Tydzień PRAWIE minął, bo ja sobie rozliczam, od niedzieli do niedzieli.... Ale jutro raczej nie będę miała czasu napisać, a dziś korzystam z tego, że wieczór chociaż częściowo spędzę w domu - bo źle się czuję. Strasznie mnie mdli i jest mi słabo.
W Lany poniedziałek, wieczór miałam wyjściowy.Byłam ze znajomymi na piwie. 3 sztuki wypite. Zjadłam przy tym dwie kanapki przed spaniem - bo wyszliśmy o 20.00 a wróciłam o drugiej rano, głodna zwyczajnie. Ale dobrze zrobiłam , że zjadłam inaczej nie wiem, jak bym wstała o 5.30 , żeby się wyszykować do pracy, tak to chociaż JAKOŚ funkcjonowałam.... choć do pracy się wzięłam dopiero po 9.00,dwie godziny w pracy to doprowadzałam się do ładu... Ale nie żałuję, takie wyjścia są mi teraz bardzo potrzebne. Przekonuję się, że jednak nie jestem taka całkiem sama... rozmawiam i przebywam z ludźmi... Nie mam tyle czasu na rozmyślanie...
Byłam u lekarza. Są dwie wieści, dobra i zła. Dobra, wiecie, że borykałam się z anemią poważną. Ale sama dużo czytałam o niej, nauczyłam się co i jak jeść, pić, kiedy itd i słuchajcie, udało się, mam bardzo dobre wyniki, wszystko, co do jednego parametru, w normie! Gorzej z innej strony.... Dostałam leki uspokajające. Lekarz wysłała mnie do psychologa, żeby potwierdzić i zacząć farmakologicznie leczyć nerwicę.... Ciężko... ale cóż.... prawda jest prawdą, nie radzę sobie z nerwami, mam za dużo problemów, za dużo na głowie.... :( Muszę tylko iść do jakiegoś dobrego lekarza....
Z pracą i z moja "miłością" - dalej nic nie wiadomo.... co oczywiście też mi się nerwami odbija...
z ćwiczeń:
niedziela (wielkanocna) - 30 minut hula hop
poniedziałek: 40 minut biegania+20 minut hula hop + rozciąganie
środa: 40 minut biegania 20 minut hula hop+ rozciąganie
czwartek: 30 minut hula hop
niedziela (wielkanocna) - 30 minut hula hop
poniedziałek: 40 minut biegania+20 minut hula hop + rozciąganie
środa: 40 minut biegania 20 minut hula hop+ rozciąganie
czwartek: 30 minut hula hop
Dzisiaj nie wiem czy dam radę coś oprócz hula hop zrobić, jeśli chociaż to zrobię, bo naprawdę źle się czuję, mdli mnie strasznie.... Ale zaparzę sobie miętę zaraz, żeby jutro i pojutrze coś poćwiczyć. Już mam wrażenie, że pomału moje boczki się robią ciut mniejsze.... no oby zgubić ten nadbagaż 2-3 kilo i więcej nie chcę....
Mam parę zdjęć posiłków:
śniadanie: 3 kromki chleba domowego z sałatą rzymską, domowym pieczonym schabem, pasztetem również domowym i serkiem camembert i kawałek mojego jabłecznika z budyniem.
II śniadanie: kubek kefiru truskawkowego i pomarańcz
kolacja: domowy pasztet, schab, chrzan z żurawiną, pomidor - połowa, łyżka sałatki jarzynowej, kawałek ogórka i papryki.
Obiad: pieczona karkówka z pieczarkami, ogórkami, cebulą i sosem pomidorowym, kromka chleba z żurawiną i kawałek ciasta - sernika z brzoskwiniami własnego wypieku (zdjęcie poniżej). nie zjadłam wszystkiego, zjadłam chleb, samo mięso i ciasto.
kolacja: pół kostki chudego twarogu, jabłko, kefir jagodowy, melisa z pomarańczą
śniadanie: 2 grahamki z domowym pasztetem, sałatą lodową, serkiem camembert, papryki żółtej kawałek - 1 połowa grahamki i papryki nie zjedzona, nie wiem, coś słabo jem od dwóch dni, bo mnie mdli.... :(
obiad: pieczona bagietka masłem czosnkowym, klops domowy, ogórki ze słoika, kawałek jabłecznika z budyniem mojego
kolacja: 100 g serka wiejskiego lekkiego - nie zjadłam w ogóle, wywaliłam (nie mogłam znieść dziś nawet jego zapachu :((((( ) marchewka i jabłko małe.
natomiast w pracy jadam najczęściej tak: koło 10.00 - 200 ml kefiru owocowego lub jogobelle małą + garść migdałów i owoc, a potem koło 12.30 - owsiankę z firmy KUPIEC.
śniadanie: 3 kromki chleba domowego z sałatą rzymską, domowym pieczonym schabem, pasztetem również domowym i serkiem camembert i kawałek mojego jabłecznika z budyniem.
II śniadanie: kubek kefiru truskawkowego i pomarańcz
kolacja: domowy pasztet, schab, chrzan z żurawiną, pomidor - połowa, łyżka sałatki jarzynowej, kawałek ogórka i papryki.
Obiad: pieczona karkówka z pieczarkami, ogórkami, cebulą i sosem pomidorowym, kromka chleba z żurawiną i kawałek ciasta - sernika z brzoskwiniami własnego wypieku (zdjęcie poniżej). nie zjadłam wszystkiego, zjadłam chleb, samo mięso i ciasto.
kolacja: pół kostki chudego twarogu, jabłko, kefir jagodowy, melisa z pomarańczą
śniadanie: 2 grahamki z domowym pasztetem, sałatą lodową, serkiem camembert, papryki żółtej kawałek - 1 połowa grahamki i papryki nie zjedzona, nie wiem, coś słabo jem od dwóch dni, bo mnie mdli.... :(
obiad: pieczona bagietka masłem czosnkowym, klops domowy, ogórki ze słoika, kawałek jabłecznika z budyniem mojego
kolacja: 100 g serka wiejskiego lekkiego - nie zjadłam w ogóle, wywaliłam (nie mogłam znieść dziś nawet jego zapachu :((((( ) marchewka i jabłko małe.
natomiast w pracy jadam najczęściej tak: koło 10.00 - 200 ml kefiru owocowego lub jogobelle małą + garść migdałów i owoc, a potem koło 12.30 - owsiankę z firmy KUPIEC.
Na razie to tyle, idę z psem na spacer, zawsze to jakiś ruch, a może lepiej się poczuję....
potem zrobię sobie domową maseczkę na włosy i może wykąpie psa....?
buziaki kochane,
pa
Maryśka!
Chemiczka83
15 kwietnia 2012, 21:13dokładnie, to pewnie po świętach. Ostatnio jak miałam wtedy ten kg na plusie to czułam to po sobie, bo nie mieściłam się w rzeczy,spodnie były opięte, a teraz nic, wchodzę nawet w ledwo co wyprane rzeczy. Pewnie to jeszcze trochę wina @ którą mam właśnie
baskowaa
13 kwietnia 2012, 21:47Kochana:* cieszę się że masz wyniki badań w jak najlepszym porządku! A co do nerwów - to dobrze jak zaczniesz chodzić do psychologa i brać proszki, to Ci pomoże! I będzie wszystko dobrze, zobaczysz:) Zrób sobie domowe spa, polecam;) Trzymaj się Marysiu cieplutko! :*
Chemiczka83
13 kwietnia 2012, 21:22ojej biedactwo...Może hormony Ci wariują? A bierzesz jeszcze tabletki anty czy już nie? Może to od nich? Ja niby się przyzwyczaiłam choć czasem jest taki dzień ze mdli mnie nawet na moje ulubione dania. Co do tego lekarza to oprócz leczenia farmakologicznego polecałabym Ci również wizytę u psychologa, nie zaszkodzi, a może pomóc. Może jak przegadasz te swoje problemy będzie lepiej. W końcu chodzi o to by się pozbyć przyczyn a nie tylko leczyć skutki. Dobrze że wychodzisz z ludźmi, a nie trzymasz się na uboczu. Trzymam kciuki by jak najszybciej zaświeciło dla Ciebie słoneczko! buziaki:*