Tak na prawdę dieta zaczęła się wczoraj, wcześniej praca nie pozwoliła nam na przygotowanie odpowiednich posiłków.
Wczoraj się udało, poza małym odstępstwem w postaci lodów ale za to darowaliśmy sobie kolację.
Zaraz lecę na zakupy, zgromadzić więcej potrzebnych rzeczy w lodówce, ponieważ najgorsze to znaleźć czas na zakupy, a potem okazuje się, że jest juz bardzo późno, nie chce się szukać otwartego noca sklepu... i poranek witamy z ręką w nocniku: czyli bez śniadania i produktów na resztę dnia. A wtedy wrzucamy w siebie cokolwiek,niekoniecznie ma to coś wspólnego z dietą.
Wczoraj ustaliliśmy, ze w lipcu robimy mały wypad nad morze - zamierzam wyglądac dobrze w bikini, także do roboty
Kurcze, jestem głodna!
Czekam az mój luby wróci z pracy, by zaserwować mu pyszna zupkę zimową :P i sciska mnie z głodu. Ide się oszukać kawusią...