Jestem taka zla na siebie.. Czas leci, a ja zamiast chudnac to tyje!! Nie wiem ktory to juz raz zaczynam walczyc, jestem juz zmeczona, nie wiem co robie zle. Jeszcze w listopadzie wazylam troche ponad 53kg, a dzisiaj ile? 55,4!! Boje sie ze przez te ciagle rozpoczynanie diety i poddawanie sie po niecalych 2tygodniach rozwalilam sobie metabolizm.. Moja siostra wychodzi za maz za 6 tygodni i mam nadzieje ze do tego czasu bede wazyc te upragnione 50kg.. Niby tylko 5kg a to jest takie dla mnie trudne jak nie wiem :(
Nie wiem czy mam calkiem zrezygnowac ze slodzyczy, czy pozwalac sobie na nie raz w tygodniu.. Nie wiem jak czesto moge sobie pozwolic na picie alkoholu i w jakim umiarze, nie wiem czy lepszy bedzie obiad skladajacy sie z miesa i surowki czy dodac jednak do tego weglowodany typu ciemny ryz/kasza/makaron??
Jesli ktokolwiek przeczytal moj wpis to prosze o porade :)
szarotka3
1 maja 2013, 15:19Moja rada - tylko ćwiczenia + MŻ. Polecam skalpel E.Chodakowskiej (dostepny na youtube), do wesela zdążysz i schudnąć i wyrzeźbić sylwetke. Ja ćwicze 11 dzień i metabolizm ruszył, a i cm poleciały. Wcześniej tez miałam huśtawki z waga. tak więc do roboty!!