Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Kryzys, kryzys...


Po pierwsze" wypłato przybywaj bo bardzo mi ciebie  brakuje!!


   Co jak co, ale słowo kryzys kojarzy mi się z medialną papką gospodarczą, ni to prawdziwą ni to sraką, ziejącą  nudą pesymizmu ekonomicznego. Ale kurde. Mnie to chyba sięgnął taki prawdziwy  kryzys dietetyczno-pracowniczy.

 Przez ostatni czas obżerałam się jak to prawdziwa stara mloszka miała w zwyczaju - przegryzając wszelkie niepowodzenia, nudę, brak czasu i inne takie sranie w banie. Codziennie obiecując sobie "nowe lepsze życie od jutra".  Oczywiście na gówno mi to, bo i tak żrę. 

Chyba tak jest, że zawsze jak w jakiejś materii osiągnę sukces, to następnie muszę to spierdolić, potem znowu się starać, znowu spierdolić i tak w kółko. Tym razem nawet zakład part II totalnie mnie nie zmotywował, ze niby miałabym tylko 14 dni żeby schudnąć 5kg? No way... Ja tym razem chyba stawiam wódkę. 

W każdym razie, zgodnie z myślą naiwnej filozofii  "odjutryzmu" , mam nadzieję że kryzys żegnam z wynikiem 71,1 i teraz dzielnie jednak będę walczyć. A i do roboty bardziej się przyłożę. 

  • Hebe34

    Hebe34

    8 czerwca 2012, 10:51

    *-))) Nie obżeraj się,Młoszka. Wiele osiągnełąś.Nie szkoda ci tego? Chcesz znowu przejsc do punktu A zamiast do...punktu G na przykład? Odłóz te przegruzki,daj grubszej koleżance i wróc na dobra drogę... Niech moc bd z Tobą,Młoszka. Nikt za ciebie niczego nie zrobi ;-) Pozdrawiam

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.