Tak prezentowaliśmy się wczoraj na koncercie.
Jeśli komuś mało zdjęć, to znajdzie je TUTAJ
Przed koncertem wybraliśmy się z księciem małżonkiem na zakupy. Poczuł nagłą potrzebę zakupienia paru koszul, bo dostał razem z synem fioła na punkcie wiązanych much. Sami je szyją i wiążą. Znalazł dwie koszule w przystępnej cenie i kolorze odpowiednim, ale jeszcze mu mało. Oczywiście takich, jakie chce jak na lekarstwo, albo koszmarnie drogie.
Ja też zyskałam. Zakupiłam w przystępnej cenie w C&A spodnie (odlotowe) i pasującą do tego koszulę. Książę małżonek wyszukał mi jeansową spódnicę i po przymiarce stwierdził, że jest ok. Trudno, będę nosić, a on będzie ponosił odpowiedzialność za niedogodności estetyczne gawiedzi.
Chyba przesadziłam z rowerkowaniem, bo kolano czuję całkiem wyraźnie. Jednak nie myślę się poddawać, może jedynie mniej będę ukręcać.
Dziś ograniczyłam się do połowy dystansu i czasu.
Jutro w planach basen, nawet książę małżonek dał się namówić. Nie wiem czemu, ale ma jakieś kocie odruchy na hasło: pojedź ze mną na basen. Pewnie ma ten sam problem, jak ja z zabraniem się do rowerkowania. Tym razem przekonała go sauna i jakuzzi.
ulaulka
22 stycznia 2013, 14:59pięknie, chyba wkleję też nasze zdjęcia z koncertu :-) Zawsze mam problem z pokazywaniem innych, ale w końcu chór po to jest by się pokazywać, nie?
ilonol
22 stycznia 2013, 07:40Piękne te zdjęcia......a co do koszul to mam identycznie.....ale \mój nosi krawaty....