Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
going on


Powolna sobota:)
Pogoda oczywiście przepaskudna, ale przyznam sie Wam, że uwielbiam deszcz! Mam to po moim śp. pradziadziu, który tylko wtedy chodził na spacery, kiedy padał deszcz lub była burza :)
Nie podjadam, piję wodę, żadnych wysokotłuszczowych potraw, prawie żadnych słodkości. Moim najwiekszym problemem jest miłość do chipsów, frytek, Mcdonalda i rzeczy tego typu - słodyczy az tak bardzo nie uwielbiam. Wolałabym zamiast batona wciągnąć jakiegoś pysznego na tłuszczu smażonego, z chrupiącą panierką kotleta zjeść... Ale nie jem, nie smażę. Czyli jakoś się trzymam. Tempo jest ślimacze, ale coś leci w dół. 1 kg na miesiąc - może dzięki temu nie będzie jojo??
Masuję moje udziska, balsamuję je czyms antycellulitowym, całą resztę jakimś balsamem dove brązującym. Nie tylko o schudnięcie przecież tutaj chodzi, ale o wylaszczenie - w życiu liczy się lans i dobry wygląd ;)))
Zupełnie się z tym nie zgadzam, ale OK, na potrzeby diety mogę się ewentualnie zgodzić.
Waga 69,50 ale ciągle okresowa.
Paps, nie dajcie się tej pogodzie!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.