... chyba dla równowagi - żebym tak ciągle w obłokach nie bujała ;)
... zaczęło się od tego, że nieoczekiwanie okazało się, że dostaliśmy jednak masę sponsorowanych przez miasto godzin terapii z jakiegoś tam projektu, na które wcześniej raczej za bardzo nie liczyliśmy - super wiadomość - Bóg czuwa :D (ze trzy tysiące "w kieszeni" - tak na oko) mamy 15 bezpłatnych godzin z logopedą, 15 bezpłatnych godzin integracji sensorycznej, darmowe szkolenie dla rodziców nt. radzenia sobie z zachowaniami trudnymi i 12 bezpłatnych godzin nieszczęsnych zajęć grupowych muzyczno-ruchowych z elementami plastycznymi...
... no i właśnie wczoraj byłam z Danielkiem na pierwszych zajęciach grupowych... istna porażka... bunt... o siedzeniu w kole nawet nie ma co wspominać... słuchanie pani prowadzącej nie interesowało Danielka w ogóle... ale jak by mogło interesować, skoro zajęcia odbywały się w sali z hamakiem... a on uwielbia bujanie i nie mógł się wybujać (a hamak w zasięgu ręki... o naturo złośliwa!)
... tylko zabawy z chustą Malucha zaciekawiły... i bieganie... ale na jego własnych zasadach... także otrzymałam reprymendę i poradę, by zacząć stosować nagrody w formie jakiegoś dobrego jedzenia...
... i tak się zastanawiam, czy tylko ja widzę w takich metodach tresurę zwierząt? czy tylko we mnie to budzi sprzeciw? czy człowieka z dysfunkcjami nie można traktować jak człowieka? wyraźnie powiedziałam, że nie stosujemy takich nagród, więc pani prowadząca zaproponowała wychodzenie z sali, kiedy Daniel nie będzie chciał uczestniczyć w zajęciach - podejrzewam, że jeżeli wyjdzie, to szczęśliwy oddali się w stronę szatni i nie zachęci go to w żaden sposób do powrotu - muszę z nią to przedyskutować, bo ostatnio byłam zbyt wzburzona tym właśnie w moim odczuciu odczłowieczonym podejściem do niepełnosprawnego... i tak ją chyba uraziłam stwierdzeniem, że moje Dziecko się nudziło i dlatego nie brało udziału w zabawach... gdy powiedziałam, że Mały jest ruchliwy, usłyszałam, że przecież pójdzie do szkoły za dwa lata, a czterolatek już powinien siedzieć grzecznie... ludzie drodzy... to szmat czasu... i to chyba dotyczy dzieci w tzw. normie... i ta norma jest elastyczna... i on moim zdaniem ma się tego tam uczyć... albo ja czegoś nie rozumiem... nawet w zwyczajnej szkole mamy obowiązek dostosowywać pracę do potrzeb i możliwości dziecka :/
... a... i moja waga: 67 kg...
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Viil
5 października 2012, 12:18no to ta pani jest chyba z lekka dziwna :( moją Laurę cięzko gdziekolwiek posadzić, nawet jak je obiad to nogi lecą w inna stronę, może ta poani zapomniała jaka jest jej rola... Eh kochana, Laura ow erześnia drgi rok w przedszkolu, chodzi chetnie bo lubi dzieci i zabawy ale z kolei ja niezadowolona, ma nową pania, nazywam ja"paninaodwalsie" irytuje mnie strasznie testowałam ją miesiąc w moim znaczeniu, nie podoba mi się. Myślę że niektórzy po latach pracy się wypalają i zapominają jaka prace i dlaczego podjęli... Trzymam kciuki Kochana i całuski dla Twojego słodziaka :) Eh szczerze gdyby Laura (myślę że 99%) dzieci zobaczyła hamak to nawet jej siłą bym nie zaciągnęła do zajęć, ha nawet ja bym chyba nie dała rady się skupić.
mmMalgorzatka
3 października 2012, 15:51dziewczyno. gdzie Ty trafiłaś... przestań tam chodzić, stan Danielka tylko może się pogorszyć
tulip24
3 października 2012, 11:06no coż, z pewnościa to ty masz racje, ale co ci to da w obliczu przekonań tej pani? jak bedzie źle to daruj sobie te zajecia...
agafbh
3 października 2012, 09:23wiesz co, dla mnie delikatnie mówiąc tez to jest bardzo dziwne i schematyczne, przepraszam ale momentalnie przypomniało mi sie jak chodziłam z psem na szkolenie i właśnie tam dostawał nagrodę w postaci dobrego przekąska za zrobienie tego czego właściciel od niego oczekiwał..... takie to dziwne i bardzo mało elastyczne, moje dziecko tez ma cztery lata i zapewniam Cię, że w grupie przedszkolnej rzadko które usiedzi na pupci dłużej niż 5 min, a tym bardziej, jeśli w koło tyle ciekawych i kolorowych rzeczy.... ale nie martw sie, moje dziecko ostatnio od pani będącej na zastępstwie usłyszała między innymi, że kłamie i oszukuje, że chce siku, bo za mało zrobiła i że ładna buzia to nie wszystko że muszą mieć w głowie poukładane itp...... nie wiem co Ci powiedzieć, wiem jedno, matczyna intuicja praktycznie nigdy się nie myli i ja myślę dokładnie tak samo jak Ty
Ebek79
3 października 2012, 08:08Dobre z tym, że czterolatek powinien już siedzieć grzecznie, bo za 2 lata pójdzie do szkoły:):) Kobieta chyba zna się na tym wszystkim, ale czy oby na pewno zna dzieci?
mamazabki
3 października 2012, 06:57Anetko my mieliśmy podobny problem z moim kuzynem. Ciotka chodziła do lekarzy, badali go, cuda wianki. Nikt jednoznacznie nie chciał stwierdzić żadnej dysfunkcji... Dziecko nie chciało mówić, bawić się z innymi ani uczestniczyć w zajęciach. Były krzyki i rzucanie krzeszlami w szkole. Nie pisał nie czytał. Rodzice codziennie z nim ćwiczyli. Pewna psycholog stwierdziła że jak go nic nie interesuje i Kiedy go bierze złość to ma wziąć kartkę i kredki i rysować. Nieważne czy w domu czy na lekcjach. Problemy na szczęście się skończyły pod koniec gimnazjum. Teraz uczy się w technikum informatycznym i jest wspaniałym chłopakiem. Życzę wam z całego serca żeby wam się z Danielem udało. Trzymaj się
grubena
2 października 2012, 22:43Co za schematy! Ta prowadząca to chyba urwała się z niemieckiego przedszkola,bo u nas nawet w zwykłych przedszkolach są,jak piszesz,dzieci w tzw. normie która jest elastyczna...Przedmioty które rozpraszają dzieci na zajęciach,propozycje nagradzania jedzeniem?!? Osoba bez odpowiedniego wykształcenia zauważy,że coś tu nie tak...Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego dobrego:)
20dziestka
2 października 2012, 22:10kochana nie wiem czy mnie pamietasz ale ja Was doskonale..bardzo sie ciesze ze dostaliscie te godziny bo to bardzo wazne i powinnien kazdy za darmo miec dostep do takich zajec. Wlasie dzis o Was myslalam jak siedzialam u siebie w pracy na szkoleniu ..byla pani z osrodka szkolno wychowawczego i opowiadala o roznych metodach pracy z dziecmi z roznorodnymi dysfunkcjami ..dzieci z uposledzeniami (nawet o takich przypadkach opowiadala dzieci np z porazeniem co wogole leza nic nie mowia i tylko oczami sie komunikuja) bardzo duzo mowila o autyzmie i zespole aspergera...(poniewaz mamy takie dziecko w szkole i nas to interesowalo najbardziej) w duzej mierze rozmawialismy o sensoryce i integracji..to co napisalas to prawda po to on tam poszedl by sie nauczyl funckonowac w grupie i to pani powinna "uzyc" jakiejs metody by do niego "przemowila" i to nie musi byc koniecznie na pierwszych zajeciach...ludzie niekiedy osiagaja sukces po miesiacach a nawet latach a ona juz oczekuje ze Danielek stanie w kole? Tak jak napisalas nawet w masowej szkole mamy sie dostosowac i czesto dziecko bez deficytow nie chce stanac w kole albo ma zachowania trudne i trzeba sobie poradzic ...to nagradzanie jedzeniem tez mnie zszokowalo..czyli co czekolada za dobre zachowanie? Beszensu! rzeczywiscie jak do pieska czy kotka...dziecko powinno dostawac jedzenie czy bylo grzeczne czy nie ..co to wogole za nagordy w postaci jedzenia? Dobra mozna powiedziec dziecku jak posprzatasz ladnie zabawki to pojdziemy na lody ale raz na jakis czas...dla mnie to tak jak psizesz zachowania zwierzece i do tego prowadzace do zaburzenia rozumienia po co jest jedzenie ze to nie zadna nagroda! SZOK! Ja bym na Twoim miejscu koniecznie porozmawiala z ta pania ..powiedziala ci ze czterolatek powinien siedziec grzecznie i ok powinien ale co wtedy gdzie nie siedzi grzecznie? Tak jak napisalas dwa lata to duzo czasu a druga strona megdalu jest taka ze sa dzieci ktore i w 2-3 klasie nie umieja usiasc grzecznie i caly czas sie wierca czegos szukaja itd i co wtedy zrobic? Niech sie ta pani lepiej zastanowi co mowi i zacheci Danielka do zajec poczeka az sie oswoi a nie odrazu atakuje..powodzenia