Wszyscy mówią: nie myśl, nie chciej to się uda... Tylko jak ja mam nie myślec i nie chciec, kiedy bardzo tego pragnę...
Moje życie kręci się od okresu do okresu...Dostanę, czy nie...
Wczoraj byłam u koleżanki, która urodziła 30. września. Ma takiego cudnego synka.
Starali się o niego rok. Tyle, że ona zawsze miała problemy z miesiączkami. U mnie zawsze wszystko jak w zegarku, a nie może się udac jak na razie...
A najbardziej rozbrajają mnie teksty, że dzieciaka to przecież tak łatwo zrobic... Tylko mówią to Ci, którzy jeszcze nie mają, albo Ci którzy wpadli...
A może z wiekiem coraz trudniej... Moje koleżanki, które starały się mając mniej niż 25 lat, pozachodziły niemal od razu w ciążę.
Chciałabym przestac o tym myślec....
Jak to zrobic??
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
babola
15 października 2007, 08:04rada: nie myj się po, i zakładaj podpaskę :))żeby nie wyleciało za szybko.:))
babola
15 października 2007, 08:02myśl o dziecku zawsze będzie.Myślę że powinnaś udać się do lekarza i poprosić o pomoc a przedewszystkim odstawic dietę, która może być powodem rozchwiania hormonów. Wiem Magdziu że zaglądasz do mojego domku, ale ja jakos straciłam motywacje do pisania i dietkowania, zamiast chudnąć ja zaczęłam tyć.Być może zachwiałam swój system przerobu-hihi. Pozdrawiam i odzywaj sie bo brak mi Ciebie. Buziaki i poproszę o chociaż jedno zdjęcie Panny Młodej :)))
ajeinot
13 października 2007, 11:24Ech życie!! Trzymam kciuki i życzę wszystkiego dobrego! Ciekawe co mnie czeka, skoro mi sie póki co nawet do ślubu nie spieszy
mooniaa
12 października 2007, 17:21Madziu pewnia, że sie nia da niemyśleć. Ja na Dawidka czekałam 2 lata i wiem co to znaczy żyć od okresu do okresu...pomogło mierzenie temperatury. Codziennie po przebudzeniu mierzyłam ją w pochwie, wiem to dziwne, ale jak komuś naprawdę na czymś zależy, to przeżyje wszystko hihihi...Codziennie tamperatura była prawie taka sama, czyli jakieś 36,6, pewnego dnia na termometrze pojawiło się 37 stopni i wtedy zaatakowałam mojego mężą hehehe trochę był zdziwiany, że tak rano i przed pracą...do pracy się wtedy spóżniłam, ale się opłacało:))) Udało się w pierwszym miesięcu z termometrem:))) Pozdrawiam i owocnej pracy:)))