce jechać, że powinniśmy je przełożyć na wrzesień jak w Polsce skończy się pogoda, a na koniec dodał, że będzie się mnie wstydził na plaży.
Hmm.... zabolało...jak cholera. Sama całe życie wstydzę się na plaży, ale to co innego, to ja i moje kompleksy, ale jeżeli osoba, któą kochasz mówi coś takiego to naprawdę brakuje Ci tchu.
Od dzisiaj znowu ostra walka, ale nie dla niego. Nie warto chyba dla niego...
Dla siebie. Wiele już nie zdziałam ,ale zawsze może uda się chociaż dwa kilo zrzucić.
Całe moje życie to walka z kilogramami i komplesksy, ale od jakiegoś czasu cały mój związek też kręci się tylko wokół tego. Nie wiem co robić, czy to ma sens. Czy on ma prawo mnie tak traktować. Owszem jestem gruba, a faceci to wzrokowcy, chcą mieć koło siebie piękne ciało, to ich napędza i podbudowuje ich ego. Ok z jednej strony ma rację, muszę dbać o swój wygląd również dla niego. Ale z drugiej strony kilogramy nie powinny stanowić podstawy związku. Nie ma prawa mnie obrażać i upokarzać. Nie zasługuję na to. Może każde z nas powinno poszukać szczęścia gdzie indziej... Tylko po tylu latach ciężko podjąć taką decyzję.
Wiem, że to pamiętnik odchudzania i a nie porady sercowe, ale w tym wypadku mam wrażenie, że te rzeczy są nierozerwalne.
qwas
30 lipca 2010, 12:12poradzę ci to co każdemu ... zapisuj co jesz i wtedy zobaczysz jak to na prawde wygląda ...mi to dało baaardzo dużo i znów mam ładne regularne spadki :* bez smutania
Martyna30
30 lipca 2010, 12:12jestem o wiele grubsza od Ciebie, a mąż nigdy mi nie dokuczał z powodu wagi. Ale przyznam, że odkąd go wtajemniczyłam we wszystko: wagę i wszystko co związane z moim odchudzaniem to jak kg nie spadają to widzę, że patrzy na mnie jakoś tak karcąco. U mnie powoduję to zły humor i czuję się jakbym odchudzała sie dla niego. To głupie przecież. Postanowiłam nie emocjonować się tak wagą, nie przeżywać głośno wzlotów i upadków. Wyżalę się jakby co na vitali, a jak waga spadnie to i tak bedzie widać. Powiem Ci, że moje kłopoty z wagą zaczęły wyzwalać chore emocje. Facet chyba woli przy sobie kobietę szczęśliwą, a nie zrzędliwą. Pozdrawiam.