ale pojecia nie mam co :(
Od mniej wiecej tygodnia wrocilam do restrykcyjnego wazenia i zapisywania kazdej rzeczy ktora laduje w moich ustach. A wrocilam bo... budze sie z mysla o jedzeniu, jem myslac o jedzeniu, zasypiam.... Wyhamowuje resztka rozsadku kiedy widze ze suma kcal zbliza sie do gornej granicy tego ile wolno. A wolno niby 1800, co nie jest malo jesli sie wie jak oszukiwac na porcjach i wlaczac niskokaloryczne zamienniki, ale.... mi nie wystarcza. Pilnuje zeby jesc co 3 godziny, a raczej inaczej, pilnuje sie zeby nie jesc non stop tylko robic 3 godzinne przerwy 'pomiedzy'. Nie wiem co jest :(
Wrocilam do robienia zakupow wylacznie na dany dzien i proszenia w sklepie o 2 plasterki sera. Hehhh.
Trwa nadal faza na gotowanie (tym bardziej zawziecie waze i sumuje to co idzie do gara). Wyglada to tak ze po ugotowaniu, porcja do zjedzenia laduje na talerzu, a reszta podzielona na male i opisane woreczki znika od razu w zamrazalniku, bo nie ufam juz sama sobie :( Tym sposobem zamrazalnik peka w szwach, a moje posilki to w wiekszosci cieple posilki.
W pracy lekki zastoj ze standartowym niskim poziomem stresu. A nawet nizszym od przecietnego, bo jestem w trakcie fajnego 4dniowego weekendu, nastepny taki mam dokladnie za tydzien.
Sercowo z W. spokojnie...., z L. inspirujaco....(ale grzecznie, wie ze nie jest ani pierwszy ani jedyny, moze kiedy w koncu przestanie tak inspirowac to zostanie po prostu fajnym kolega ;)
Probowalam oszukiwac zoladek rozniastymi herbatami, mieszankami ziol, blonnikiem (ale jak nie dzialal kiedys tak nadal na mnie nie dziala). Probowalam spedzac jak najwiecej czasu poza domem (ale ten dziwaczny 'glod' jak cien, nie odstepuje na krok). Pomysly mi sie pokonczyly. Nie wiem co mi jest. Nie wiem w czym szukac przyczyny. Duzo tego "nie wiem". Za duzo.
Kryzys?
Od mniej wiecej tygodnia wrocilam do restrykcyjnego wazenia i zapisywania kazdej rzeczy ktora laduje w moich ustach. A wrocilam bo... budze sie z mysla o jedzeniu, jem myslac o jedzeniu, zasypiam.... Wyhamowuje resztka rozsadku kiedy widze ze suma kcal zbliza sie do gornej granicy tego ile wolno. A wolno niby 1800, co nie jest malo jesli sie wie jak oszukiwac na porcjach i wlaczac niskokaloryczne zamienniki, ale.... mi nie wystarcza. Pilnuje zeby jesc co 3 godziny, a raczej inaczej, pilnuje sie zeby nie jesc non stop tylko robic 3 godzinne przerwy 'pomiedzy'. Nie wiem co jest :(
Wrocilam do robienia zakupow wylacznie na dany dzien i proszenia w sklepie o 2 plasterki sera. Hehhh.
Trwa nadal faza na gotowanie (tym bardziej zawziecie waze i sumuje to co idzie do gara). Wyglada to tak ze po ugotowaniu, porcja do zjedzenia laduje na talerzu, a reszta podzielona na male i opisane woreczki znika od razu w zamrazalniku, bo nie ufam juz sama sobie :( Tym sposobem zamrazalnik peka w szwach, a moje posilki to w wiekszosci cieple posilki.
W pracy lekki zastoj ze standartowym niskim poziomem stresu. A nawet nizszym od przecietnego, bo jestem w trakcie fajnego 4dniowego weekendu, nastepny taki mam dokladnie za tydzien.
Sercowo z W. spokojnie...., z L. inspirujaco....(ale grzecznie, wie ze nie jest ani pierwszy ani jedyny, moze kiedy w koncu przestanie tak inspirowac to zostanie po prostu fajnym kolega ;)
Probowalam oszukiwac zoladek rozniastymi herbatami, mieszankami ziol, blonnikiem (ale jak nie dzialal kiedys tak nadal na mnie nie dziala). Probowalam spedzac jak najwiecej czasu poza domem (ale ten dziwaczny 'glod' jak cien, nie odstepuje na krok). Pomysly mi sie pokonczyly. Nie wiem co mi jest. Nie wiem w czym szukac przyczyny. Duzo tego "nie wiem". Za duzo.
Kryzys?
kilarka2
15 stycznia 2009, 05:58to jak ciacho to ja nie chcę - jeszcze bym się zakochała i co wtedy?:D buźka :D
remedios73
14 stycznia 2009, 15:27Wiem, ze moze to glupio zabrzmi, ale na glod najlepsza jest praca, tzn.zajecie sie czyms na 200 procent, nowa pasja, maraton filmowy, nowa ksiazka, basen. Mi to czasem pomaga, kiedy mam malo czasu i szybko musze cos zrobic, to nie jem, bo nie mam kiedy, no i dlugie wycieczki bez portfela, zeby nic nie kupic po drodze. Czasami wystarczy po prostu sie najesc jednego dnia na maksa, a kolejny miesiac jesc dietetycznie. Zreszta sama juz wszystko wiesz! Kazdy kryzys sie kiedys konczy. Nie ma co sie poddawac, a juz na pewno zalamywac. Pozdrawiam cieplutko!
Chrzaszcz77
14 stycznia 2009, 09:38<img src=http://klementynka7.w.interia.pl/obrazki/inne/dzien>
otulona
14 stycznia 2009, 01:38że to mrozy...Ja z kolei nie jestem głodna, ale w ogóle mam kryzys.
moniaf15
13 stycznia 2009, 19:03ojjj tak to juz bywa o tej porze roku... ale miejmy nadzieje, ze wiosna bedzie latwiej ;O)
gudelowa
13 stycznia 2009, 14:17:) ściskam i pozdrawiam. ig
mag1313
13 stycznia 2009, 11:57Kochana Maju! :*
shpd01
12 stycznia 2009, 18:47wtulić się w Dużą i spać to dwa wykluczające się pojęcia - Duża kopie, a wtedy ani o spaniu ani o wtulaniu nie ma mowy ;) Przepis na zupę wrzuciłam, ale jakby co, to reklamacji nie przyjmuję ;)
kilarka2
12 stycznia 2009, 06:14szłyśmy w koszty przez moje "uuuppppsss", więc musiałam odpuścić :D
bifana
10 stycznia 2009, 23:45Trzymaj się jesteś tak dzielna, że uda Ci się zwyciężyć. Dużo siły życzę.
oficjalnaJ
10 stycznia 2009, 23:42a nie jesteś przypadkiem w stanie błogosławionym?
mag1313
10 stycznia 2009, 23:04I mało słońca... Trzymaj się dzielnie! Buziaki.
Chrzaszcz77
10 stycznia 2009, 22:04Życzę Ci takiej swobody, jaką czuje wiatr, który wieje w oczy komu zechce! ;o) <img src=http://myslizielonegoliscia.blox.pl/resource/wiatr.jpg>
WooHoo
10 stycznia 2009, 20:42wiesz, w sumie nie wiem co powiedzieć - Tobie, jako jednej z niewielu przecież się udało. Więc wiesz co i jak, znasz swoje ciało, znasz wszystkie sztuczki i sposoby na oszukanie głodu. Powiem Ci tak - skoro jesteś głodna, to może to jakiś sygnał od organizmu, potrzebujesz więcej energii. Wysypiaj się, zmęczonemu organzmowi chce się jeść. Zadbaj, żeby było Ci ciepło - może lepiej zostań w domu właśnie :) Jedz 3 godz. przed zaśnięciem, to za mało czasu żeby na poważnie zgłodnieć. I zwiększ dawkę kalorii do 2000, zobacz co się stanie. Nawet jak przybierzesz 2 kg do wiosny, to szybko sie ich pozbędziesz. ...A wiosna już tuż tuż :*
stanpis1
10 stycznia 2009, 18:08ja też tak mam , w ogóle teraz nie dam rady się odchudzać