Wczoraj popłynęłam....daleko, jeszcze dalej niż te obłoki...
No z żarciem, a w zasadzie ze słodyczami popłynęłam. A zaczęło się tak pięknie od placuszków
Potem przez chwile byłam dzielna, bo na obiad zjadłam pół zwyczajowej porcji makaronu z sosem. Ale potem wybrałam się jednak do miasta, był lodzik, potem torcik truskawkowy (a miała być tylko herbatka). Dalej dzielnie próbowałam się powstrzymać i wypiłam tylko jeden podpiwek i jednego żywca bezalkoholowego, ale za to jak wróciłam do domu koło północy, to był i banan, i gruszeczka, i nektarynka i na koniec pochłonęłam resztę słodyczy zostawionych przez moje pociechy. Było tego trochę: zliczając z grubsza tyle kalorii co z jednej czekolady.
Dziś będzie lepiej, musi być!!!
Piękny zeszycik zakupiłam w empiku, trzeba tylko znów wyrobić nawyk ważenia wszystkiego zanim trafi do paszczy
DO BOJU!!
patih
5 lipca 2012, 12:15liczenie kalorii to jest to
gloriaimelman
5 lipca 2012, 08:08ja też wczoraj zaliczyłam porażkę ;-( ale głowa do góry. Dziś jest nowy dzień
mmMalgorzatka
4 lipca 2012, 15:29Dzięki za wsparcie.....
ania9993
4 lipca 2012, 14:56apetyt rosnie w miare jedzenia-najlepiej przestac jesc TERAZ. (sobie to ciagle powtarzam:))
gzemela
4 lipca 2012, 14:10Ja właśnie opracowałam sobie arkusz kalkulacyjny, żeby sprawnie przeliczał, to co pochłaniam. Zeszyt, jak to zeszyt trzeba wypełniać ręcznie.
Afra92
4 lipca 2012, 13:32nie poddajemy się! pamietaj ze chwila w ustach wieczność w biodrach :D
wandalistka
4 lipca 2012, 13:14co Cie kobieto napadło???? dobrze, ze masz ten zeszycik - wreszcie !!! :)
nagietkadietka
4 lipca 2012, 12:44oj dostaniesz na dupsko ! Juz starczy tych pokus ;) Kochana do boju w dietkowaniu i nie ma to tamto:) trzymam kciuki za Ciebie :)
Marlena1966
4 lipca 2012, 10:28Jak już masz popłynąć to ....wokół basenu 30 razy. Ja uważam, że jestem słodkim narkomanem, więc nawet nie próbuję.....i daję radę. Jak posmakuję, to nie mogę skończyć, choć czasem trenję silną wole. Wiesz co zrób- zaplanuj dzień wcześniej ,że zjesz słodycze, zaplanuj dokładnie co i ile , zrób coś wyjątkowego i pracochłonnego. Ciekawa jestem rezultatu.Ja kiedyś postanowiłam ,że chcę zjeść tort truskawkowy z kremem, wielokrotnie przekładany.Zrobiłam, był wspaniały i .....zjadłam mały klinik.Dobrze,że mąż łasuch, bo by się zestarzał.Znajdź sama na siebie sposób Życzę sukcesów :))))
mikelka
4 lipca 2012, 10:25jak spojrzalam na fotke to az mnie zemdlilo..sory! mam to szczescie ze nie lubie slodyczy ,jak zjem cos slodkiego to juz jest swieto jak w domu mawiaja! za to kocham cipsy i orzeszki :(..ale wspolczuje wam kochane z tym ze lubicie slodkie ,napewno ciezko sie powstrzymac :( no coz walczyc trzeba -szkoda tylko ze z soba ( to najgorsza walka).buziaki.