Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
56,2 ... 56,3


Najpierw mi mignęło 56,2. Z lekka osłupiałam.

Zeszłam. Jeszcze raz. 56,3.

Zeszłam. Jeszcze raz. Uparcie 56,3.

Łał! I wow!

 

56,3 to mi już w tym roku mignęło. Raz. Ale 56,2 to ostatnio widziałam na początku grudnia roku zeszłego i to tylko przez jeden dzień.

Nie powiem, żeby dzisiejsze ważenie nie dało mi satysfakcji. Dało i to wielką!

Wagi paskowej jeszcze nie zmieniam, bo jednak średnia z ostatnich 7 dni jest constans. Ale z równie wielką satysfakcją podam dzisiejszą wagę chwilową na Eterycznych Wiórach.

 

Oczywiście wiem, że zbieram efekty ostatniego szalonego tygodnia. 3 siłownie po minimum 3 godziny, dwie sauny, dwie kilkugodzinne stajnie Augiasza i 4 baseny.

Spalone w tygodniu ponad 5600 kcali. Dla osoby mojej postury to prawie kosmos.

To się na pewno nie powtórzy. Zresztą nie dałabym rady tak egzystować dłużej. Brakowało czasu na sen, na odpoczynek i na jedzenie. A właściwie na podjadanie. ;-)))

 

 

Ciężki, codzienny i wielogodzinny wysiłek oraz zabawa i estetyczna radość, jaką czuję przy pisaniu słów, zdań, przy tworzeniu opowieści - dały mi pozytywny efekt.

Moja depresyjka mija. Depresyjka tylko, bo przecież nie pełnowymiarowa depresja. Tylko 10 dni? Phi!

Dzisiaj o poranku coś mi się śniło dobrego, bo obudziłam się w trakcie chichotu. I nie od razu mi uśmiech na ustach zgasł.

Teraz znowu mi źle. Ale pojawiła się nadzieja, że przestanie być mi źle.

Dzisiaj w planach tylko! siłownia.

 

ps.

siłowni nie było, bo mnie dopadł leniwy leń

  • Grain

    Grain

    22 lutego 2011, 02:21

    Fakt, w sumie fakt... Całkowita i niezaprzeczalna racja: waga po prostu nie zauważyła jeszcze, że schudłam. Albo te moje samozadowolenie tyle waży? Podziwiam Cię za tę energię i widzę, że Twoja waga nie miała innego wyboru jak pokazać ten cudowny zlepek cyfr. Niesamowite ile dajesz z siebie!

  • Ciupek

    Ciupek

    21 lutego 2011, 20:40

    Jeśli tylko będą miały czas to jak najbardziej! Zwłaszcza, że planuję samodzielny wyjazd. Bez pani pedagog tudzież mamuni. A to już skandal - ważę o ponad 2kg więcej od Ciebie!

  • madora

    madora

    21 lutego 2011, 14:53

    Widzę że pogoniłaś swoją zmorę, i bardzo dobrze. Miło że wracasz do równowagi, a działania około odchudzaniowe sprzyjają dobremu samopoczuciu. I tak trzymaj i nie poddawaj się "nigdy w życiu";)

  • baja1953

    baja1953

    21 lutego 2011, 13:38

    No, to faktycznie zaszalałaś..Tydzień kosmiczny!! Nic dziwnego, że waga uległa..:) U mnie wniosek podobny: gdy dużo pracuję, ćwiczę, jeżdżę, to zaczyna brakować czasu na podjadanie...a więc spadek wagi wynika i z większego spalania kalorii i ze zmniejszonego...dostarczania kalorii. To i to..pożyteczne... Idę na narty z rękami ubranymi w kilka warstw... Cmok;)

  • oszqrde

    oszqrde

    21 lutego 2011, 12:43

    Dzięki za komplementy. Na rowerq zamierzam jeździć póki będę się dobrze czuła, jakby się coś działo, to odstawiam, nie ma to tamto. W domu siedzę i ruchu mam mało, więc na rowerek siadam czasem kilka razy dziennie, bo po prostu nie mam co robić. A że siedzenie twarde i dupsko boli, to robię częste przerwy, w tym też na siq, na które latam często. A czuję się dobrze w trakcie, bo kręcę sobie spokojnie, jak coś nie teges, to zwalniam albo złażę. Pozdro

  • Aziya

    Aziya

    21 lutego 2011, 12:28

    Mój rower ma opcję różnych obciążeń, ale ze względu na moje "skrzypiące" kolana nie mogę niczego przestawiać. Jeżdżę na najmniejszym obciążeniu i może dopiero za miesiąc odważę się na wyższy poziom. Nie mogę przeciążać kolan. Jolus jesteś dla mnie nieustanną inspiracją! Buziaki

  • CuraDomaticus

    CuraDomaticus

    21 lutego 2011, 12:16

    BRAVO !! Fiu fiu !! A ja oczyszczam po alkoholu, papierosach, słodyczas hard-corowych...

  • pinki1402

    pinki1402

    21 lutego 2011, 12:11

    rację zapadłam w sen zimowy i chyba dzisiaj obudziłam się, nie mogę doczekać się wypraw rowerowych, mam nadzieję że w tym roku będzie lepiej z moim kręceniem. Pozdrawiam:-)

  • bebeluszek

    bebeluszek

    21 lutego 2011, 12:07

    co racja to racja! pal szesc zazdrosc! ten widok wiewiora w hula hupie jest niepowtarzalny!!!!! kocham go coraz bardziej :D hehe! moze i na mnie splynie troche tej hulowej obrotnosci. a wy sie wszystkie chwalcie ile chcecie. prycham na to! i ja sie naucze! a co! nawet jakby to mialo zajac kolejne 10 lat! zatem phi!

  • bonasaga

    bonasaga

    21 lutego 2011, 12:04

    Kochana, chyba bezwzględnie czeka Cię osiągnięcie 53 na lato.Posyłam zazdrosne gratulacje :)

  • fiona.smutna

    fiona.smutna

    21 lutego 2011, 11:47

    a ja tak chciałbym choć szansę na wiosnę. Moje auto w minus 20 rano omówiło współpracy... a tu cały tydzień ma być taki. A tydzień temu, gdy była odwilż widziałam nowe listki na truskawkach:) więc mi się zamarzyło:) Podziwiam ilość Twoich ćwiczeń. I czasu na nie "zazdraszczam" okrutnie.

  • deepgreen

    deepgreen

    21 lutego 2011, 11:25

    To dobrze...ze juz dobrze:-)A bedzie jeszcze lepiej-wiosna,cieplo,sloneczko od razu wiecej energii:-) Jolus,ja mojej wagi nie rozumiem.Moze chcialabym i wolniej.Czasem spada jak glupia,a jak sie zatnie to cztery tygodnie nic i naraz..rrryms!Myslisz,ze mam na to wplyw?Moglaby se spadac powolutku ,kazdego dnia...ale moja waga i tak robi co chce. Mam tylko nadzieje,ze bede miala wplyw na jojo..a raczej jego brak:-)Tylko solidny plaster na gebe musze znalezc:-)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.