Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
... pozory...


... ludzie uważają mnie za osobę spokojną i zrównoważoną... a taka nie jestem zupełnie... no może na zewnątrz tak to wygląda - nawet wtedy, kiedy w środku trwa trzęsienie ziemi (z powodu smutku, lęku, czy innych przykrych uczuć)... ciężko mi z tym... ciągłym wewnętrznym przymusem uśmiechania się, kiedy moje serce płacze...
... niestety, a może "stety" płaczę również zewnętrznie przy każdej niemal próbie powiedzenia otoczeniu o tym, że moje Dziecko ma autyzm... o ile nie mówię o sprawach medyczno-technicznych, a o swoich uczuciach... także nie jestem również silna... wręcz przeciwnie... mam dotkliwe przekonanie, że jeżeli jeszcze nie zwariowałam, to bardzo mało mi do szaleństwa brakuje :( nie radzę sobie zupełnie :(
... na szczęście jak dotąd wszyscy, którym o tym mówię, okazują mi wsparcie :) Wy, dziewczyny z podyplomówki, nawet osoby prowadzące zajęcia... DZIĘKUJĘ :) rodzina mniej... jest na etapie zaprzeczania...
  • sandzia

    sandzia

    15 marca 2012, 11:48

    Witaj skarbie.....czytając Twój pamiętnik, od zawsze , pamiętam, jak od jakiegoś czasu miałaś przypuszczenia, sama w myślach, odpędzałam te obawy, i byłam pewna, że to jednak nie autyzm...a teraz czytam, ze łzami w oczach, że niestety tak...Kochana musisz być silna, dla Twojego wspaniałego synka, a łzy są potrzebne, pozwolą Ci się oczyścić, uspokoić, ukoić skołatane serce....Masz u boku kochanego mężczyznę, razem przejdziecie przez to wszystko, a dalsza rodzina...nią się nie przejmuj , szkoda na to czasu i energii, ..Buziaczki kochana, zawsze będę Cię wspierać, myślą , słowem....

  • grotka14

    grotka14

    15 marca 2012, 10:20

    Kreci sie lezka w oku...sledzilam Twoj pamietnik zawsze, az kiedys zobaczylam, ze jest zablokowany...nie wiem czy mnie pamietasz...napisalam Ci kiedys, ze dla mnie jestes wspaniala osoba, wzorem do nasladowania, ze uwielbiam Cie czytac i cieszyc sie Twoim szczesciem...nie wiem jak przekazac to co mysle odnosnie Waszej sytuacji...moze opowiem Ci co mi sie przytrawilo...trzy lata temu zdiognozowano u mnie nieuleczalna chorobe (jestem z charakteru podobna do CIebie, zamknieta w sobie, nie chwale sie nia, bo nigdy nie lubilam sie zalic ani chwalic tez;) jest ciezka i mam ja od urodzenia...jest straszna, bo umyslowa i nie moge nad nia zaponowac do konca...przyjmuje leki i jak narazie jest w porzadku....ale po tym jak sie dowiedzialam ciezko mi bylo sie pozbierac i pogodzic, bo dlaczego ja? dlaczego mi?....nie wspomne ze najciezej to jest mojemu facetowi,,,,to on mnie znosi i wytrzymuje...ale dajemy rade, bo choc brzmi strasznie Zaburzenie afektywno-dwubiegunowe, ja sobie jakos to wytlumaczyczlam, chociaz ludzie nie maja pojoecia czym jest ta choroba i maja Cie za wariata-ale przeciez ja nie musze byc zmaknieta-zyje, pracuje, chce miec rodzine, chociaz moje dziecko jest narazone w 35% ze ja odziedziczy ...to straszne, ale udaje mi sie z nia zyc, a moj partner, pomimo wszsytkiego zla, ktore mi wyrzadzilam jest przy mnie-cierpliwy, spokojny i pogodny-On wierzyl od zawsze, ze chce byc przy mnie i nigdy mnie zostawil...ludzie tacy jak my potrzebujemy takiej wlasnie milosci i wytrwalosci od ludzi takich jak Wy-czsem mysle, ze wlasnie mi sie to przytrawilo, bo Bóg wiedzial, ze damy sobie z nia rade.

  • cubalibre1

    cubalibre1

    8 marca 2012, 11:50

    Strasznie mi przykro,ze Wasz synek ma autyzm,ale dobrze,że wkońcu wiecie co mu dolega i jak można mu pomóc,to bardzo trudne,jednak łatwiej radzić sobie z sytuacją która jest zdagnozowana...Ja mam sasiadkę u której córki autyzm odkryto dopiero jak miała ponad 3 latka,jednka jezdzili znią bardzo cżesto na rehabilitacje itp. teraz ma 7 lat i otworzyła się na swiat, potrafi porozumieć się z innymi dzięcmi, otworzyła się niczym kwiat na wiosnę...jednak to efekty wytęzonej pracy jej rodziców, cierpliwości i dobrych ludiz ,który spotkali na swojej drodze./wies zmy mieszkmay w małej miejscowości,wiec tam ludizom tym bardziej było trudno zrouzmieć taką chorobę, oni traktowali ja jak niepełnosprawną....uwierz mi,że jej mama kazdego dnia, w skrytości roniła łzy...ale miłość do Majeczki dała jej siłe i wolę walki. Równie ważne było wsparcie ze strony taty,który bardzo czesto jezdizł na zajęcia Majeczką. W tym dniu szczególnym życzę Ci wytrwałości i pomimo wszytsko pogody ducha! to Wasz syn,dacie radę!Czerp radość ze wsparcia kazdego,kto Ci je daje, z rodizną nei dyskutuj,oni zapewne i tak tego nei zrouzmieją...a i tak przecie znajwazniejszy jest w tym wszytskim Wasz Danielek. Ps. ja zaprzestałam pisać pamiętnik....ale zawsze czytam ;)a w sekrecie zdradzę Ci że my spodziewamy sie dzidziusia, właśnie zaczełam 2 trymestr ;) al ewolę o tym nie pisac całemu światu,żeby nie zapeszać...Pozdrawiam ciepło.

  • Sylw00ha

    Sylw00ha

    7 marca 2012, 18:26

    wiem kochana jakie to trudne uwierzyć w to co Was dotknęło, ni dziwię sie tez że rodzina póki co nie dowierza, troszkę to jeszcze potrwa, Ty tez cierpisz i żebys całkiem nie zwariowała potrzebujesz również wsparcia, najlepeij spotykać się z rodzicami autystycznych dzieci zktórymi będziecie dzielić się wątpliwościami, smutkami itp... Ściskam :*

  • agusia70

    agusia70

    6 marca 2012, 15:47

    Pracuję w szkole, gdzie jest dwoje dzieci autystycznych. Nie napiszę Ci, że jest im łatwo, ale nasz Piotrek i Zuzia świetnie sobie radzą. Potrafią w czasie lekcji zapanować nad potrzebą ciągłego mówienia, na przerwach nie mają konfliktów z rówieśnikami. Czasem mnie tylko rozczulają potrzebą kontaktu fizycznego. Mam nadzieję, że Twój synek dobrze trafi i będzie mógł osiągać w życiu sukcesy na miarę swoich uzdolnień i wbrew swej chorobie. Pozdrawiam ciepło.

  • fisska

    fisska

    6 marca 2012, 13:53

    polecam także jakąś formę pomocy psychologicznej - może grupę wsparcia a może terapię indywidualną... -sama korzystałam z obu tych form i szczerze polecam :)

  • agafbh

    agafbh

    6 marca 2012, 10:22

    witaj, cóż, wiadomo, że opowiadanie frazesów nic nie da, należy tylko wierzyć, że z czasem wszystko sobie poukładacie, na pewno będę lepsze i gorsze chwile, pokazałaś nam już nie raz, jesteś silna, jeśli masz ochotę na płacz, popłacz sobie masz do tego pełne prawo, duszenie w sobie uczuć nie jest dobre

  • Migdal0606

    Migdal0606

    6 marca 2012, 10:09

    Moze powinnas skorzystac z pomocy psychologa, moze jakies grupy wsparcia? Ja naprawde nie wiem co ci powiedziec. Zyczę jednak duzo sił

  • Nattina

    Nattina

    5 marca 2012, 16:42

    witaj, nikt nie jest przygotowany na takie trudne doznania, nie dziwne, ze chce ci sie płakac i sobie po ludzku nie radzisz.Czy znalazłas grupę wsparcia wśród rodziców borykających się z podobnymi problemami? Czy masz pomoc psychologa? jesli nie, znajdź koniecznie. Profesjonalna pomoc bardzo by ci się przydała. Myslę ciepło.

  • ewikab

    ewikab

    5 marca 2012, 14:31

    W najgorszych chwilach mojego życia przekonałam się, że najwięcej wsparcia otrzymuje się od obcych ludzi.. rodzina.. hmmm... niby rozumie, niby wspiera, ale .. no wlasnie "niby"... trzeba się z tym pogodzić, chociaż to nie łatwe i przykre.. Powodzenia :)

  • oficjalnaJ

    oficjalnaJ

    5 marca 2012, 10:40

    Płacz to dobry terapeuta. Płaczesz za pewną wizją Danielka jaką miałaś zanim zapadła diagnoza. To naturalne, można to chyba nawet porównać do pewnego rodzaju żałoby, bo coś straciliście. Ale wy, w przeciwieństwie do prawdziwej żałoby, zyskaliście moc by postępować z Małym tak jak on tego potrzebuje. Musicie dać sobie czas. Z moich doświadczeń wynika, że mężczyźni dużo gorzej sobie radzą w takich sytuacjach. Nie naciskaj, bo tylko zamknie się w sobie. Rób z Danielkiem wszystko to co trzeba i pozwól rodzinie przyglądać się jakie to przynosi efekty. Myślę, ze wtedy sami zechcą ci pomóc. My kobiety tak już mamy, że często ta najczarniejsza rozpacz najbardziej mobilizuje nas do działania i tego właśnie ci życzę. Ściskam :*

  • pojedyncza

    pojedyncza

    5 marca 2012, 09:34

    kochana... Twoje dziecko wybrało ciebie na mamę bo wiedziało ze podołasz...a płacz przynosi ulgę. powodzenia....

  • tomija

    tomija

    5 marca 2012, 08:49

    masz prawo sobie z tym nie radzić, masz prawo do czasu na oswojenie własnych uczuć, masz prawo płakać, rodzina też ma prawo jeszcze nie do końca się z tym pogodzić...ta sytuacja budzi tyle emocji i uczuć, że trudno z dnia na dzień tak po prostu żyć...ale teraz macie wiedzę, teraz możecie się nauczyć siebie od nowa!! poznać, oswoić, kochać mocniej...nie poddawaj się złym emocjom mimo wszystko masz cudowne dziecko, jesteś wspaniałą mamą, to trudne wiem, ale taka jest prawda!!przytulam mocno, mocno i wierzę,że dasz radę ułożyć Wasze życie na nowo, w nowym świetle!!!

  • TazWarkoczem

    TazWarkoczem

    5 marca 2012, 06:24

    ;( trzymaj sie. co nas nie abije to nas wzmocni

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.