Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wszystkiemu winne życie towarzyskie :)
2 marca 2007
Ale wcale nie mam ochoty z niego rezygnować. Moja "silna wola" też. Dziś idę w gości i znów wyrzeczenia całego tygodnia mają iść na marne? Ważyłam się dziś oficjalnie, z wpisem do akt i dobiłam do ostatniej wagi, ale to już było rzutem na taśmę. Wstydziłabym się okrutnie przed wami wszystkimi, że taką plamę dałam, gdyby było więcej. Jak pomyślę, że ma to być tak już na dłużej a może i na zawsze, to nie wiem, czy naprawdę chcę się odchudzać. Ale muszę! Jestem dziedzicznie obciążona wylewem i zawałem, zatem nie mam wyjścia. Chyba jakiegoś doła chwytam, czyżby z przepracowania?
mychaszka
3 marca 2007, 12:52a z życia towarzyskiego nie rezygnuj, bo jeśli to zrobisz dla diety to będzie ci jeszcze ciężej, bo nie będzie ona ci się kojarzyć z niczym przyjemnym tylko z samymi wyrzeczeniami po prostu musisz to jakoś pogodzić - zależy jak masz, jeśli wiesz, że zjesz choćby troszkę ciasta czy czegoś innego i tyle ci wystarczy, nie skusisz się na nic więcej to tak róbi, ale jeśli wiesz, że ten kawałek ciasta obudzi w tobie apetyt na słodkie nie do pokonania to lepiej nie próbuj nawet kawałeczka. pozdrawiam!!
balbina
3 marca 2007, 07:17rowniez jestem obciazona dziedzicznie tymi chorobami - to smutne :(
sobotka35
2 marca 2007, 16:34Co jest z tymi znajomymi?Nie wiedzą,że walczysz z kiloskami?Niechże postarają się suróweczki i sałateczki dla ciebie:):):)A tak poważnie,to na pewno dasz rade i oprzesz się smakołykom.W końcu masz przed sobą wspaniały cel:)Pozdrówki:)
zlaNaWszystko
2 marca 2007, 16:32to moze musisz sobie odpowiedziec czy chcesz schudnac czy jest ci dobrze tak jak jest do moze wystarczy utrzymywac wage taka jaka jest i nie maltretowac sie tym bardziej ze na spotkaniach tak kusza:))) powodzenia:*