No cóż...
Muszę Wam coś napisać...
Pisałam w ostatnim wpisie, że na śniadanie jem płatki i w zasadzie tak było ale właściwie to ja jadłam musli z bakaliami i odrobiną płatków (poprawiłam poprzedni wpis na musli).
Teraz wiem jakie to istotne bo kilka dni temu skończyło mi się musli i zaczęłam jeść same płatki ale zaczęłam też mieć problemy z jelitami tzn. z systematycznym korzystaniem z toalety.
Pewnie zabrakło błonnika.
Nie pisałam chyba o tym wcześniej ale istotna jest też wielkość posiłków ja staram się by była to objętość mojej pięści.
Po prostu jem mniej a częściej.
Zaczęłam też myśleć, by chodzić na tzw. kijki w zamian za schody i roweryk.
Skonsultowałam to z moim trenerem fitness i dowiedziałam się, że kijki są bardzo dobre ale zdecydowanie na krążenie. Jednak by spalić tłuszcz nie mogę zrezygnować ze schodów i rowerka.
Oczywiście mogę sobie raz w tygodniu darować schody i rower, i iść na kijki ale w pozostałych dniach tygodnia kijki mogą być dodatkowo a nie w zamian.
Dzisiaj jest sobota a ja w czwartek byłam tylko na kijkach a wczoraj odpuściłam sobie trening w ogóle i dzisiaj trudno mi się zmobilizować.
Podstawowe chodzenie po schodach zajmuje mi jakieś 10 minut.
Później rower 50 minut ale zawsze tak to sobie planuję by pedałując oglądać wybrany program w telewizji.
Czyli zamiast siedzieć w fotelu jak kiedyś pedałuję na rowerku.
Czyli można to sobie zorganizować ale trzeba chcieć.
Sama widzę jak to działa - NIE WOLNO SIĘ PODDAWAĆ!!!
Trzeba mimo wszystko robić te swoje minimum żeby nie wiem co.
Właściwie to jest jeszcze coś.
W czwartek i piątek skusiłam się wieczorem na żółty ser i to kilka sporych plasterków z korniszonami.
Właściwie to poszłam do kuchni by zrobić sobie herbatę ale zamiast niej skusiłam się na ser, a później na jeszcze jeden plasterek.
Kochani nie ma cudów.
Gdybym zrobiła herbatę i zamiast sera zjadała twaróg i jeszcze zrobiłabym swój trening (schody i rower) to dzisiaj miałabym zdecydowanie więcej energii i nie czuła się tak ociężała.
Kurcze! To tak właśnie działa!!!
Kochani zmykam po musli, a później na kijki, a jak wrócę biorę się za sprzątanie, a później schody i rower.
Nie...nie...nie poddam się...o nie!!!
stelza
22 marca 2013, 23:04https://www.facebook.com/gim7konin?v=app_153284594738391 Proszę swoich znajomych i nie tylko głosujcie na zdjęcie nr 2 klasa na czerwono ID ...dzięki :))))
balbina
21 marca 2013, 20:50Trzymaj sie :o)))
Jadwiga1973
20 marca 2013, 09:54Muszę się od Ciebie uczyć samozaparcia, pozdrawiam i gratuluję sukcesu, życzę dalszych :)
JOLENDA
18 marca 2013, 15:31Bardzo, ale to bardzo dziękuję za opis menu. Serdecznie cię pozdrawiam i życze dużo siły.
Smakijka
12 marca 2013, 20:39Oj no oczywiście że nie ma lekko. Znaczy lekko i bez trudu to my przybieramy na wadze, ale żeby odwrócić proces to już jest ciężka harówka niestety. Ale z kolei gdy widzimy, że udało się nam coś osiągnąć, to mobilizuje aby tego nie stracić lekkim potknięciem. Powodzenia w dalszej walce.
Desperatka75
11 marca 2013, 20:54Nie poddawajmy się! PS jeżdżę na rowerze ;-) <img src="http://stronka-agusi.pl/obrazki/glitzer84.gif">
Adriana82
11 marca 2013, 19:22Wzajemnie trzymam kciuki. Z dawnej Vitalii jest Nas bardzo mało a Ty już jesteś tu zalogowana jakiś czas, cieszę się że wróciłaś i masz już ładne efekty. Wiele osób daje za wygraną i znika, szkoda...
wiesinka...
10 marca 2013, 23:54Witaj Anusiu... I dziękuję Ci za tak wiele... Dajesz mi od dawna tak wiele... Fajnie że przyszłam w odwiedzinki do Ciebie i sobie troszkę poczytałam... Wspaniale sobie radzisz i to mi dało wiele do myślenia... Czas chyba i mnie się wziąć za siebie... Mogę powoli, ale spróbuję.... Wyjeżdżam w środę do Kołobrzegu do sanatorium i tam będę do 4 kwietnia.. Postaram się tam zrobić pierwsze kroki i zawalczyć o siebie... Zostawiam ogromne buziaki dla Ciebie Anusiu... Jesteś cudowną Anią Aniu....
Pigletek
10 marca 2013, 21:10Płatki są przetworzone, więc faktycznie mogło się coś rozregulować, zwłaszcza, że organizm był przyzwyczajony. Ja tak czasem mam, że jak jem coś dzień w dzień i potem odstawię to organizm różnie reaguje. Trzymam kciuki i życzę miłego tygodnia!
schmetterlingjojo
10 marca 2013, 09:46ups:-) ale motywacyjny wpis:-) masz absolutna racje, trzeba chciec:-) od jutra telewizor na rowerku lub orbim:-) dzieki za motywacje:-)
MllaGrubaskaa
10 marca 2013, 08:53Pięknie sobie dajesz radę i wierzę że będzie tak dalej aż do osiągnięcia celu :))
pola1979
10 marca 2013, 00:12dajesz rade! gratuluje i tak trzymaj!!!
kwiatuszek170466
9 marca 2013, 18:08Aniu to ciekawe co piszesz,bo nigdy sie nie zastanawiałam nad tym jakie płatki jeść.Myślałam że to bez różnicy .A jednak nie.A ser?No cóż ,oby takich pokus nie było za dużo .Super tak Anuś trzymaj.Jestem z Ciebie dumna.Tylko brać przykład.
svana
9 marca 2013, 15:11super dziekuje za wyjasnienie :0 bo zastanawiałam sie czy mam jezdzić codziennie bo jak na razie prawie co dzień zasiadam na nim :)
svana
9 marca 2013, 14:36szkoda że tak daleko mieszkasz poszłabym z Toba na kijki:) aco do rowerku to tez wybieram jakis program w telewizji i pedałuje a czas szybko mija Tylko tyłek czasami boli.Trener zalecił ci codzienna jazde na rowerze?
Mrs.Seal
9 marca 2013, 12:09Co Ci będę pisać, sama wiesz jak to działa. Nie poddawaj się! Potrzebujemy cię tu :)
Angandara1985
9 marca 2013, 12:02I to mi się podoba!