Hi hi, u mnie też dziś było rosołowo
Weekend powoli się kończy, a ja próbuję jeszcze zmobilizować się do rowerka. Nie jestem pewna, czy mi się uda, bo trochę się dziś i wczoraj zmęczyłam. Postawiłam sobie za cel bardzo ambitny plan zniwelowania góry ubrań czekających na prasowanie. Udało mi się, choć zajęło mi to w sumie chyba 8 godzin, jak nie więcej. Możecie sobie więc wyobrazić, ile tego było
Kusi mnie myśl, że może wystarczy już na dziś aktywności fizycznej.
Wczoraj oprócz prasowania dałam też nieźle czadu na basenie, a wieczorem potańczyliśmy intensywnie z księciem małżonkiem ze 3 godziny na milondze. Czuję to dziś w kościach i nie tylko
Może tym razem uda nam się też potangować również w tygodniu w sali gimnastycznej. Plan tygodnia z grubsza się klaruje, to może wciśniemy wspólne tańcowanie.
Wykupiłam sobie karnet na basen. W październiku po środowych próbach o 21:30 będę pływała
Mam nadzieję, że będę miała jeszcze siły o tej porze. Jak mi się spodoba ta pora pływania, to w listopadzie powtórzę karnet. Bo w soboty to pływamy całą rodzinką. Bardzo to lubię!
Zatem z aktywnością fizyczna jest u mnie w porządku. Jedynie waga nie chce współpracować
Serwuje mi tylko od 2 tygodni minimalne spadki. Zawsze to lepsze niż wzrosty wagi.
Muszę się znów uważniej przyjrzeć mojemu menu. Pewnie jak zwykle tam jest problem, choć na oko wszystko w porządku. No i bezsłodyczowych dni naliczyłam tylko 3 w tym tygodniu
Z ilością nie szalałam, ale jednak...
Karampuk
26 września 2011, 09:06same tanga tam tanczycie czy inne tance tez ?
elasial
25 września 2011, 21:04spadki też są nie do odrzucenia. Ponoć one lepsze niz większe spadki jednorazowe.....choć wszystkie odchudzaczki chciałyby inaczej. Ale dobre i to! A rosół dobry był? Ja byłam na proszonej pomidorowej!