Tempo chudnięcia zerowe. Wiedziałam, że im dalej tym będzie trudniej, ale w tym tygodniu diety się trzymałam, a zabrakło 0,1 kg do zamierzonego celu. Niestety powoli dojrzewam do myśli, że 55 kg to ładna waga (kiedy tyle ważyłam miałam 15 lat:)- a kiedy ważyłam 50 kg? nawet nie pamiętam...
Z ćwiczeniami też robi się problem - albo trening na głodno i obiad o 18.00 albo truptanie po mieszkaniu, bo zanim się obiad uleży w żołądku to na dworze robi się ciemno. Chyba będzie się trzeba przekonać do siłowni. Nigdy nie byłam. Nawet raz postanowiłam, że pójdę i próbowałam zamienić trening na siłownię ale poległam na pytaniach co się na tej siłowni znajduje, bo skąd mam wiedzieć? Przecież się dopiero wybieram :)
Jutro idę na grzyby - mam nadzieję. Wprawdzie budzik się buntował, że nie ma na nim godziny 5.00, ale zawsze można spróbować poobiedniej drzemki. Mąż znów w delegacji, więc nikt nie będzie przeszkadzał. A w jadłospisie mnóstwo grzybów...
A tak przy okazji. W nowościach znalazłacm: "Nowością jest opcjonalny wybór deseru, jako jednego z posiłków w wybranym dniu tygodnia. Ma to ułatwić stosowanie diety i ją uprzyjemnić. Desery zostały opracowane przez naszych dietetyków"
Znalazła to któraś z koleżanek i wie jak to ustawić?
MARCELAAAA
5 października 2012, 20:40Ale Ci walne :)Listopad coraz bliżej Ty zapomnij o odchudzaniu ,już teraz jesteś super dupa :)