Święta bez obżarstwa byłyby NICZYM! Dlatego nie wiem jak Wy, ale ja w związku z tym naprawdę poczułam magię tych świąt... Było prze-smacz-nie.
A na wadze rano jeszcze przywitało mnie 71 kg Mam wrażenie, że jutro będzie wielki come back 74 ;p
Ostatnio dysponuję ogromną ilością wolnego czasu. Czas ten uświadamia mi kilka przerażających faktów:
a) jestem bliska utraty pracy (to nie moja wina)
b) w ogóle jestem trochę aspołeczna (moja wina)
d) kompletnie nie chce mi się uczyć do tej matury, to będzie wielka kompromitacja (moja wina oczywiście)
e) mam nowe dwie kurnikowe pasje: grę w chińczyka i kulki (nie można upaść niżej pod względem intelektualnym)
Na dodatek trochę podkurzam. Nie mogę! nie palę przecież od paździenika 2011!
Skoro Jezus już na dobre zmartwychwstał, myślę że można już spokojnie skończyć jeść. Przywitajmy II dzień świąt bez obżarstwa.
_____________
Ach no i dziewczyny, że tak powiem: Alleluja i do przodu! Życiowo, a nawet i dietetycznie - niech Wam Bóg sprzyja :) (czy w co tam sobie wierzycie).
ibiza1984
8 kwietnia 2012, 23:06Ja też uwielbiam chińczyka na kurniku! :D