Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
o tym, jak NIE zostalam samochwałą


Miałam się dziś przechwalać i z ledwo ukrytą satysfakcją oczekiwać okrzyków zachwytu i zazdrości

Miałam opowiadać o wystających obojczykach, i o żebrach, na których można grac. I o tym, że jak leżę na plecach, to nie dość, że mam prawie płaski brzuszek, ale że nawet mi kości biodrowe prześwitują. I o narzekaniu Pana i Władcy, że się o mnie potłuc można (hehe, sam chciał! sam chciał! nikt go nie zmuszał…)

I jeszcze się miałam chwalić codziennym rowerowaniem. Że nawet jak wiatr wiał, taki, co to z siodełka zrzuca, to się oślo zaparłam zadnimi łapami i twardo jeździłam.

I z samozadowoleniem miałam opowiadać o odzyskanej wstrzemięźliwości jedzeniowej. O tym, że wczoraj zrobiłam wspaniałe kluchy, takie z roztopionym serem Dor Blue i Lazurem, i sosem ze śmietany i szpinaku. I że najbardziej przy gotowaniu to wyjadałam ten pachnący wniebogłosy szpinak, taki liść brałam, wydłubywałam z wody, nawijałam jak spaghetti na widelec i skubałam, parząc sobie wargi. I tak się tymi liśćmi objadłam, że już na nic nie miałam ochoty. Porcję kolacyjno-obiadową, z nimi, zjadłam taką jak dla chorego przedszkolaka, albo wróbelka.

I miałam się chwalić odzyskanym widokiem wagowym, bo znowu paskowo i podpaskowo.

 

Miałam się chwalić, cholera . . .

 

Zaspana, bez okularów, weszłam na wagę. Co?! Nachyliłam się z niedowierzaniem, wypinając gwałtownie cały tył ku Panu i Władcy. Ach, nie dość, że mu się ten tył nagle bardzo spodobał spodobał, to jeszcze musiał furię, syczącą i warczącą na wagę, uspokajać.

Jakiś czas później znowu weszłam na wagę. No taaakkk, poranny widok nie był złudzeniem.

I niemożność zaciśnięcia dłoni też nie jest złudzeniem. I spuchnięte powieki, i piekące usta, i twarz bez ani jednej zmarszczki, nawet śmiechowych przy oczach nie widać. I nie są złudzeniem stopy niemieszczące się w pantofelkach.

 

Na wadze ponad 58 kilo.

Spuchłam przez noc ponad półtora kilo... wody... czegoś... a przecież sikałam!

 

No nic, wygrzebałam słoik z pokrzywą, pierwsza porcja już zaparzona. Ależ to wyjątkowa ohyda!

 

  • monalisa191

    monalisa191

    2 grudnia 2011, 13:28

    ciekawe zjawisko. Czasami ( zwlaszcza po wiekszej ilosci wina na wieczor) budze sie w bardzo podobnym stanie. Z doswiadczenia wiem, ze szybko rozchodzi sie po organizmie. POza tym, owy dodatkowy kilogram ( w porywach do dwoch) widzimy tylko my - nosicielki... i szklane oczko - nikt wiecej:)

  • Milly40

    Milly40

    1 grudnia 2011, 15:45

    17 lat, no w marcu będzie miał. Nastolatek jest w miare normalny, to ja chyba jestem z innej epoki....Jedyne co mi zostaje to zapodac jutro "smrodek dydaktyczny" tak dla uspokojenia własnego sumienia i nerwów skołatanych znieczulenie i tyle....

  • kitkatka

    kitkatka

    30 listopada 2011, 22:29

    Co jest ztym puchnięciem? Bo u mnie też coraz gorzej a biorę leki odwadniające. Po pokrzywie mój organizm reagował gwałtownym wysypem krostek wszelakich i gdzie popadło. Pozdrówka

  • Giove

    Giove

    30 listopada 2011, 21:41

    ale sama tez robie raban i sie wsciekam na takie przyplywy...dzis i moja matka tez na to narzekala...ja jednak chce wirzyc ze to fazy ksiezyca tez maja na to wplyw...zreszta jak na cala flore i faune...nawet wino nalezy przelewac w odpowiednich fazach ksiezyca....a teraz jest rosnacy co podobno sprzyja zatrzymywaniu wody i tyciu,po pelni bedzie lepiej...

  • dziejka

    dziejka

    30 listopada 2011, 21:12

    Generalnie tez nie wiem dlaczego taki syf mi wyszedł. Dałam pokrojone ziemniaki (zostały od wczoraj)na to paprykę z cebulką i boczkiem w kostkę obsmażonym na patelni. Na to warstwa ziemniaków zielony groszek i pieczarki .Zalałam to śmietaną z rozbełtanymi jajkami i przyprawami .Posypałam żółtym serem. Ale chyba za bogato posypałam serem , bo wyszła zupa jarzynowa przykryta grubą ,twardą skorupą sera.

  • dziejka

    dziejka

    30 listopada 2011, 20:34

    a może Ty masz uczulenie na szpinak, bo na pana i władcę z pewnością nie.Pozdrawiam Jolę Michelin he, he

  • majrok

    majrok

    30 listopada 2011, 19:28

    dziękuję chudzielcu :-)

  • filipinka1

    filipinka1

    30 listopada 2011, 17:39

    he, he Jolu, co się odwlecze to nie uciecze, pochwalisz się jutro jak już wysikasz zbędne kilogramy :))

  • renianh

    renianh

    30 listopada 2011, 17:03

    A nie ma jakiegoś specyfiku by ta woda zeszła a na twarzy została ,bo tak twarz bez zmarszczek to jest ....ach.Ja nawet lubię pokrzywę ale ta z Herbapolu w saszetkach ,bo taka suszona pewnie dużo bardziej pokrzywowa.

  • Insol

    Insol

    30 listopada 2011, 11:31

    oj takkkk.... mniammmm...

  • wiosna1956

    wiosna1956

    30 listopada 2011, 11:27

    ja z pokrzywą mam bardzo złe wspomnienia, nie dośc że okropne śmierdzące to paskudztwo to miałam po tym chore nerki czyli bardzo ostroznie z tą pokrzywą

  • masztalski

    masztalski

    30 listopada 2011, 11:23

    Ohhyyddaaa - ale działa ! ja już po pierwszej dawce ,,, buziak

  • Insol

    Insol

    30 listopada 2011, 11:22

    nie jestem jedyna na vitalii, która robi makaron + śmietana + szpinak + ser pełnotłusty!!! ufff...

  • rob35

    rob35

    30 listopada 2011, 10:51

    Ukradłam ci "ten pachnący wniebogłosy szpinak", bo kolekcjonerką ładnych powiedzonek jestem. P.S. 58, kurna, 58 - i narzeka, ech!!! Buziak w "spuchnięty" buziak!

  • rozaar

    rozaar

    30 listopada 2011, 10:46

    Z wielką przyjemnością przygarnęłabym Jolu te 58 ale póki co to tylko marzenie.Cholera jak ja Ci zazdroszczę!

  • baja1953

    baja1953

    30 listopada 2011, 10:33

    ..:)) Fakt pokrzywa jest daleko mniej smaczna od tortu bezowego;)) A nawet mniej smaczna od grahamki z białym serem i kleksem powideł...No, ale przynajmniej jest skuteczna :) A taka gładka buzia urok młodości)) Nie mówiąc już o tym, że 58 to jest skandalicznie mało!! I za taką wagę należałoby Cię z Vitalii relegować..;)) Cmok;))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.