Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Motywacjo , gdzie jesteś ??
2 stycznia 2008
Poranna waga 71 kg. Wróciłam do punktu wyjscia. W sumie podchodzac do kolejnego odchudzania miałam na względzie swiateczno-noworoczne zarcie, ale zeby zaraz tak mnie dosłownie odebrac?Toz to szok z jaka konsekwencja zrealizował to postanowienie mój organizm!!
Jestem zła. Znów zrę słodycze, ciagle cos podżeram i czuję się jakaś nadmuchana.
Na razie nie mam motywacji ani do rzucenia jedzenia, ani do dokonywania wpisów na vitalii. Zagladam tu , owszem, ale nie mogę zmobilizować się do sklecenia kilku logicznych zdan.
Póki co mój mąż ma jeszcze urlop więc byczymy sie w domu, a w piatek idę na 7:00 do pracy. Nie byłam w niej od Wielkanocy, więc chyba nie musze pisać co odczuwam.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę samych przyjemności w Nowym Roku . Odezwe sie niebawem :)
otulona
4 stycznia 2008, 20:53<img src="https://840805.siukjm.asia/img142/1264/t3d14eo4.gif">
dziewiatka9
4 stycznia 2008, 13:52To co ja wyczyniałam przez ostatnie dni ,to było czyste szaleństwo, słodycze, ciasta, likierki ,a wszystko w hurtowych ilościach .Gdyby nie to ,że całe dni na nartach jeździłam to chyba bym się pękła, ale już wracam na proste tory, powodzenia!!
karenina
3 stycznia 2008, 19:05U mnie też na wadze więcej :(( Ale paska nie zmieniam, może on mnie zmobilizuję... Oby...!!!<br>Dobrze, że dziś skończyło się ciasto... bo nie będzie mnie kusić...
otulona
3 stycznia 2008, 15:17A niby pracuję? Jak ja Cię rozumiem... I przytyłam. Ratunku. Chcę wyjechać na wieś, dojrzałe wiśnie z drzewa rwać...Wsiąść do pociągu...
lunka7
3 stycznia 2008, 14:27a jak ja zleniwiałam,a musiałam iść wczoraj do pracy,poraz pierwszy od 2 m-cy na 12 godzin.Koszmar!!!!!!!!!!!!Zdecydowanie wiem jak Ci się chce do pracy wrócić,tak jak mnie.Pozdrwiam serdecznie noworocznie.
babola
3 stycznia 2008, 11:49szybko zleciało. Wszystkiego najlepszego i motywacji i zdróweczka i pomyślności.
Zmienna38
3 stycznia 2008, 08:46juz do pracy?? Matko, jak to szybko zleciało. Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że to dopiero w lutym? Wagą się nie przejmuj. Wiem, że za chwile po nadprogramowych kilogramach u ciebie nie bedzie śladu. Gorzej ze mną...pooooszłam w obżarstwo i na skutki nie trzeba było długo czekać:((
Hejho
2 stycznia 2008, 23:46wszystkie odczułyśmy ... ale teraz pora wracać dopracy. A osiągnęłaś tak dużo. Pozdrawiam
blanita
2 stycznia 2008, 22:48swieta napewno byly niezapomnianym czasem... a teraz do roboty- bierzemy sie za siebie... a praca - no cóz efekt uboczny bycia odpowiedzialnym...
calineczkazbajki
2 stycznia 2008, 22:23miłego byczenia się życze :)
Krstyna
2 stycznia 2008, 22:09Punkt wyjscia to u Ciebie nie 71 kilo , a 79! To po pierwsze...Po drugie, to wiem co czujesz(vide -moj powrot do wagi - prawie - wyjsciowej!)Po trzecie, czego nie straisz w domu, to bedzie Ci odebrane przez prace, tylko szkoda , ze stresem to bedziesz muiala przeplacic...A po czwarte i dziesiate-udanego, zdrowego, spokojnego Nowego Roku!