Do tego pod koniec tygodnia sama źle się poczułam. Ciągły kontakt z kaszlącym przedszkolakiem sprawił, że sama zaczęłam kaszleć, zrobiło mi się zimno, bolała mnie głowa i gardło
Z jedzeniem źle. Albo niewiele, albo za dużo. Jeden dzień prawie postny, na drugi dzień "odrabiałam straty" z nawiązką. Nie chodziłam do sklepu po zakupy, wykorzystywałam to, co mam w domu i gotowałam cokolwiek. Przez to jadłam monotonnie i bez przemyślenia. Zresztą starałam się gotować pod dziecko, nie dla siebie.
Do tego wczoraj zadzwoniłam do dawno niewidzianej koleżanki i dowiedziałam się, że awansowałą w pracy na kierownicze stanowisko. To mnie jakoś zdołowało. Nie to, że akurat jej zazdroszczę, bo ona sobie na to w pełni zasłużyła (wiem, bo kiedyś pracowałyśmy razem), ale ta informacja dotknęła jakiejś czułej struny u mnie. Tak właśnie się dzieje, jak się jest w domu i wychowuje dzieci. Inni robią kariery, awansują, zarabiają więcej, a ja w tym czasie wstawiam kolejne pranie i myślę o tym, co zrobię na obiad, żeby moje dziecko zjadło z chęcią.
W związku z tym wszystkim złapałam dołek psychiczny
Waga wzrosła - jakżeby inaczej! To naturalna konsekwencja nieudanego tygodnia.
Błędów popełniłam wiele:
- nieregularne posiłki
- uszczuplone racje na przemian z przesadnymi porcjami
- deprywacja snu!!!!!!!!!!!
- brak ćwiczeń z powodu choroby
- monotonne jedzenie
- pocieszanie się jedzeniem
Czyli upadek. Czuję się niczym Justyna Kowalczyk, co się wczoraj potknęła o własny kijek, upadła i przyjechała na metę ostatnia.
20dziestka
22 lutego 2013, 10:27inni awansuja zarabiaja itp a ty wstawiasz kolejne pranie? Tez tak czasem miwam (choc pracuje rowniez zawdowo) ale pomysl sobie ze one nie slysza piskliwego glosiku twojego dziecka nie widza jego sukcesow itp...dalabys sie zamienic? Mi wczoraj syn powiedzial ze jestem najlepsza mamusia na swiecie i wole to nic podwyzke w pracy..