Wstałam dziś o 6, zważyłam się i szału nie było. Wyszykowałam synka do szkoły i wlazłam z powrotem do wyra. Obudziłam się o 10 Znów weszłam na wagę - 0,5 kg mniej niż o 6 Niestety w środowe ważenie i mierzenie nie mogę dłużej pospać i nie będzie tak fajnie jak tydzień temu.
Jestem grzeczna, staram się dietkowo. Nie obżeram się, słodycze występują, jak na mnie, w śladowych ilościach. Parę rzeczy mogłabym jednak poprawić: picie wody i ruch.
W zeszłym tygodniu zaliczyłam basen w sobotę (był i ruch i picie wody) i milongę w niedzielę, zero rowerkowania No, nie mogę się zmotywować. Jak bym chciała, czas też by się znalazł. Muszę w końcu przełamać tę psychiczną blokadę.
Zeszły tydzień upłynął pod znakiem "Zemsty nietoperza": oficjalne zdjęcia tutaj
A to mniej oficjalne w garderobie przed koncertem:
patih
14 stycznia 2013, 22:08ja mam cały czas pod ręką 2 litrową wodę i co na nia spojrze to biorę parę łyków, to działa, jak mam chodzić do kuchni po szklankę to nie pamiętam io piciu