Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
powolutku, pomalutku...


Wczorajszy dzień niestety nie upłynął pod znakiem diety, ale dzisiaj było już lepiej. Ćwiczeń w prawdzie nie było (jeżeli nie liczyć biegania po piętrach w celu oglądania mieszkań oraz spędzenia połowy dnia na 12 centymetrowych szpilkach, przemieszczając się w tę i z powrotem, zarówno po schodach jak i płaskim terenie), ale jedzonko było w miarę okej. Przynajmniej było go mało, bo czasu oczywiście nie miałam, żeby porządnie zjeść ;)

menu:

I śniadanie: 4 łyżki musli bananowego, łyżka otrębów pszennych, 200 ml kefiru

obiad: makaron spaghetti z sosem pomidorowym i odrobiną żółtego sera (mała porcja) + jabłko

kolacja: kromka chleba żytniego z masłem + sałatka z kapusty pekińskiej, pomidora, papryki, ogórka kiszonego, cebuli z oliwą

po: piwo

Obecnie, oprócz pracy (na szczęście tylko kilka godzin tygodniowo), studiów, pisania pracy magisterskiej (drugiej) i przygotowań do ślubu, zaprzątnięta jestem poszukiwaniami mieszkania. Powoli zaczyna mi brakować czasu na sen, nie mówiąc już o wprowadzeniu regularnych posiłków i treningów. Poza tym usilnie próbuje doprowadzić moje włosy, cerę i paznokcie do znośnego wyglądu - piję pokrzywę i drożdże, łykam merz spezial. Nie wiem czy to coś da i jakie będą rezultaty, ale spróbować chyba warto? Wszelkie sugestie mile widziane :)


  • .Maff.

    .Maff.

    10 września 2012, 19:57

    hej Kochanie!!:)co tam u Ciebie??nic sie nie odzywasz;|jak po slubie!:)))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.