wracam pomalutku do żywych... he he tzn. budżet wstępnie oddany, zaakceptowany przez szefa tzn. może jeszcze zwalniac ludzi ale to już należy do niego a nie do mnie....
od tygonia w miarę trzymam dietę, najczęściej jest to MŻ bo na liczenie kalorii nie zawsze mam czas... obecna waga 69,4 kg czyli wyższa od paskowej ale przyznam wam szczerze że podczas tworzenia budżetu było 2 kg więcej bo moja dieta składała się głównie z czekolady.... ehhhh
trudno, gonię teraz wagę paskową!!!!!!!!!!!
zoykaa
11 listopada 2010, 23:44Dziekuje Ci za dobre slowo:)sciskam serdecznie Zoyka
m44rtusi44
9 listopada 2010, 16:17uważam, że nie przesadzam bo moja dieta jest od dietetyka i uważam że ma on większe pojęcie o niej ;p
uleczka44
31 października 2010, 17:38Goń, goń, wagę, bo do Świąt już niedaleko, a w Święta znowu waga podskoczy.
paskudztwoo
31 października 2010, 13:37odetchniesz ..i dogonisz
aniii7
31 października 2010, 12:17Na pewno dasz radę. Stres potrafi wykończyć w dwie strony, niektórzy chudną, inni przybierają, bo przecież wszystko zależy od sytuacji. Najprawdopodobniej nie miałaś zbyt dużego wyboru jeśli chodzi o jedzenie, a przecież przegryźć czekoladę czy ciasteczko jest najwygodniej. Jak pracowałam w poprzednim hotelu przy lotnisku nasi stali klienci bardzo często nam przywozili czekoladki, ciasteczka, a jeden taki gość to z restauracji włoskiej w Katowicach przywoził mi zawsze tiramisu - bo akurat poleciłam mu tą restaurację, bo bardzo ją lubię, więc to był zawsze od niego słodki dowód wdzięczności :)) No i jak w takich warunkach dietę trzymać? Teraz nauczyłam się odmawiać, też nam goście czasami zostawiają bombonierkę, ostatnio wisienki w likierze, ale stanowczo odmówiłam... a taką miałam ochotę.... Trochę mobilizacji i będzie dobrze :))
iZaCzArOwAnYmOtYlEki
31 października 2010, 11:40Miłego dnia !
martini18
31 października 2010, 11:36powodzenia!!