No i pierwsza porażka! Kilka dni odpuściłam sobie dietę i co? Ponad kilogram w górę. Uff... Męczy mnie już ta huśtawka. Zbiję 2,3 kilogramy, poluzuję trochę i znów mam nadwyżkę.
Ale od wczoraj (jak zwykle poniedziałek :-) ) znów jestem na diecie - mało węglowodanów, dużo hudego białka, wspomagacze odchudzania i pół godziny na Ab Rocket'cie. Mam nadzieję, że wytrwam, bo kupiłam kilka fajnych ciuszków na lato i na pewno lepiej będę wyglądać jak będę szczuplejsza.
A poza tym (mam nadzieję, że nikogo nie rozśmieszę) zaczęłam stosować wizualizację - siebie, jako chudej "laski" (takie myślenie też podobno działa cuda) - zobaczymy!!!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
agulina30
3 czerwca 2008, 14:10niestety nie pamiętam ile zajęło mi zejście do 50 kg. To było 10 lat temu, kiedy odchudzałam się do ślubu. Pamiętam tylko, że jadłam chude jogurty , owoce, dużo ćwiczyłam, a poza tym miałam tylko 21 lat i szybszy metabolizm.
dorianna1
3 czerwca 2008, 13:53Jak Ci się udało zejść do 50kg i w jakim czasie??? Tu mnie zaskoczyłaś maksymalnie he he :)) Widzisz ja tez jestem strasznym łakomczuchem i muszę sobie jakoś radzić ;)) Mam to samo. Wystarczy, że zjem 1 dnia trochę więcej i waga skacze do góry nawet o 2kg ;-/ NIE MOŻEMY SIĘ NAŻERAĆ :)) hi hi