Weekend spędziłam miło w moim rodzinnym mieście(450km oddalonym od obecnego miejsca zamieszkania) odwiedzając brata. Jednak nie jestem w najlepszej formie, niestety......... Nie wiem co się stało i jak to się stało ale kurna Felek jestem cięższa o całe 4 kg. Od dłuższego czasu ze względu na zepsutą wagę nie ważyłam się no i nadarzyła się okazja na tak owej stanąć. I stanęłam też jak osłupiała widząc w jej szklanym oku wynik.....79,2 ja pierniczę ( uwierzcie mi, że cisną mi się na usta inne słowa ale kulturalnie się powstrzymuję). Wiem, że nie zawsze byłam idealnie grzeczna, zdarzały się grzechy ale żeby aż tak!!!!!!!!!!!!! To moja pierwsza tak duża porażka w mojej 1,5 rocznej karierze odchudzaczki, oj boli
jestem beznadziejna jeszcze trochę i wszystko zaprzepaszczę.... Mam ochotę nie tyle jeść co się nażreć aż do mdłości- to tak ze złości(nawet nie czuję kiedy rymuję). Kurcze nie mogę dopuścić aby dopadła mnie 8 z przodu, muszę działać, muszę kupić wagę, muszę opracować plan.... Nic mi się nie chce, nie mam siły.....Pa!
karolcia1969
29 listopada 2011, 16:58może ta waga była zepsuta??? Jesteś wartościowa- masz zapewne wiele dobrych cech- nie oceniaj się tak krytycznie tylko dlatego, że przytyłaś! Czas start -od jutra- najpierw bez słodyczy i jedzonko co 3 godziny! A na święta- 4kg mniej!