- w dzień byłam grzeczna, kulinarnie, jadłam dobre i proste rzeczy, i niewiele, i głodna nie byłam, trochę za mną chodziły lody, ale jakoś bez przekonania ...
- sportowo to tak sobie, w dzień na rower nie wyszłam, bo mnie mokrość powietrza zniechęciła, a wieczorem moi panowie pojechali sami, wariaci, nie dość, że mokro i wilgotno, to jeszcze ciemno ...
- za to nocą ... już umyta, trochę śpiąca i z książką pod pachą, do kuchni zajrzałam, miałam się napić tylko i światło zgasić . .. . a skończyło się na dwóch kromach białej buły z grubym masłem i połowie opakowania almette szczypiorkowego, ten serek to łyżką jadłam, żeby nie tracić czasu na smarowanie . . zgroza! .. . poszłam spać z pełnym brzuchem!
skutki nocnego jedzenia ?
żadne !
obecnie waga ma dla mnie chyba "dni dobroci dla zwierząt"
albo jest po prostu pobłażliwa
albo nagradza wcześniejsze grzeczności
albo po prostu mnie lubi
56,8 w przedświcie
56,7 w pół godziny po wstaniu
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ciupek
5 listopada 2011, 16:49a ja puchnę po obiadach restauracyjnych ;/
tulip24
4 listopada 2011, 12:23Ja ostatnio spożywałam na stojąco w drzwiach lodówki zimne glazurowane buraczki w towarzystwie almette chrzanowego. Do tej pory ślinka mi cieknie... Biała zapychajka mnie szcześliwie nie wzrusza i nie kusi.
elasial
3 listopada 2011, 23:17Aleś ją sobie wychowała! Metody skuteczne : dużo roweru - mówisz? I pół białej buły potem można i nikakich skutków? WOW!!
renianh
3 listopada 2011, 21:34Pożycz taką kochającą wage ,albo przemow mojej do rozumu,obrazona na max ze ja zostawiłaml.Jak cały dzień nie jadłaś to wieczorem musialas w koncu kiedyś trzeba .
Giove
3 listopada 2011, 21:00co tam bula z maslem...myslalam,ze tu wyjedziesz z paka delicji albo cos w tym rodzaju...tyle tylko,ze troche pozno...ale widocznie tego Ci bylo trzeba...tylko nie za czesto poprosimy bo nie bedziemy mialy z kogo brac przykladu...
uliczka7
3 listopada 2011, 19:32Waga Cię lubi , bo TY ogólnie zdyscyplinowana jesteś i nie grzeszysz przewlekle ;) Takie grzeszki jakie czynisz to nie grzeszki :)
kitkatka
3 listopada 2011, 17:59A co do umierania to wzięło się z niewykrytego zapalenia płuc i podobno zespołu braku odporności. Od 10 lat nie miałam nawet kataru więc nie wiem skąd brak odporności. No i wysiadło oddychanie a tym samym i serce. 10 dni byłam zaintubowana i na granicy życia i śmierci. A potem nagle w ciągu dwóch godzin zaczęłam sama oddychać i wróciłam do żywych. 4 dni leżałam na intensywnej terapii jako pacjent przytomny i gadający. Ewenement ale chcieli mnie wyleczyć do końca. Pozdrówka
wiktorianka
3 listopada 2011, 16:55jak Ty to robisz?????...ja 6 razy w tygodniu na silce.....zadnych prawie grzechow ( noooo prawie ).....i dupa....waga stoi.....pomyslalam se ze moglabym do tych 55 zjechac.....bylabym wtedy zajefajnie chuda a nie szczupla.....ale chyba nie dam rady.....waga moja ma mnie kompletnie w czterech literach....buziakuje :))))....aaaaa.....umawiam sie na spotkanie z haanyzka i matka.....moze dojedziesz???? buziakuje :))))
baja1953
3 listopada 2011, 12:43czytałam z wypiekami na twarzy, pełna satysfakcji, że Ty też polegniesz, a tutaj...phi!! Tylko bułka z masłem!! I to w dodatku bez skutków wagowych!! Ale mi grzeszek!! Nie warty wspomnienia..Za to grzeczność nader chwalebna;)) Jolu, jesteś moim sumieniem... Ja jestem dla siebie wyrozumiała ( w końcu były dzieci, były święta...), poza tym chyba już z lekka niedowidzę( wciąż jestem w lustrze chudziutka!!), a poza tym na cmentarzu ciotki i kuzynki pamiętające mnie 90 kilogramową mnie komplementowały z zazdrością....No, jednym słowem dziś rano byłam prawie zadowolona...Ale Ty postawiłaś mnie do pionu..Spuszczam głowę, wstydzę się, obiecuję poprawę...Póki co byłam już na rowerze( 41 km) w samo południe, solo...Cudnie...Dziś już w rękawiczkach( cienkich) i w przepasce...Nadal jest ciepło i słonecznie, bez 1 chmurki na niebie...Może faktycznie dojadę do 5000?.... Cmok, Jolu, dziękuję za słowa prawdy!! Masz rację!!
DuzaPanna
3 listopada 2011, 12:35prawie :) bo biegnę z Pekinu do Balatonu z jednej strony kościoła, a wracam z drugiej, na przełaj, przez park, więc okrążam całe jeziorko, ale połowa okrążenia do trasa z domu do jeziorka i z powrotem :D Na 2 jeziorka się jeszcze nie piszę, na pewno to za dużo dla mnie . Ale jeśli w końcu będę się czułą dorzucić drugie okrążenie wokół Balatonu, to i na 2 jeziorka się porwą, co tam! A tak poza tym to ja nie jestem taka caaaałkiem zielona, w końcu systematycznie truchtam na szermierce - stąd pomysł, że skoro jestem w stanie truchtać w sali przez 5 minut, to może i mogę na świeżym powietrzy przez 10. a jak nie mogę złapać oddechu, to truchtam niemalże w miejscu, rozluźniam się i takie tam ;) aaa, bo jest pewnie nieporozumienie - moje "bieganie" to dla każdego normalnego człowieka byłoby truchtem.
Dareroz
3 listopada 2011, 12:23na temat lodów: właśnie zjadłam drugiego mrożonego snickersa! Uwielbiam! :O
Spychala1953
3 listopada 2011, 12:22coś Ty w nocy się spi a nie wyżera z lodówki. Masz pakt z diabłem czy wagą. Miłego dzionka i nie podjadania w nocy
loteria
3 listopada 2011, 12:08...zdecydowanie nagradza poprzednie grzeczności i wynagradza własne wagowe fochy :)
rozaar
3 listopada 2011, 11:27Niektórzy mają dobrze,pojedzą i nawet waga Im nie wypomina.
masztalski
3 listopada 2011, 11:10Jednych wagi kofają ,, a innym wiatr w oczy ,,,i jesień i takie tam ,,, ech ,,, cmok
haanyz
3 listopada 2011, 10:41faken! niema sprawiedliwosci na tym swiecie! Kurde! I almetke lyzka, zeby czasu nie tracic! Nie zebym zazdroscila!;-) faken
DuzaPanna
3 listopada 2011, 10:34grunt, ze PMSa nie ma ;) Hm, to jak, walczysz o te 53kg??