I po miłej beztroskiej przerwie waga z 74,3 - najniższej w ostatnich latach skoczyła na 87,3. Drobnostka, jakieś pół roku i wszystko będzie po staremu... Od poniedziałku trzymam dietę, właściwie ostrą dietę, dzisiaj waga 84,8... czyli 2,5 kg do przodu. Mam tylko jedną myśl w głowie - będę chuda. Ale nie martwcie się - jem same dobre rzeczy - warzywa w każdej postaci, jabłka grejfruty - i tak przez 6 tygodni, tylko kawę pijam, a nie powinnam w tym czasie. Ale może przestanie mi smakowac. Dzisiaj minął ciężki dzień. Smutno się zaczął, najsmutniej jak odchodzą znajomi i wiadomo, że już nie wrócą, tak nagle. Ale wiara pozwala mi patrzeć na to w innej perspektywie... ja też niebawem tam pójdę, życie to tylko chwila. Takie myślenie choć przez chwilę zmienia. Było dzisiaj więcej czasu na przytulanie, rozmowy z rodziną, dzieciaki na kolanach, był inny wymiar i myśl, że nie to jak wyglądam jest najważniejsze w tym życiu (co nie oznacza, jakobym nie chciała schudnąć - muszę schudnąć dla normalności - otyłość nie jest normalnością - to działanie przeciwko sobie, przeciwko życiu...) Praca bardzo mnie satysfakcjonuje ale też bardzo pochłania. Czuję się bardzo dobrze wynagradzana, ode mnie zależy kiedy i ile będę pracować. A jeszcze niedawno tylko marzyłam o pracy.... jedno jest pewne trzeba marzyc a Bóg i tak to wszystko weryfikuje i daje co najlepsze...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
MAMWIAREWSUKCES
28 lipca 2011, 23:45FAJNIE PISZESZ.DUŻO W TYM MĄDROŚCI I PRZEMYŚLEŃ.POZDRAWIAM.