Właśnie zdałam sobie sprawę ze strasznych zaniedbań w pisaniu.
Po zachęcającym USG postanowiłam na narty pojechać. Tak długo "męczyłam" swojego lekarza aż w końcu ze słowami "skoro się tak uparła na te narty to niech jedzie" dostałam jego błogosławieństwo wraz z listą zaleceń, przeciwwskazań i zakazów.
Na miejscu raj. Kwatera super, rejon nowy, trasy urozmaicone, śnieg w porządku.
Znajomi szaleli całe dnie, ja zjeżdżałam tempem i stylem na "Królową Brytyjską i to Królową Matkę" w blokach dwugodzinnych - dwie godziny jazdy, dwie siedzenia na pupie i dwie godziny jazdy. I tak się cieszyłam - w końcu byłam już pogodzona z myślą, że w tym sezonie z nart nici. Oczywiście nie było mowy o free-ridach - same przygotowane trasy - żadnych upadków i myślenie za innych i da się żyć z ciążą "po ludzku" a nie "leżeć i pachnieć".
Zaraz posypią się głosy, że nieodpowiedzialność, że głupota, że... ale ja wiedziałam swoje i na moje wyszło. Zaraz po powrocie USG i Bąbel nadrobił swoje "opóźnienie do średniej" a nawet o jeden dzień tę średnią przegonił. Wszystko działa jak trzeba - i zastawka i żyły i żołądek i przezierność i nawet Pani doktor się wszystkich palców dopatrzyła:) U mnie skończyły się wymioty i bóle głowy. Mój Pan doktor zachwycony choć przyznał, że miał pewne obawy puszczając mnie na te narty. I zapowiedział, żebym sobie już teraz letni urlop w górach z głowy wybiła. Skąd wiedział skubany???
Ciągle nie tyję tzn brzuch mi powoli wychodzi ale kilogramów nie przybywa. Ale skoro wyniki krwi i moczu wzorcowe to się jeszcze nie przejmuję. Jeszcze ze dwa tygodnie mam prawo nie przybierać na wadze. Potem zobaczymy. Ale jem dużo i zdrowo. A i zachcianek żadnych nie mam:( I nudzę się trochę w domu. Całe szczęście, że dziewczyny w pracy sobie rady nie dają:) Wpadają do mnie z dokumentami i zabierają pliki z wprowadzoną robotą - w końcu obiecałam pomóc a wcale nie odczuwam zmęczenia jak parę godzin w ciągu dnia przed komputerem posiedzę. Oczywiście "wzorcowo" :) z przerwą na godzinny spacer, trening z Vitalią, posiłki. No dobra koniec tego bo nie będę miała o czym pisać w następnym wpisie:)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
MARCELAAAA
12 marca 2013, 08:39No ale kop i tak się należy :)Super że wszystko u Ciebie w prządku :)Ja szukam mobilizacji bo ta aktualna raczej dość kiepska :)