Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Z samego rana.....
28 października 2012
Witam z samiutkiego rana przy kubeczku siemia lnianego......Za oknem śnieg(fajnie tak bialutko....)a ja zaraz biorę się do ćwiczeń....wczorajszy dzień to porażka i to wielka przejedzona.....Koszmar nie mogę powstrzymać się od podjadania....jestem wściekła na siebie bo czuję że zaczynam spowrotem tyć a przecież do tej pory jakoś dawałam radę....Najgorsze jest to że ćwiczę i co jak waga zaczyna podnościć się w górę.....DUPA DUPA DUPA.....Przepraszam to z wściekłości......Jak sopie tak podupowałam to mi troszeczkę lepiej.....Dzięki że jesteście bo o dobrego przyjaciela który Cię wysłucha to bardzoooo ciężko......Milutkiej niedzieli......Piszę na czerwono bo to znak że przekroczyłam limit rozsądnego jedzenia i myślenia......
MonikaC1983
29 października 2012, 11:37oj widzę, że nastrój taki sam jak u mnie, nie dajmy się przecież jesteśmy silne
plichcia
28 października 2012, 19:21no czasem tak musi być, parę dni podjadania czasem pomaga aby oprzytomnieć i wrócić na właściwe tory, trzymam za ciebie kciuki. Nie daj się
mikelka
28 października 2012, 10:28walcz dalej..jestem przekonana ,ze kiedys napiesz hura...udalo sie!
madziek2705
28 października 2012, 08:06Jak już musisz koniecznie coś podjeść to najlepszą metodą jest zostawienie w lodówce obranych marchewek. Gdy łapie Cię głód, otwierasz ją i widząc marchewki sięgasz po nie a nie jakieś inne kaloryczne rzeczy. To działa ;) Ja też mam czasem ochotę coś podjeść, ale najpierw daję sobie wykład w głowie żeby tego nie robić no i jakoś się podtrzymuję. Najgorzej jest siedząc w domu, ta lodówka lub szafka ze słodyczami działa jak magnes. Życzę powodzenia i wytrwałości w nie podjadaniu :)
Gatta87
28 października 2012, 08:01grunt to nie poddawać się! pozdrawiam :)