Pedaliłam 2 dni: w poniedziałek i we wtorek. W środę zrobiłam sobie tzw. taktyczną przerwę na tzw. regenerację mięśni (każda wymówka jest dobra
) i dziś również zgasiłam budzik rano i przewróciłam się na drugi bok. Jaka jest szansa na jutro? Zobaczymy...
Bezsłodyczowo było 3 dni. Dziś porażka i to bez wyrzutów sumienia, bo jakiś mi się już one skończyły, jak w sklepie w PRL-u: wzięły i wyszły. Z resztą cóż mi one pomogą, jak się już nażarłam?
Ostały mi się jeno jakieś resztki zdrowego rozsądku, żeby się mimo wszystko nie poddawać.
A tak w ogóle to jestem w szoku, bo tym razem nie ważę się codziennie
Będzie ważonko raz w tygodniu, ot co!
asyku
9 lutego 2012, 20:45ech.......nic na siłę ,tak jest u mnie.Oby przyszła ochota na ruch!!!!oby...trzymam kciuki:))pozdrawiam;)