Zakwasy mam na rękach jak cholera, nawet nie mogę pisać. Ale to nie o tym mam zamiar tu prawić - waga się ruszyła, spadek o 1,3kg. Myślę, że jest ok, ale jak na tyle ćwiczeń myślałam że będzie więcej. Mimo wszystko lepiej powoli schudnąć niż doczekać się około 20 kilogramowego jojo jak to miałam przez ostatnie 2 lata. Żal mi tych lat, że się tak zapuściłam. Szczególnie mi żal bo cała moja skóra jest pokryta rozstępami, bardzo się tego wstydzę. Wyglądam jak po co najmniej 3 porodach. Ehh;/
Na głupotę nie ma lekarstwa. Czas wziąć życie w swoje ręce.
Menu na dziś:
9.30 2jajka + mała bułeczka razowa+ogórek+zielona herbata
11.00 2 nekatrynki
12.00 duża micha rosołu z 50 dag makaronu
17.00 skrzydelko z indyka+mizeria na bazie jogurtu
aktywność: miałam pobiegać ale pogoda chyba na to nie pozwala, boję się że zaraz zacznie padać. Może wskoczę na rowerek stacjonarny.
Have a nice day Girls!
edit: znajomi przyszli, wypiłam dwa piwa + jedno ciastko ;/
ale było też 40 min na rowerku stacjonarnym - to na usprawiedliwienie;p
koralina1987
16 sierpnia 2012, 19:22Stevie kupiłam w Auchanie
anetalili
16 sierpnia 2012, 11:59Bardzo ładny spadek :)
Nikki23
16 sierpnia 2012, 11:18Waga zawsze szybko leci na początku :) Ważne, żeby potem się nie zniechęcać i trzymać postępy :) Ależ jesteś zmobilizowana :) Super! Bo jeśli my nie weźmiemy życia w swoje własne ręce, nikt tego za nas nie zrobi! :)))