Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
O prawdziwym ringu, maratończykach in spe i
tajemniczym motocykliście



Podjęłam wyzwanie. W narożniku lewym- mój poprzedni wpis. W narożniku prawym- ja, lekko posiniaczona, w krótkich portkach, z ochraniaczem na zębach (bo walka będzie ostra)
Mówię do tego w lewym: BRING IT!! I podskakuję lekko z nogi na nogę, żeby go sprowokować.
No i już nie było odwrotu. Trwa runda pierwsza. Nie chcę zapeszać, ale mam znaczną przewagę. Ostatnio nawet sędzia chyba do mnie mrugnął. A nie dawałam w łapę, przysięgam!
Nie straciłam jeszcze żadnego zęba. Za to troszkę bolą mnie łydki.
W piątek z rana poleciałam na basen. Zapierdzielałam jak mała motoróweczka.
Wieczorem biegałam. W sobotę powróciłam do mojej najlepszej trenerki i przyjaciółki, przeprosiłam ją i pocałowałam w ekran. A ona w zamian skopała mi dupsko, co tu dużo mówić. Tak, mówię o Jillian :D Dzień był jakiś parny i wylałam z siebie więcej potu niż kiedykolwiek tego dnia. Jestem jej wdzięczna 
Wczoraj wieczorem byłam też na wielkim Ognisku Kwietniowym. Malownicza okolica i dwadzieścia tysięcy luda. Wrażenia nie do opisania. Wsunęłam kiełbę,a co, nie płakałam nad nią, nie żułam każdego kęsa z wyrzutami sumienia. Wiedziałam, że dziś wyćwiczyłam cały świat z nóg a i jutro pewnie rańcem pójdę i znów zdziałam coś dla siebie, więc byłam spokojna. Podarłam ryja przy gitarze, zyskałam fana mojego głosu- Andrzeja i wróciłam pieszo do domu w błogostanie. 5 kilometrów zeszło nie wiem kiedy. Zasnęłam jak dzidzia.
Jest dobrze.
Boże! Żebym tylko mogła Wam przekazać to słodkie uczucie, które nagle do mnie przyszło i umacnia się z każdym przebiegniętym krokiem. Że dam radę i tym razem wywalczę co mi się tam zamarzy. Czuję się jakbym stała z dubeltówką przy takim stoisku z wesołego miasteczka, jak w amerykańskich filmach i kuźwa nie ma bata, żebym chybiła i nie trafiła w tarczę i nie wygrała jakiegoś lipnego misia.
Miś którego wygram będzie się nazywał satysfakcja i będę go codziennie tuliła do snu. I karmiła swoim potem :D Codziennie!

Dziś aż mnie nosiło żeby iść i pobiegać. Mimo szarugi i że wieje. No i pobiegłam. Zrobiłam się confused w momencie gdy minęłam pierwszego zawodowego biegacza z termoaktywną złotą folią zarzuconą na ramiona. Potem drugi, trzeci, czwarty. Niektórzy szli sami, inni z rodzinami. Jeden z nich miał na szyi medal. 
gdy dobiegłam do krakowskich Błoń, wszystko stało się jasne- bo właśniedzisiaj trwał wielki maraton (http://www.cracoviamaraton.pl/)
O jaaaa, ja, chuchro lekkiej atletyki, amator bieganiny rekreacyjnej w butach z TESCO za dwie dychy i oni- tytani sportu, z żelaznymi łydkami i zawodowych strojach. Czułam się jak mrówka przy nich :D Ale po prostu truchtałam spokojnie i miarowo, dookoła Błoni. Musiałam lekko zboczyć, bo deptak był ogrodzony specjalnie dla biegaczy. a ja biegłam równolegle z nimi. Troszkę z dupy :D Ale na horyzoncie zamajaczyła mi dwójka ludzi- takich samych jak ja. Wyszli pewno pobiegać, a tu feta! Oboje byli nieco grubsi, trochę zasapani i chyba tak jak ja z lekka zdemotywowani. I tak sobie pomyślałam, że kurcze, powinniśmy sie wspierać, my wszyscy osiebiewalczący. Więc mijając pana pulpettiego zawołałam do niego z mocą- MOŻE NIE MARATONCZYCY, ALE JUŻ NIEDŁUGO!!
Pan roześmiał się a wraz z nim jego towarzyszka biegu. Od razu jakoś dodali gazu. I mnie samą jakoś rozskrzydliło, ten okrzyk mój i niosło mnie to zdanie całą drogę powrotną. 
Dla wszystkich którzy pobiegli w maratonie mam taki wielki szacun. I kto wie, może kiedyś...

A i jeszcze, historyjka z mieszkania. Wczoraj pod blok zajeżdża gość na motorze. Gość na motorze okazuje się być tatą współlokatorki. Wpadł, okazuje się że przywiózł jej sobotni i niedzielny domowy obiad. Zostawił go, wyściskał córę, wypił szklankę wody i już go nie było :D  God bless tajemniczych motocyklistów dostarczających domowe żarcie
(Pochwalcie mnie, bo nie zjadłam deseru- sernika! A kto czytał moje poprzednie wpisy wie, że jam na sernik łasa, oj łasa... :D )


Chudnijcie sportowo, słodkie gałązki kwitnącej wiśni :*



  • Nejtiri

    Nejtiri

    29 kwietnia 2013, 07:28

    Dziękuję za ten uśmiech, który u mnie wywołałaś swoim wpisem. :) DO BOJU!! ;))

  • dietamocfitnesssport.

    dietamocfitnesssport.

    28 kwietnia 2013, 22:22

    koleżanka była na tym maratonie :D

  • Madanna

    Madanna

    28 kwietnia 2013, 22:13

    Dajesz w tarczę nie przestajesz! Misio Satcio czeka na tulenie i tęskni ;D

  • ibiza1984

    ibiza1984

    28 kwietnia 2013, 21:55

    Oooo kurde!! Już widzę to w wyobraźni.. 123463345 edycja Tańca z Gwiazdami i nowy taniec SZABADABADA! :d

  • ibiza1984

    ibiza1984

    28 kwietnia 2013, 21:49

    Pokazywali właśnie na Te Vu eNie maratończyków z Krakowa! Patrz jak niewiele Ci brakowało do bycia gwiazdą telewizji: cała szerokość bramki torującej drogę :)

  • ibiza1984

    ibiza1984

    28 kwietnia 2013, 21:31

    Z tym bywa różnie, bo długi staż nie zawsze idzie w parze z efektami :D A o magii tego portalu przekonałam się już kilkukrotnie. I bardzo się cieszę, że tu jestem, że spotykam na swojej drodze takie osoby jak Ty, które niosą ze sobą coś pozytywnego i coś więcej niż tylko jęczenie i biadolenie. Jedziem dalej Maleńka, bo co nas nie zabije to nas.... no, resztę znasz :)

  • Septemo

    Septemo

    28 kwietnia 2013, 21:17

    Uwielbiam Cię. No nie wiem, co Ci więcej napisać. Po prostu uwielbiam.

  • mili80

    mili80

    28 kwietnia 2013, 20:43

    Uwielbiam twoje wpisy- ale już to chyba mówiłam heheh :))) Ale kochana dałaś czadu w ten weekend!!! :) No i do maratonu coraz bliżej :D Tak trzymaj, żadnego obijania się!!! Nie ma opier*** się :D (apropo wczorajszej walki hehe :P ) Buźki :*

  • ibiza1984

    ibiza1984

    28 kwietnia 2013, 18:58

    No kurde w końcu wróciłaś!! Jejuu jak ja na Ciebie czekałam i na ten Twój niosący vitalię okrzyk! Jesteś wreszcie! I nawet nie wiesz jak ja się cieszę! Miałaś nosa w przypadku mojej sytuacji, ja teraz mogę o sobie napisać to samo. Dziewczyno to Ty jesteś tytan nie babka! Dałaś radę, zwyciężasz w walce z samą sobą, motywujesz innych i piszesz jedne z fajniejszych notek w pamiętniku! Aum! Chylę czoła i czekam na więcej. Szabadabada dwa razy dożylnie proszę! :) O!

  • goldstar19

    goldstar19

    28 kwietnia 2013, 18:47

    uwielbiam czytać Twoje wpisy ! :* powodzenia:)

  • flowerfairy

    flowerfairy

    28 kwietnia 2013, 18:47

    Historia o motocykliście świetna :D

  • liliana200

    liliana200

    28 kwietnia 2013, 18:39

    Brawo, pięknie z tym bieganiem. Niech cię twoje nóżki niosą w świat i żeby tylko się nie plątały :))) Powodzenia i kto wie może kiedyś wystartujesz w jakimś maratonie :)

  • welldoit

    welldoit

    28 kwietnia 2013, 18:32

    Bieganie daje wolność. Też to lubię. A co do motta.. ma głęboki sens!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.