Za to z jedzeniem jest całkiem nieźle.
*Na śniadanie wszamałam domowe musli z dwóch łyżek płatków owsianych, jednej łyżki otrębów pszennych i kilkunastu owoców borówki amerykańskiej.
*W pracy na drugie śniadanie bułka (przecięta na 3 części) do tego sałata, wędlina, pomidor i rzodkiewka.
*Na obiad zapiekanka z kurczaka, ziemniaków, marchwi, pekińskiej, pieczarek, cebuli, fasolki szparagowej (jem ją od dwóch dni i na trzeci mam jeszcze porcję ).
*Podwieczorek i kolacja jeszcze przede mną, ale na podwieczorek będzie coś słodkiego np. banan mrożony z kakao albo jogurt activi ze śliwką. Na kolacje na pewno serek ziarnisty, rzodkiewka i szczypiorek.
Trochę mało wody wypiłam i obowiązkowo kawkę z mlekiem,ale... BEZ CUKRU!!!!! Sama nie mogę w to uwierzyć, że da się pić kawę bez cukru a tu taka niespodziankaI oczywiście skończyłam ze słodkimi porannymi bułkami w pracy i wcale mi ich nie brakuje
OBY TAK DALEJ!!!
CoJaPacze
1 sierpnia 2012, 12:26No niestety,uroki bycia kobietą ;) Co do Twojego wpisu to bardzo ładne menu! Ja kawy bez cukru ( a raczej słodzika,bo na szczęście nie czuję różnicy w smaku) sobie nie wyobrażam,fuu:p Tak trzymaj,powodzenia ! :)
agab2
31 lipca 2012, 19:07Tez tak mi się wydawało, ale nie jestem jakaś ogromnie głodna, chodź nie powiem tez że objedzona. Czuje się lekko, po posiłku najedzona, ale 2-3 godziny i jest głód, ale to wtedy jem dalej. Trochę mi przeszkadza wzdęcie i brak ciekawych smaków i rożnych konsystencji :)