I tak...
Przyszła do mnie wczoraj bieżnia, a że kurier się wypiął i wyrzucił ją tylko z auta, na pomoc przybiegli koledzy męża. Jak już ją wnieśli, to trzeba było bieżnię oblać, bo inaczej by się popsuła. Rezultatem tego dzisiaj są: ból głowy, chęć wymiotowania, palpitacje serca... itd.
poniedziałek 1423 kcal
wtorek 1271 kcal (nie wliczając alkoholu)
artosis
31 października 2012, 14:19mnie do alku wcale nie ciagnie :) nie jestem nawet w stanie powiedziec kiedy ostatni raz pilam cokolwiek alkowego :D wlicz sobie kalorie alku to od razu ci sie odechce :) a jak zaczniesz sie meczyc na biezni - to dopiero zobaczysz ile musisz sie napocic ,zeby te nadwyzke spalic :)
motylzotyloscia
31 października 2012, 11:51no też nie umiem sie oprzeć %, wystarczy byle pretekst i tez "oblewamy"
Kolorcia
31 października 2012, 11:32ale mnie rozbawiłaś tą bieżnią! aż mi się łzy w oczach zakręciły! "chęć wymiotowania"! ciekawe czy po roku na widok bieżni nie będziesz miała podobnych odruchów...? :)))