Wyciagnęłam płyty SHAPEA nie wiem jak sie to pisze ale mniejsza o szczegóły. Onegdaj z gazetkami zakupiłam kilka płytek. Przez kilka lat przeleżały ignorowane zupełnie na półce, aż nastało lato 2011 i otrzymały drugie życie
Dzisiaj był zestaw kardio + biodra, uda i pośladki.Po pierwsze walka z cellulitem ,po drugie nie zawsze mam ochotę wychodzić z domu. W wakacje mam ten komfort,że gdy pan mąż wychodzi do pracy to chłopcy ciagle jeszcze śpią i mogę wyprawiać różne wariacje bo przed 11 i tak nie wstaną. No więc sobie poćwiczylam 60 minut .Wszystko w umiarkowanym tempie, unikałam podskoków (kręgosłup) i biegania w miejscu, a i tak mocno się spociłam
Kocham to dygotanie łydek na końcu bo wiem że dałam z siebie prawie wszystko.
Prawie ,bo WSZYSTKO rezerwuję sobie na tańce latyno,szał ciał ,kompletnie oszalała jestem na tym punkcie.
Byłam dzisiaj usuwać znamiona ,więc nie wiem jak to będzie z ćwiczeniami jutro. Zawsze jednak mogę uprawiać gimnastykę dywanową, brzusio skorzysta.
mundziu
8 lipca 2011, 08:56Ja Ciebie podziwiam, że Tobie się chce w domu samej ćwiczyć. Ja jakoś nigdy nie mogłam się zebrać :) Wolę w grupie, zdecydowanie bardziej mobilizuje
Punkie
8 lipca 2011, 08:00Czekam aż i do mnie powróci zapał do ćwiczeń, bo jakoś oklapłam przez ostatnie dni ;)